piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 41

Dziura w sercu

„Nie wiem dlaczego się tak poczułam. Nie wiem dlaczego było mi smutno... Że poczułam złość, zarazem... zazdrość?”


Otworzywszy oczy, ujrzałam przebłysk światła, przez które ledwo widziałam co mnie otaczało dokoła. Znów ta dziwna pustka. Ogarnęło mnie dziwne ciepło. Ujrzałam kominek, gdzie płomyki tańczyły aż gdy tak patrząc, można poczuć się jak w domu. Wokół mnie otaczały wielkie regały książek, aż potem... śmiech dziecka?
– Emily...
Szepty tego imienia, ciągnęły mnie w stronę ciemno drewnianych drzwi. Znów nie czułam jak idę. Nie czułam bicia mojego serca. Nie słyszałam...
– Kochanie...
Drzwi otworzyły się. Nikogo nie było. W pewnym momencie, stałam już obok łożyska dla dziecka, w którym leżało. Hipnotyzowało swoimi brązowymi oczami, usta miało malinowe, takie aksamitne... policzki ciepłe i rumieńce. Uśmiech zniewalał, znów poczułam ciepło.
– Ma-ma – czuły głos dziecka wypowiedziało to prostą w mą twarz, a potem czyjeś dłonie na moich dłoniach. Dzieciątko zaczęło się szczerze uśmiechać.
– To Emily, kochanie...

Donośny krzyk, usłyszeli dokładnie wszyscy z tego piętra. Płacz. Większość ludzi wyglądała zza drzwi na korytarz, patrząc i sprawdzając skąd dochodzi ten straszny płacz. Z jednego z pokoi, usłyszano ten płacz. Pokój Maggie. Kenny i Scooter stali przed jej pokojem, a twarz Scootera była blada. Zmartwiony, próbował dostać się do jej pokoju, niestety nie miał klucza. Kenny każdego poszedł uspokoić, mówiąc, że zaraz minie. Niestety każda sekunda to było jak wieczność. Scooter zauważył biegnącego w jego stronę i zmartwionego Nialla. Jego pytania były jak wielkie znaki zapytania, chociaż wszyscy chcieli wiedzieć dlaczego. Jej krzyk był okrutnie przytłaczający. Wtem zauważyli Harry’ego i Justina, kierujących się również pod drzwi dziewczyny. Harry zignorował Bieber’a, bo sam był zmęczony wciąż się z nim kłócić.
– Co się dzieje? – spytał cicho Harry, patrząc na Brauna zmartwionym spojrzeniem.
– Maggie płacze nie wiem dlaczego, od razu kiedy to się zaczęło zerwałem się z łóżka... niestety jest zamknięta i nie mamy jak się dostać do pokoju – westchnął ciężko. Justin zmarszczył czoło. Harry nie wytrzymał już tego, więc posłał Nialla po jedną z jego   spinek, które przechowuje czasem używa na swoje loki. Powrócił z jedną i podał ją Harry’emu, który potem siłą próbował otworzyć jej drzwi. Przez chwilę był problem, potem przekręcił ją, a drzwi zaskrzypiały.
Scooter zapalił światło. Niall i Harry podbiegli do niej i ją obudzili. Otworzywszy oczy, była cała załzawiona. Dlaczego? Tego nikt nie wiedział. Każdemu serce biło strasznie szybko, jakby zaraz dostali zawału. Ich oddech był głęboki i niespokojny wciąż, a ona cała drżała. Przytuliła do siebie mocno Harry’ego. Scooter nic nie powiedział, tylko kamień spadł mu z serca. Justin stał i tylko przypatrywał się im z bólem w oczach. Niall delikatnie się do niej uśmiechnął, a zielonooki wciąż miał ją w swoich ramionach. Wtuliła twarz w jego ramię i z chęcią otulała się jego ciepłem, które odbijało się od niego. Popatrzyła po chwili w oczy Justina, który błysnęły, po czym ich spojrzenia spotkały się. W jej głowie biły się te słowa... To Emily, kochanie...
Wzdrygnęła się, wyswobadzając z ramion Harry’ego.
– Harry, może lepiej zostań na całą noc przy niej... nie chcemy by sytuacja się powtórzyła, prawda? – powiedział Scooter, a Harry z delikatnym uśmiechem, przytaknął twierdząco głową. Wyszedł, a zaraz Niall, który również się uśmiechnął i powiedział czułe „dobranoc”. Niestety Justin jeszcze stał i posłał Harry’emu wrogie spojrzenie.
– Tylko nie rób nic niestosownego... jest przestraszona – dokończywszy to zdanie, wyszedł ostatni raz na nią patrząc. Spuściła wzrok, po czym przymknęła swoje powieki. Harry zamknął po chwili drzwi i zgasił światło. Ułożywszy się obok niej, która czuła jego oddech na swoim ramieniu, odwrócił jej głowę delikatnie opuszkiem palca.
– Kocham Cię – szepnął. Bez słów, wtuliła się w jego tors, a on ucałował ją w czubek głowy. Oboje zasnęli w swoich ciepłych objęciach, a Harry poczuł ulgę. Przynajmniej dała mu nadzieję, a może kolejny powód, żeby przestał już być taki nachalny. Brakowało mu jej prawdziwego ciepła, oraz dotykanie jej delikatnej, jasnej skóry. Tylko jego największym problemem... był Justin, którego zamierzał się pozbyć.
Jej oczęta rano ujrzały jeszcze śpiącego przy niej Harry’ego. Wciąż czuła przyjemne ciepło. Oddychał spokojnie i wyglądał naprawdę słodko. Na jej głowie panował straszny nieład, a jego loki wciąż były idealne. Delikatnie uniosła kąciki swoich ust, nie mogąc powstrzymać się od pocałowania przynajmniej jednej jego wargi. Uklęknąwszy, oparła się dłońmi o swoje kolana, po czym musnęła jego cieplutkie usta. Po tym, cicho stanęła na równe nogi i na palcach powędrowała do łazienki, w której się zamknęła. W tym momencie potrzebowała przynajmniej jego, ale sama nie może dawać się Justinowi, ponieważ wiedziała, że tym samym rani Harry’ego. Nadzieja, że będzie dobrze, była niewielka, ale gdyby naprawdę chcieli wspólnego szczęścia, poszłoby im lepiej, niż można się tego spodziewać. Co musi się jeszcze stać, by potem w końcu mogli się podnieść i iść przed siebie?
Ułożyła włosy w warkocz, a pogoda mówiła sama za siebie. Było naprawdę ciepło, słońce otuliło promieniami całe Miasto Miłości, przez co uśmiech musi zawitać na twarzach mieszkańców i turystów. Ubrania dostosowała to pogody, a na jej twarzy zawitał uśmiech. W końcu... Harry ujrzał go jako pierwszy i powinien się szczególnie cieszyć. Jej płacz raczej powoli stawał się codziennością. Ale kiedy zasnęła przy Harrym... poczuła się  i n a c z e j. Wychodząc, ujrzała go jeszcze śpiącego. Postanowiła go obudzić. Zaśmiała się cicho, a potem cicho podeszła do łóżka. Jej palec wskazujący co chwila stykał się z ramieniem chłopaka, aż poczuła jak gwałtownie usadawia ją na swoim podbrzuszu. Jednak nie mając kondycji, wylądowała na jego twarzy, przez co oboje wybuchli gromkim śmiechem.
– Dlaczego się uśmiechasz? – spytał trochę głupio. Dotknął ją w talii na jej idealnym brzuchu, a ona oblizała wargi, czule się do niego uśmiechając.
– A czemu miałabym całymi dniami płakać? – zmarszczyła czoło.
– Jesteś piękna jak promieniejesz, w tak piękne dni, jesteś po prostu Aniołem – mruknął, widząc jak światło przebija się przez pokój i muska jej kosmyki włosów. Zalśniły w pewnym momencie, a sam jakby na nowo się zakochał. Usiadł, a ona wciąż siedziała mu na kolanach. Przybliżył ją do siebie i bez słów pocałował. Czuł jak się uśmiecha, dzięki temu pogłębił pocałunek i bawił się jej kosmykiem złocistego włosa, który dał za ucho i ostatni raz, pocałował ją w czubek nosa.
– Idź już, kotku – pocałowała jego usta, a potem gdy wyszedł, zrobiła porządek w pokoju, w którym też nie było szczególnie czysto. Po niecałych kilku minutach, gdy ogarniała walizkę, poczuła znów te dłonie. Aż tak bardzo Harry’emu się spieszyło? Odwróciła się momentalnie, ujrzawszy trochę zaniepokojoną twarz Justina, a potem jakby przykuł jego uwagę jej nogi. – Czego chcesz?
– Co się stało, że wczoraj tak płakałaś? – zmarszczył czoło, oblizując wargi. – Zaniepokoiłem się.
– Niepotrzebnie... – potrząsnęła głową – Harry był przy mnie, jest okej. Możesz wyjść.
– Nie będę obijał w bawełnę... coś mnie przez całą noc dręczyło, myślałem, że tutaj przyjdę i go zabiję – chwycił jej nadgarstek i w pewnym momencie położył na swojej lewej piersi, przy sercu.
– Za co miałbyś mu robić krzywdę?
Przez chwilę był cicho jak makiem zasiał, poczuła jak wali mu serce, czegoś się wystraszył, albo coś go irytowało. Po chwili usłyszała:
– Wciąż jesteś dziewicą?
Zdenerwowało ją to i z całej siły się wyrwała. Niestety ujął jej twarz w dłonie i mocno chwytał. Niebezpiecznie przybliżył się do jej twarzy, przez co czuli swój płytki i niespokojny oddech. Patrzył w jej oczy, to na malinowe i jakże naturalne wargi.
– Od kiedy przyjechałeś próbujesz być jakiś dziwnie troskliwy... – zmarszczyła czoło. Szatyn delikatnie się uśmiechnął.
– Jesteś dalej dziewicą? Odpowiedz – szepnął.
– Zostaw mnie i moją cnotę w spokoju – fuknęła, patrząc mu w oczy. Wyrwała się z jego mocnego uścisku, który mógł ją zgnieść. Justin nawet nie odważyłby ją uderzyć, ale bała się jego czynów. Zacisnęła szczękę, powstrzymując się przed swoimi nerwami. – Dla świętego spokoju: Tak jestem dziewicą, więc się o to nie martw, jasne? Ale wyjdź i proszę, używaj już innych perfum.
Gdy tylko to usłyszał, przytaknął głową i głośno westchnął. Umysł powiedział, żeby odejść tak jak prosi, ale próbował zawsze kierować się sercem, które teraz chciało czegoś zupełnie odwrotnego. Jednakże nie był to najlepszy pomysł zrobić to tak jakby chciał, ponieważ ten moment, nie był zbyt dobry w tej oto chwili. Wyszedł, a jego obawy, minęły. Przynajmniej tyle. Kiedy wychodził z pokoju, w jego kieszeni zawibrował telefon wielokrotnie, po czym plecami oparł się o ścianę, a potem usłyszał już tylko głos:
– Hej Justin.
– Czego znowu chcesz? Moje groźby nie dały Ci nic do myślenia? – warknął do słuchawki słysząc jej aksamitny głos. Jedynie co teraz by chciał zrobić to rozwalić te nędzne urządzenie, byleby nie usłyszeć jej znowu.
– Miłe przywitanie, na taki piękny dzień... – westchnęła ignorując jego ton głosu – co byś powiedział na przejażdżkę bryczką?
– Gdybyś była moją Meg, zapewne bym się zgodził, ale jesteś Seleną, więc nie – zaśmiał się kpiąco.
– Dla twojej informacji, wczoraj ją spotkałam na Wieży Eiffla.
– Sama? – zdziwił się.
– Spotkajmy się, bardzo Cię proszę – jęknęła. Chłopak zacisnął zęby, ale zgodził się. Bezpieczeństwo dziewczyny było dla niego ważniejsze.
Dlaczego akurat zdziwiony był informacją, iż Selena spotkała jego ukochaną na Wieży Eiffla? Gdyż blondynka ma lęk wysokości. Kiedyś rozpłakała się na wspinaczce, że spadnie, po czym się rozpłakała. Wyglądała na przerażoną, gdy była niecałe pięć metrów nad ziemią. Wtedy pomógł jej wejść na górę, a potem nigdy nie wchodziła na dość wysokie budynki. Czasem nawet bała się zjechać ze zjeżdżalni, ale gdy już zjeżdżała, był przy niej. Kolejne cudowne wspomnienia z dzieciństwa, którego nie oddałby za nic na świecie. Wspomnienia z dzieciństwa to najcenniejsze co ma, bo przecież miał w nim jedne jedyne szczęście, a nim była oczywiście – Maggie.
Przejechał przez pół miasta, po czym dotarł do jednego z parków. Na jego szczęście fotoreporterzy nie śledzili go, co dało mu przynajmniej na chwilę porozmawiać o s t a t n i  raz z Seleną. Tylko chciał się dowiedzieć o czym rozmawiały, być może zauważy u niej już brzuch... Stała na środku mostu, sama, odwrócona i czekająca na niego. Jej włosy wiły się na boki, gdy wiał wiatr. Gwałtownie chwycił jej nadgarstek nieskazitelnie mocno, a ona jęknęła z bólu, zaciskając zęby. Popatrzyli sobie złowrogo w oczy, ale Selena naprawdę chyba chciała spędzić z nim romantyczny wieczór. Jej oczy go ostudziły ze złości. Co potem? Puścił ją, ale wciąż jej nie ufał, bo wiedział jak umie manipulować ludźmi. Przez sekundę się słodko uśmiechnęła, tak niewinnie, że sam musiał się ostudzić. Wziął głęboki oddech.
– Jedyne po co tu przyszedłeś to po to, by się dowiedzieć o czymś rozmawiałyśmy, prawda? – powiedziała cicho, schylając głowę.
– Przestań teraz udawać – warknął. – Po prostu mi powiedz co ona tam robiła... a żeby było ciekawiej, co ty robisz tutaj... w Paryżu. Skąd wiedziałaś, że ona tu będzie? Śledzisz ją?
– Za dużo pytań jak na jedno westchnięcie, nie sądzisz? – uśmiechnęła się, a w głosie usłyszał ten irytujący sarkazm.
– Mów, żmijo – syknął.
– Dużo Ci opowiadać, nie będę... po prostu... ma dwie lewe nogi, chodzi mi po butach, zaczęła mnie obrażać, tak po prostu, groziła mi, że jeśli zbliżę się do niej... – zacisnęła powieki – zrobi mi krzywdę.
Justin zauważył w jej oczach, dziwny smutek, którego nigdy dotąd nie ujrzał. Teraz miał mętlik w głowie.
– Kłamiesz! – krzyknął.
– Nie! Naprawdę! A to, że tutaj jestem to czysty przypadek, jestem tu ze względu na film, który kręcimy.
Jej oczy zrobiły się szklane. Gdyby kłamała, wiedziałby o tym, ale nigdy nie pomyślałby żeby Maggie komuś groziła. Jest zbyt wrażliwa i delikatna, chociaż umie być solidnie wredna, ale nigdy groźna do bólu. Niespodziewanie, poczuł jej dłoń na swoim karku, po czym przyciąga go do siebie. Poczuł jej wargi na swoich, a jego nerwy prawie że puściły. Przed sobą miał Maggie, która znów płakała w kącie, gdy ten od razu wyjechał. Większego bólu nie mógł poczuć jak w tym momencie. Udawał kiedyś szczęśliwego, ale w środku krzyczał z bólu. Niestety, stało się.
Harry i Niall, grali w najlepsze – na korytarzu w piłkę nożną. Czego jeszcze można było chcieć. Śmiali się, a Maggie stała i im dokłada głupich tekstów. W głowie miała ten sen... to imię. Emily... Nigdy nie słyszała o takiej osobie jak Emily, więc dlaczego słyszała je w swojej głowie. Coraz bardziej się irytowała, gdy jej myśli robią jej figle. Jednak szczęśliwa była, iż w końcu pogodziwszy się z Harrym, może nareszcie się uśmiechnąć... na chwilę przynajmniej. Gdy wszyscy zauważyli jej uśmiech, byli wniebowzięci. Szczególnie Louis, który mógłby być z siebie dumny, że dał jej dobrą radę, a ona ją stosuje. Usłyszeli oburzony głos Scootera, a raczej bardzo zszokowanego. Zdziwieni, podeszli do niego.
– Scooter co się dzieje? – spytał Harry, chwytając blondynkę za rękę. Scooter wyciągnął telefon z kieszeni i pokazał zdjęcie pocałunku Justina z Seleną. Wyglądało to jakby oboje tego chcieli.

SELENA GOMEZ I JUSTIN BIEBER
Zdjęcie, które jest przedstawione na dole, zrobiono dosłownie kilkanaście minut temu. Z tego co wiadomo, Panna Gomez kręci w Paryżu nowy film, oraz go promuje. Paryskie media mówią, iż Justin Bieber przyjechał specjalnie do niej i jak widzimy, oboje są szczęśliwi. Z tego co mówił jeden z fotoreporterów, był to bardzo namiętny pocałunek. Cieszymy się niezmiernie!!!

Harry uśmiechnął się zwycięsko. Zaś dziewczyna czytała ze szczególną uwagą to co znajduje się na ekranie. Jednak zdjęcie nie było żadnym fotomontażem. Zdziwiona była, ale również jak Scooter zszokowana tym co piszą. Poczuła dziwny ucisk w żołądku. Znów uczucie wróciło te, które czuła dwa lata temu... czyżby czuła zazdrość?



Stanęłam w miejscu. Stoję i patrzę na ludzi ze znakiem zapytania w oczach. Mój czas się zatrzymał i boję się, że zaraz zniknie razem ze mną.”