Dziura w sercu
„Nie
wiem dlaczego się tak poczułam. Nie wiem dlaczego było mi smutno... Że poczułam
złość, zarazem... zazdrość?”
Otworzywszy oczy, ujrzałam przebłysk światła, przez
które ledwo widziałam co mnie otaczało dokoła. Znów ta dziwna pustka. Ogarnęło
mnie dziwne ciepło. Ujrzałam kominek, gdzie płomyki tańczyły aż gdy tak
patrząc, można poczuć się jak w domu. Wokół mnie otaczały wielkie regały
książek, aż potem... śmiech dziecka?
– Emily...
Szepty tego imienia, ciągnęły mnie w stronę ciemno
drewnianych drzwi. Znów nie czułam jak idę. Nie czułam bicia mojego serca. Nie
słyszałam...
– Kochanie...
Drzwi otworzyły się. Nikogo nie było. W pewnym
momencie, stałam już obok łożyska dla dziecka, w którym leżało. Hipnotyzowało
swoimi brązowymi oczami, usta miało malinowe, takie aksamitne... policzki
ciepłe i rumieńce. Uśmiech zniewalał, znów poczułam ciepło.
– Ma-ma – czuły głos dziecka wypowiedziało to
prostą w mą twarz, a potem czyjeś dłonie na moich dłoniach. Dzieciątko zaczęło
się szczerze uśmiechać.
– To Emily, kochanie...
Donośny krzyk, usłyszeli dokładnie wszyscy z
tego piętra. Płacz. Większość ludzi wyglądała zza drzwi na korytarz, patrząc i
sprawdzając skąd dochodzi ten straszny płacz. Z jednego z pokoi, usłyszano ten
płacz. Pokój Maggie. Kenny i Scooter stali przed jej pokojem, a twarz Scootera
była blada. Zmartwiony, próbował dostać się do jej pokoju, niestety nie miał
klucza. Kenny każdego poszedł uspokoić, mówiąc, że zaraz minie. Niestety każda
sekunda to było jak wieczność. Scooter zauważył biegnącego w jego stronę i zmartwionego
Nialla. Jego pytania były jak wielkie znaki zapytania, chociaż wszyscy chcieli
wiedzieć dlaczego. Jej krzyk był okrutnie przytłaczający. Wtem zauważyli
Harry’ego i Justina, kierujących się również pod drzwi dziewczyny. Harry
zignorował Bieber’a, bo sam był zmęczony wciąż się z nim kłócić.
– Co się dzieje? – spytał cicho Harry, patrząc
na Brauna zmartwionym spojrzeniem.
– Maggie płacze nie wiem dlaczego, od razu
kiedy to się zaczęło zerwałem się z łóżka... niestety jest zamknięta i nie mamy
jak się dostać do pokoju – westchnął ciężko. Justin zmarszczył czoło. Harry nie
wytrzymał już tego, więc posłał Nialla po jedną z jego spinek, które przechowuje czasem używa na
swoje loki. Powrócił z jedną i podał ją Harry’emu, który potem siłą próbował
otworzyć jej drzwi. Przez chwilę był problem, potem przekręcił ją, a drzwi
zaskrzypiały.
Scooter zapalił światło. Niall i Harry
podbiegli do niej i ją obudzili. Otworzywszy oczy, była cała załzawiona.
Dlaczego? Tego nikt nie wiedział. Każdemu serce biło strasznie szybko, jakby
zaraz dostali zawału. Ich oddech był głęboki i niespokojny wciąż, a ona cała
drżała. Przytuliła do siebie mocno Harry’ego. Scooter nic nie powiedział, tylko
kamień spadł mu z serca. Justin stał i tylko przypatrywał się im z bólem w oczach.
Niall delikatnie się do niej uśmiechnął, a zielonooki wciąż miał ją w swoich
ramionach. Wtuliła twarz w jego ramię i z chęcią otulała się jego ciepłem,
które odbijało się od niego. Popatrzyła po chwili w oczy Justina, który
błysnęły, po czym ich spojrzenia spotkały się. W jej głowie biły się te
słowa... To Emily, kochanie...
Wzdrygnęła się, wyswobadzając z ramion
Harry’ego.
– Harry, może lepiej zostań na całą noc przy
niej... nie chcemy by sytuacja się powtórzyła, prawda? – powiedział Scooter, a
Harry z delikatnym uśmiechem, przytaknął twierdząco głową. Wyszedł, a zaraz
Niall, który również się uśmiechnął i powiedział czułe „dobranoc”. Niestety
Justin jeszcze stał i posłał Harry’emu wrogie spojrzenie.
– Tylko nie rób nic niestosownego... jest
przestraszona – dokończywszy to zdanie, wyszedł ostatni raz na nią patrząc.
Spuściła wzrok, po czym przymknęła swoje powieki. Harry zamknął po chwili drzwi
i zgasił światło. Ułożywszy się obok niej, która czuła jego oddech na swoim
ramieniu, odwrócił jej głowę delikatnie opuszkiem palca.
– Kocham Cię – szepnął. Bez słów, wtuliła się
w jego tors, a on ucałował ją w czubek głowy. Oboje zasnęli w swoich ciepłych
objęciach, a Harry poczuł ulgę. Przynajmniej dała mu nadzieję, a może kolejny
powód, żeby przestał już być taki nachalny. Brakowało mu jej prawdziwego
ciepła, oraz dotykanie jej delikatnej, jasnej skóry. Tylko jego największym
problemem... był Justin, którego zamierzał się pozbyć.
Jej oczęta rano ujrzały jeszcze śpiącego przy
niej Harry’ego. Wciąż czuła przyjemne ciepło. Oddychał spokojnie i wyglądał
naprawdę słodko. Na jej głowie panował straszny nieład, a jego loki wciąż były
idealne. Delikatnie uniosła kąciki swoich ust, nie mogąc powstrzymać się od
pocałowania przynajmniej jednej jego wargi. Uklęknąwszy, oparła się dłońmi o
swoje kolana, po czym musnęła jego cieplutkie usta. Po tym, cicho stanęła na
równe nogi i na palcach powędrowała do łazienki, w której się zamknęła. W tym
momencie potrzebowała przynajmniej jego, ale sama nie może dawać się Justinowi,
ponieważ wiedziała, że tym samym rani Harry’ego. Nadzieja, że będzie dobrze,
była niewielka, ale gdyby naprawdę chcieli wspólnego szczęścia, poszłoby im
lepiej, niż można się tego spodziewać. Co musi się jeszcze stać, by potem w
końcu mogli się podnieść i iść przed siebie?
Ułożyła włosy w warkocz, a pogoda mówiła sama
za siebie. Było naprawdę ciepło, słońce otuliło promieniami całe Miasto
Miłości, przez co uśmiech musi zawitać na twarzach mieszkańców i turystów.
Ubrania dostosowała to pogody, a na jej twarzy zawitał uśmiech. W końcu...
Harry ujrzał go jako pierwszy i powinien się szczególnie cieszyć. Jej płacz
raczej powoli stawał się codziennością. Ale kiedy zasnęła przy Harrym...
poczuła się i n a c z e j. Wychodząc, ujrzała go jeszcze śpiącego. Postanowiła go
obudzić. Zaśmiała się cicho, a potem cicho podeszła do łóżka. Jej palec
wskazujący co chwila stykał się z ramieniem chłopaka, aż poczuła jak gwałtownie
usadawia ją na swoim podbrzuszu. Jednak nie mając kondycji, wylądowała na jego
twarzy, przez co oboje wybuchli gromkim śmiechem.
– Dlaczego się uśmiechasz? – spytał trochę
głupio. Dotknął ją w talii na jej idealnym brzuchu, a ona oblizała wargi, czule
się do niego uśmiechając.
– A czemu miałabym całymi dniami płakać? –
zmarszczyła czoło.
– Jesteś piękna jak promieniejesz, w tak
piękne dni, jesteś po prostu Aniołem – mruknął, widząc jak światło przebija się
przez pokój i muska jej kosmyki włosów. Zalśniły w pewnym momencie, a sam jakby
na nowo się zakochał. Usiadł, a ona wciąż siedziała mu na kolanach. Przybliżył
ją do siebie i bez słów pocałował. Czuł jak się uśmiecha, dzięki temu pogłębił
pocałunek i bawił się jej kosmykiem złocistego włosa, który dał za ucho i
ostatni raz, pocałował ją w czubek nosa.
– Idź już, kotku – pocałowała jego usta, a
potem gdy wyszedł, zrobiła porządek w pokoju, w którym też nie było szczególnie
czysto. Po niecałych kilku minutach, gdy ogarniała walizkę, poczuła znów te
dłonie. Aż tak bardzo Harry’emu się spieszyło? Odwróciła się momentalnie,
ujrzawszy trochę zaniepokojoną twarz Justina, a potem jakby przykuł jego uwagę
jej nogi. – Czego chcesz?
– Co się stało, że wczoraj tak płakałaś? –
zmarszczył czoło, oblizując wargi. – Zaniepokoiłem się.
– Niepotrzebnie... – potrząsnęła głową – Harry
był przy mnie, jest okej. Możesz wyjść.
– Nie będę obijał w bawełnę... coś mnie przez
całą noc dręczyło, myślałem, że tutaj przyjdę i go zabiję – chwycił jej
nadgarstek i w pewnym momencie położył na swojej lewej piersi, przy sercu.
– Za co miałbyś mu robić krzywdę?
Przez chwilę był cicho jak makiem zasiał,
poczuła jak wali mu serce, czegoś się wystraszył, albo coś go irytowało. Po
chwili usłyszała:
– Wciąż jesteś dziewicą?
Zdenerwowało ją to i z całej siły się wyrwała.
Niestety ujął jej twarz w dłonie i mocno chwytał. Niebezpiecznie przybliżył się
do jej twarzy, przez co czuli swój płytki i niespokojny oddech. Patrzył w jej
oczy, to na malinowe i jakże naturalne wargi.
– Od kiedy przyjechałeś próbujesz być jakiś
dziwnie troskliwy... – zmarszczyła czoło. Szatyn delikatnie się uśmiechnął.
– Jesteś dalej dziewicą? Odpowiedz – szepnął.
– Zostaw mnie i moją cnotę w spokoju –
fuknęła, patrząc mu w oczy. Wyrwała się z jego mocnego uścisku, który mógł ją
zgnieść. Justin nawet nie odważyłby ją uderzyć, ale bała się jego czynów.
Zacisnęła szczękę, powstrzymując się przed swoimi nerwami. – Dla świętego
spokoju: Tak jestem dziewicą, więc się o to nie martw, jasne? Ale wyjdź i
proszę, używaj już innych perfum.
Gdy tylko to usłyszał, przytaknął głową i
głośno westchnął. Umysł powiedział, żeby odejść tak jak prosi, ale próbował
zawsze kierować się sercem, które teraz chciało czegoś zupełnie odwrotnego.
Jednakże nie był to najlepszy pomysł zrobić to tak jakby chciał, ponieważ ten
moment, nie był zbyt dobry w tej oto chwili. Wyszedł, a jego obawy, minęły. Przynajmniej
tyle. Kiedy wychodził z pokoju, w jego kieszeni zawibrował telefon
wielokrotnie, po czym plecami oparł się o ścianę, a potem usłyszał już tylko
głos:
– Hej Justin.
– Czego znowu chcesz? Moje groźby nie dały Ci
nic do myślenia? – warknął do słuchawki słysząc jej aksamitny głos. Jedynie co
teraz by chciał zrobić to rozwalić te nędzne urządzenie, byleby nie usłyszeć
jej znowu.
– Miłe przywitanie, na taki piękny dzień... –
westchnęła ignorując jego ton głosu – co byś powiedział na przejażdżkę bryczką?
– Gdybyś była moją Meg, zapewne bym się
zgodził, ale jesteś Seleną, więc nie – zaśmiał się kpiąco.
– Dla twojej informacji, wczoraj ją spotkałam
na Wieży Eiffla.
– Sama? – zdziwił się.
– Spotkajmy się, bardzo Cię proszę – jęknęła.
Chłopak zacisnął zęby, ale zgodził się. Bezpieczeństwo dziewczyny było dla
niego ważniejsze.
Dlaczego akurat zdziwiony był informacją, iż
Selena spotkała jego ukochaną na Wieży Eiffla? Gdyż blondynka ma lęk wysokości.
Kiedyś rozpłakała się na wspinaczce, że spadnie, po czym się rozpłakała.
Wyglądała na przerażoną, gdy była niecałe pięć metrów nad ziemią. Wtedy pomógł
jej wejść na górę, a potem nigdy nie wchodziła na dość wysokie budynki. Czasem
nawet bała się zjechać ze zjeżdżalni, ale gdy już zjeżdżała, był przy niej. Kolejne
cudowne wspomnienia z dzieciństwa, którego nie oddałby za nic na świecie.
Wspomnienia z dzieciństwa to najcenniejsze co ma, bo przecież miał w nim jedne
jedyne szczęście, a nim była oczywiście – Maggie.
Przejechał przez pół miasta, po czym dotarł do
jednego z parków. Na jego szczęście fotoreporterzy nie śledzili go, co dało mu
przynajmniej na chwilę porozmawiać o s t
a t n i raz z Seleną. Tylko chciał
się dowiedzieć o czym rozmawiały, być może zauważy u niej już brzuch... Stała
na środku mostu, sama, odwrócona i czekająca na niego. Jej włosy wiły się na
boki, gdy wiał wiatr. Gwałtownie chwycił jej nadgarstek nieskazitelnie mocno, a
ona jęknęła z bólu, zaciskając zęby. Popatrzyli sobie złowrogo w oczy, ale
Selena naprawdę chyba chciała spędzić z nim romantyczny wieczór. Jej oczy go
ostudziły ze złości. Co potem? Puścił ją, ale wciąż jej nie ufał, bo wiedział
jak umie manipulować ludźmi. Przez sekundę się słodko uśmiechnęła, tak
niewinnie, że sam musiał się ostudzić. Wziął głęboki oddech.
– Jedyne po co tu przyszedłeś to po to, by się
dowiedzieć o czymś rozmawiałyśmy, prawda? – powiedziała cicho, schylając głowę.
– Przestań teraz udawać – warknął. – Po prostu
mi powiedz co ona tam robiła... a żeby było ciekawiej, co ty robisz tutaj... w
Paryżu. Skąd wiedziałaś, że ona tu będzie? Śledzisz ją?
– Za dużo pytań jak na jedno westchnięcie, nie
sądzisz? – uśmiechnęła się, a w głosie usłyszał ten irytujący sarkazm.
– Mów, żmijo – syknął.
– Dużo Ci opowiadać, nie będę... po prostu...
ma dwie lewe nogi, chodzi mi po butach, zaczęła mnie obrażać, tak po prostu,
groziła mi, że jeśli zbliżę się do niej... – zacisnęła powieki – zrobi mi
krzywdę.
Justin zauważył w jej oczach, dziwny smutek,
którego nigdy dotąd nie ujrzał. Teraz miał mętlik w głowie.
– Kłamiesz! – krzyknął.
– Nie! Naprawdę! A to, że tutaj jestem to
czysty przypadek, jestem tu ze względu na film, który kręcimy.
Jej oczy zrobiły się szklane. Gdyby kłamała,
wiedziałby o tym, ale nigdy nie pomyślałby żeby Maggie komuś groziła. Jest zbyt
wrażliwa i delikatna, chociaż umie być solidnie wredna, ale nigdy groźna do
bólu. Niespodziewanie, poczuł jej dłoń na swoim karku, po czym przyciąga go do
siebie. Poczuł jej wargi na swoich, a jego nerwy prawie że puściły. Przed sobą
miał Maggie, która znów płakała w kącie, gdy ten od razu wyjechał. Większego
bólu nie mógł poczuć jak w tym momencie. Udawał kiedyś szczęśliwego, ale w
środku krzyczał z bólu. Niestety, stało się.
Harry i Niall, grali w najlepsze – na
korytarzu w piłkę nożną. Czego jeszcze można było chcieć. Śmiali się, a Maggie
stała i im dokłada głupich tekstów. W głowie miała ten sen... to imię. Emily... Nigdy nie słyszała o takiej
osobie jak Emily, więc dlaczego słyszała je w swojej głowie. Coraz bardziej się
irytowała, gdy jej myśli robią jej figle. Jednak szczęśliwa była, iż w końcu
pogodziwszy się z Harrym, może nareszcie się uśmiechnąć... na chwilę
przynajmniej. Gdy wszyscy zauważyli jej uśmiech, byli wniebowzięci. Szczególnie
Louis, który mógłby być z siebie dumny, że dał jej dobrą radę, a ona ją stosuje.
Usłyszeli oburzony głos Scootera, a raczej bardzo zszokowanego. Zdziwieni,
podeszli do niego.
– Scooter co się dzieje? – spytał Harry,
chwytając blondynkę za rękę. Scooter wyciągnął telefon z kieszeni i pokazał
zdjęcie pocałunku Justina z Seleną. Wyglądało to jakby oboje tego chcieli.
SELENA GOMEZ I JUSTIN
BIEBER
Zdjęcie,
które jest przedstawione na dole, zrobiono dosłownie kilkanaście minut temu. Z
tego co wiadomo, Panna Gomez kręci w Paryżu nowy film, oraz go promuje.
Paryskie media mówią, iż Justin Bieber przyjechał specjalnie do niej i jak
widzimy, oboje są szczęśliwi. Z tego co mówił jeden z fotoreporterów, był to
bardzo namiętny pocałunek. Cieszymy się niezmiernie!!!
Harry uśmiechnął się zwycięsko. Zaś dziewczyna
czytała ze szczególną uwagą to co znajduje się na ekranie. Jednak zdjęcie nie
było żadnym fotomontażem. Zdziwiona była, ale również jak Scooter zszokowana
tym co piszą. Poczuła dziwny ucisk w żołądku. Znów uczucie wróciło te, które
czuła dwa lata temu... czyżby czuła zazdrość?
„Stanęłam w miejscu. Stoję i patrzę na ludzi ze znakiem zapytania w
oczach. Mój czas się zatrzymał i boję się, że zaraz zniknie razem ze mną.”