Paryż
„Kolejne
co boli, co straszy, boję się, że nie dam rady i po prostu zniknę...”
Obudzona rankiem, mając oczy jak dziecko,
śpiąca niczym przemęczony człowiek, oraz smutna, zrobiwszy ze sobą to co
trzeba, ubrana, znalazła się po niecałej godzinie na śniadaniu.
Wokół krzątali się również inni ludzie,
rozmawiając, popijając kawę. Siedziała chwilę sama, gdy nagle poczuła czyjąś
rękę na ramieniu. Ujrzawszy Nialla, który szczerze się do niej uśmiechnął,
usiadł obok niej i podał jej świeże, chrupiące bułki i kakao. Również zaczął
rozkoszować się tym co wziął. Nie wyglądała już na taką bardzo smutną, ale
małomówną. Lepiej w sumie byłoby teraz jej nie zaczepiać. Przesiedzieli w ciszy
jak mało kto, aż nawet personel był zdziwiony. Wszyscy pojawili się przed
dziesiątą rano, prócz Justina. Harry ulotnił się gdzieś na mieście, pod
pretekstem, żeby zobaczyć miasto. Przekazał to Paul, Maggie, która w sumie nie
była zainteresowana gdzie teraz przebywał. Jedynie czego chciałaby od niego
oczekiwać w tym momencie to szczerych przeprosin i więcej zaufania. Więcej nie
chciała od niego nic... jak na razie. Wczorajszy dzień nie był jeden z tych
najlepszych, nawet pocałunek z Justinem, którego wciąż nie było. Kiedy już
chciała odejść, by nie myśleć już o tych dwóch osobach. Stanąwszy z miejsca
odeszła, przechodząc przez cały hol hotelu, w którym znajdowali się większość
ludzi w eleganckich strojach. Wyszła przez tylne wejście, chociaż powinna jedną
osobę poinformować, że wychodzi. Nie jednak to było jej w głowie, tylko Paryż.
Tuż po wyjściu, wymknęła się z zasięgu wzroku ludziom czekającym, aż zrobią
ciekawe zdjęcia. Szybko i z łatwością jej to poszło, więc ze spokojem mogła
przechodzić przez miasto. Wokół niezły ruch na chodniku jak i na ulicy. Co
chwilę przejeżdżał samochód.
Jedyne gdzie teraz chciała zobaczyć to Wieża
Eiffla stojąca przy ulicy Avenue Gustave Eiffel. Planowała tam początkowo pójść
z Harrym, ale jedyne na co mogła teraz liczyć to żal od niego i głupie wymówki.
Tym bardziej nie wiedziała gdzie się podział. Po kwadransie dotarła, po czym
podziwiając ją od samego początku, zrobiwszy zdjęcie, weszła ku niej. Męczące
to było, ale warto. Widoki były przepiękne, widziała cały Paryż, dosłownie. Z
dołu ludzie wyglądali jak mrówki, które można by było zgnieść jednym ruchem
stopy. Chociaż musiała jednak odsunąć się od barierki. Jej strach przed
wysokością pojawił się. Dodatkowo natknęła się na kogoś. Spanikowana odwróciła
się, ujrzawszy uśmiechniętą twarz Seleny.
– Nie dość, że lewe nogi to nie patrzy co robi
– powiedziała arogancko, ale w jej głosie było jeszcze słychać, co po
niektóre niemiłe tony. – Uważaj na francuzów, są dość niemili, jak ktoś depcze
im po palcach. Dla twojej uwagi dodam, że buty były nowe.
Wywróciła oczami, biorąc głęboki oddech.
– Przepraszam. Mogę wiedzieć co tu robisz?
Śledzisz mnie? – pytała, patrząc zdezorientowana i zdruzgotana w jej stronę.
– Nie jesteś pępkiem świata, kochana –
uśmiechnęła się sztucznie – nie wiem co Justin w tobie widzi. Te dwie lewe nogi
mogłaś zostawić Harry’emu. A właśnie, wspominał mi kiedyś, że masz lęk
wysokości, jestem zdziwiona, wręcz zaskoczona twoim byciem na Wieży Eiffla.
Selena popatrzyła na nią trochę z
obrzydzeniem, ale również była usatysfakcjonowana, gdy tak nagle wystraszyła
swoim tonem, dziewczynę. Maggie założyła ręce na piersi.
– Myślałam, że masz ważniejsze sprawy na
głowie niż uprzykrzanie mi życia – odparła. Jej dłonie zaczęły powoli drżeć,
czuła że może zrobić się niebezpiecznie. Brunetka również zrobiła pozycję jak
ona i obie patrzyły na siebie bardzo podobnie.
– No cóż, każdy ma jakieś hobby w życiu. Twoje
to robienie z Justina idioty, a Harrym się jeszcze zasłaniasz. Poznałam Cię z
oddali, ale dokładnie wiedziałam jak dotrzeć do twoich słabych punktów.
Maggie ugryzła swoją wewnętrzną część policzka
i spuściła delikatnie wzrok.
– Jesteś skryta, niepewna, głupia i mogę rzec,
że w ogóle nie radząca z własnymi problemami – dodała, podnosząc do góry brew.
– Najwidoczniej taka jestem – odpowiedziała,
sztucznie się uśmiechając. Chciała ją minąć, gdy potem usłyszała jak kpiąco się
śmieje i mówi pod nosem bardzo obraźliwe słowa na jej temat. Wtem znów się do
niej odwróciła. – O co Ci chodzi?
– Uciekasz jak tchórz pędzący do swojej małej
norki, gdy tylko boisz się usłyszeć prawdy – oznajmiła z pewnością w głosie. –
I wciąż Justina nie rozumiem...
– Powiem krótko: Jeżeli myślisz, że bawię się
jego uczuciami, jesteś w błędzie. Nawet nie wiesz jak bardzo pragnę by był
szczęśliwy... ale nie ze mną. Może i nie wiesz, ale bardzo chciałabym żyć
normalnie, ale przy nim nie mogę. Nie wiem dlaczego z tobą zerwał, przyjechał
do Polski, oczekując czegoś czego nigdy nie dostanie. Nigdy nie zamierzałam być
lepsza od Ciebie, nie oczekiwałam od niego jakiejkolwiek pomocy. Ja chcę
normalnego życia – wypowiedziała ostatnie słowa najbardziej wyraźnie.
Selena próbowała zastraszyć ją wzrokiem, ale
zauważyła również oczy Justina, gdy rozmawiali dwa dni temu w studiu. Kiedy się
wypowiadała. Kiedy poszarpali się oboje. Maggie zaraz odeszła bez dodatkowych
słów, ostatni raz patrząc w stronę wszechstronnego widoku na Paryż. Schodząc na
dół, tylko modląc się by znaleźć już na dole. Już na dole, mogła odetchnąć z
ulgą i znów po przechadzać się po wielkim mieście.
Jeszcze przed zmrokiem dotarła z powrotem do
hotelu, w którym czekał na nią zniecierpliwiony Scooter. Gdy tylko ją zauważył,
podszedł i zaczął wypytywać jej gdzie się podziała przez ten dłuższy czas.
Odpowiedź była jedna i krótka, więc Scott mógł się na chwilę uspokoić.
Przytulił ją, a potem wypuściwszy ją z ramion, wróciła na górę. Niestety na
korytarzu, ujrzała Harry’ego, Louisa i Nialla, którzy stali przy jej drzwiach
od pokoju hotelowego. Strasznie się zdziwiła widząc ich tak stojących. Ich miny
były przejęte, jakby czegoś się bali, a Harry gdy tylko ją zauważył podbiegł i
ją mocno wtulił do swojego torsu. Była zdezorientowana jego czynami, czy też
jak się dość spokojniej niż zwykle zachowywał. Pocałował ją w czubek głowy.
– Gdzie się podziewałaś tyle czasu? – spytał
nagle Louis, podchodząc do nich, od razu uśmiechając się do blondynki. Lubił
jej oczy, były takie ciepłe i śliczne.
– Zwiedzałam Paryż... i tak szczerze jest
naprawdę piękny – odpowiedziała ze spokojem w głosie.
– Ale Mullingar jest lepszy, nie? – podniósł
brwi Niall, tuląc ją od tyłu. Harry delikatnie się uśmiechał jedynie na nią
patrząc.
– Tak, Niall... Nikt nie pobije twojego małego
miasteczka – wywróciła oczami, całując blondasa w nosek. Zwróciwszy się do
Harry’ego, on spuścił wzrok. – Przeszła Ci już cała złość i w końcu raczyłbyś
ze mną normalnie porozmawiać?
Kiwnął lekko głową.
– To zostawimy was samych – odrzekł Louis,
chwytając Nialla za kark i idąc z nim w kierunku windy. Zaśmiali się oboje
widząc jak Irlandczyk próbuje wydostać się z rąk Louisa.
Maggie zaraz potem spojrzała w oczy chłopaka,
czując jak jego wargi niespodziewanie są przylepione do jej warg. Chwycił ją w
pasie i delikatnie podniósł do góry. Położył dłonie na jej biodrach i
powędrował z nią na ścianę. Odgarnął kosmyki jej włosów z ramienia i przyssał
usta do jej delikatnej i ciepłej szyi.
– Je suis désolé (tłum. Przepraszam) – szepnął
do jej ucha, całując go zaraz.
– Je vous pardonne (tłum. Wybaczam Ci) –
odszepnęła delikatnie się uśmiechając. Harry również się uśmiechnął. – Ale nie
za wszystko...
Wtem uśmiech Harry’ego zniknął i zaprzestał ją
całować. Zmarszczył czoło i podniósł jej podbródek do góry. Zdziwiony był, a Maggie
tylko się kpiąco zaśmiała.
– Całując mnie, nie zapomnę tego co się
wydarzyło z ostatnich dni. Nie dawałeś mi się wytłumaczyć, a co gorsza... –
wzięła głęboki oddech i odsunęła go odrobinę. Podniosła jedną brew do góry. –
Jak mówiłam nie jesteś wierny. Już wielokrotny raz się na tobie zawiodłam.
– O czym ty mówisz, kochanie? – oblizał usta,
przyciskając ją gwałtownie do siebie.
– Nie pamiętasz jak przedwczoraj rozmawiałeś z
atrakcyjną dziewczyną na końcu tego korytarza – mruknęła, a jej kpiący uśmiech
zawitał na jej ustach. Chłopak patrzył na nią jak na wariatkę. – Puść mnie, muszę dostać się do pokoju.
Niestety ręce Harry’ego wciąż sterczały na jej
biodrach, ale zaczął mocno ją trzymać. Zagryzła dolną wargę i spojrzała w jego
oczy, gdzie widziała jak patrzy na nią z wielkim przejęciem.
– Nawet nie myśl, że flirtowałem z nią.
– To dlaczego patrzyłeś na nią, tak jak ty,
widząc mnie w Londynie, gdy nagrywaliśmy swoją pierwszą piosenkę? – jej łzy
niespodziewanie spłynęły po jej policzkach, a on zamilkł, szukając odpowiednich
słów, by tylko sprawić by przestała o tym myśleć. Niestety nie odezwał się
przez ten czas kiedy dała mu szansę i zsunęła siłą jego ręce, po czym szybko
weszła do pokoju.
Trzasnęła drzwiami i przejechała dłonią po swoich złocistych włosach, ale gdy tylko chciała rzucić klucze na stolik nocny, usłyszała głos Harry’ego. Ignorowała go, aż po niecałych piętnastu minutach ucichł. W końcu miała chwile spokoju. Teraz nie czuła się smutna, nawet można powiedzieć szczęśliwa. Ale to szczęście nie było w pełni dopasowane do tego jak w tym momencie się czuła. Może wolna? Lepsze dopasowanie. Po chwili zorganizowała sobie ciepłą i odprężającą kąpiel. Czuła się lepiej, jakby jeden ciężar nagle spadł i miała chwile wolności od tego wszystkiego. Na dworze było już ciemno, Paryż wyglądał niesamowicie. Wieża Eiffla wyglądała jak z bajki, a niebo było zapełnione milionami błyszczących gwiazd. Wszystko to zapierało dech w piersiach. Gdy tylko skończywszy swoją kąpiel, wyszła z łazienki, po swoją ciepłą pidżamę, którą zamierzała ubrać. Sięgnąwszy do walizki po czystą bieliznę, poczuła czyjeś dłonie na swoich biodrach, przez co tętno jej przyśpieszyło i aż podskoczyła od miejsca. Złapała za skrawek ręcznika i wyprostowała się.
Trzasnęła drzwiami i przejechała dłonią po swoich złocistych włosach, ale gdy tylko chciała rzucić klucze na stolik nocny, usłyszała głos Harry’ego. Ignorowała go, aż po niecałych piętnastu minutach ucichł. W końcu miała chwile spokoju. Teraz nie czuła się smutna, nawet można powiedzieć szczęśliwa. Ale to szczęście nie było w pełni dopasowane do tego jak w tym momencie się czuła. Może wolna? Lepsze dopasowanie. Po chwili zorganizowała sobie ciepłą i odprężającą kąpiel. Czuła się lepiej, jakby jeden ciężar nagle spadł i miała chwile wolności od tego wszystkiego. Na dworze było już ciemno, Paryż wyglądał niesamowicie. Wieża Eiffla wyglądała jak z bajki, a niebo było zapełnione milionami błyszczących gwiazd. Wszystko to zapierało dech w piersiach. Gdy tylko skończywszy swoją kąpiel, wyszła z łazienki, po swoją ciepłą pidżamę, którą zamierzała ubrać. Sięgnąwszy do walizki po czystą bieliznę, poczuła czyjeś dłonie na swoich biodrach, przez co tętno jej przyśpieszyło i aż podskoczyła od miejsca. Złapała za skrawek ręcznika i wyprostowała się.
– Nie powiedziałem Ci dlaczego tutaj
przyjechałem – szepnął do jej ucha Ten głos. Jej ciało zadrżało. – Masz piękne
ciało, ale chyba to już wiesz.
Odwróciła się, widząc uśmiechniętego Justina.
– Jak tu wszedłeś? – spytała, mając jakby tik
w oku. Justin zaśmiał się pod nosem i spojrzał na jej odrobinę wystający
dekolt.
– Mam swoje sposoby na Ciebie – przybliżył ją
do siebie, tak że dotykała jego bioder swoim ciałem. Bała się złapać jego ręce
i odsunąć, gdyż zawsze mógł spaść z niej ręcznik. – Wracając do sedna... mam
dla Ciebie propozycję.
– Poczekaj, ubiorę się – chciała odsunąć się,
ale jego dłonie jej na to nie pozwalały.
– Wolę nie – puścił jej oczko. – Co byś
powiedziała na napisanie ze mną piosenki na święta?
Podniósł wzrok na jej usta, a potem spojrzał w
jej oczy. Oblizała wargi, zagryzając do tego wargę.
– Wolę nie – podniosła jedną brew do góry.
– Nalegam z grzeczności – uśmiechnął się
szarmancko, stykając się z nią czołami. – Zrób to dla fanów... obiecałem to
moim.
– Ja mam inną teorię na ten temat, więc
odpowiadam grzecznym: nie – uśmiechnęła się sztucznie, znów próbując się od
niego oderwać. – Puszczaj mnie.
– Odpowiadam grzecznym: nie.
– Jestem naga – syknęła. – To co innego!
– Aż mam ochotę, wiedząc, że jeśli ściągnę z
Ciebie ręcznik, ukażesz się przed moimi oczami zupełnie nago – mruknął do jej
ucha, sunąc nosem wzdłuż jej szyi.
– I dlatego, nie chcę pisać z tobą żadnej
piosenki – westchnęła głośno.
Gwałtownie poczuła jak łapie ją za udo i
przyciąga je do swojego uda. Przybliżył ją jeszcze bardziej, sprawiając że
oboje robi im się gorąco. Jego ręka zaczęła sunąć ku jej pośladkom. Jęknął
cicho do jej ucha.
– Zacznę krzyczeć – powiedziała stanowczo.
Bała się jednak jego dalszych czynów.
– Nie zaczniesz – wpił się w jej usta,
najczulej jak może, starając się, by mu nie uciekła. Jego ręka, która sterczała
na jej biodrze powędrowała na jej nagie ramię i zaczęła sunąć na jej klatkę
piersiową. Wsunął delikatnie język do jej ust i zaczął bawić się na
podniebieniu, przez co zaczął mieć nieczyste myśli w tym momencie. Zacisnęła
powieki i oderwała się od niego, od razu poprawiając ręcznik.
– Już dość.