piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 31

Kolejny list

„Czy ja zwariowałam? Może i nie, ale wszystko zaczyna być takie, jakie być powinno. Moje plany w końcu zaczynają być rzeczywistością...”


Przechodzili już z powrotem w ciszy. Harry tym razem wraz z Maggie, przenocowali w domu pani Styles. Była mile zaskoczona widząc blondynkę. Również i siostra Harry’ego mile przywitała gościa. Maggie była już tak głodna,  więc wraz z Anne przygotowała kolację, po czym ją zjedli.  Po tym, wróciła do pokoju gościnnego gdzie spędziła noc. Pokój był bardziej okrągły, ale prostokątny. Meble były bardzo wygodne. Ściany były koloru, waniliowego oraz popielatego, podłoga była z ciemnego drewna. Nad łóżkiem było średniej wielkości okno, przez które można było zobaczyć śliczny ogródek. Odstawiła swoją torbę na pościelone łóżko i przyglądała się drzewom oraz zielonej trawie. Usłyszała ten męski, kochany głos. Odwróciwszy się, Harry stał uśmiechnięty z rozpiętą koszulą i lekko uśmiechającego się w jej stronę.
Odwzajemniła uśmiech, zagryzając dolną wargę. Przybliżyli się jednocześnie do siebie, a ona wtuliła się niepewnie w niego. Wciąż miała w głowie te jego przedziwne wyjaśnienia. Harry mocno ją objął, nie mogąc wydusić z siebie słowa.
– Dobranoc kochanie – musnął jej czoło. Spojrzała w jego szmaragdowe oczy, które zalśniły.
– Dobranoc – wyszeptała. Ostatni raz posłał jej delikatny, słodki uśmiech, po czym wyszedł. Tą wspaniałą ciszę, którą tak pokochała, przerwał dźwięk telefonu, dochodzącego z torby. Szybko po niego sięgnęła, był to Austin.
– Maggie, jestem z Justinem w hotelu, kazał mi zadzwonić, ponieważ nie mógł usiedzieć w miejscu i czekać bezczynnie. – Powiedział szybko, bez chwili słów powitalnych. Zanim dziewczyna wydobyła z siebie jakiekolwiek słowo, dodał: – Wiem, że Harry się obudził i tak dalej, ale on był wściekły, już prawie zabiłby pilota, który miał problem z lądowaniem. Słuchaj, jutro rano podjadę do Ciebie bez niego, okej? Podasz mi adres.
– Austin, nie interesuje mnie to. Najważniejsze jest teraz dla mnie zdrowie Harry’ego.
Po tych słowach, oboje się rozłączyli. Jak widać Austin się gdzieś spieszył, lub po prostu musiał pilnować Bieber’a. Nie chciała nawet myśleć, gdyby zauważył ich trzymających się za ręce w szpitalu.
Rankiem, usłyszała ten san donośny dźwięk. Niechętnie sięgnęła po komórkę, znajdującą się na szafeczce. Jednak nie był to Austin... był to Justin. Zignorowała go i wyłączyła telefon. Wzdrygnęła się, gdy po chwili ktoś zapukał do drzwi,  a był to Harry w samych spodniach. Usiadł obok swojej ukochanej i pogłaskał kciukiem jej policzek. Uśmiechnął się do niej i złożył delikatny pocałunek na jej wargach. W głowie głos mówił jej, że Justin wkrótce zrobi kolejną awanturę, gdy zobaczy loczka. Tego wręcz nie znosi.
– Jak się spało? – spytał.
– A dobrze... – westchnęła głośno.
Zmrużyła oczy i jeszcze raz walnęła się na poduszkę, w której schowała twarz, mrucząc pod nosem. Harry przyglądał jej się, zagryzając wargę. Usłyszeli głos Anne, która wołała na śniadanie. Oboje tam poszli, trzymając się za rękę. Zauważyła ładnie przygotowane jedzenie, znajdujące się na stole, który na dodatek pięknie pachniał. Usiadła obok siostry Harry’ego, a ten obok niej. Wraz z rodziną Brytyjczyka zaczęli smakować cudowny poranny posiłek. Wraz z Anne i jej córką posprzątały na stole, a potem w końcu mogła wziąć prysznic. Harry siedział w jej pokoju, rozglądając się wokół wraz z przeglądaniem Internetu. Niestety zauważył zdjęcia z wczorajszego wieczoru, nie swoje... nie Maggie. Były to zdjęcia Bieber’a, wydającego się naprawdę złego. Więc zaczął czytać treść nowej informacji:

JUSTIN BIEBER W LONDYNIE
Dzisiejszego wieczoru, zauważono Justina Bieber’a przed lotniskiem, który jeszcze tego samego dnia przebywał na Hawajach. Również widziano pannę Blue, która stała z resztą członków zespołu One Direction pod szpitalem. Być może pan Bieber specjalnie przyjechał po swoją „przyjaciółkę”. Media mówią, że tuż po przebudzeniu się Harry’ego Stylesa, dziewczyna niezwłocznie udała się do Londynu, by ujrzeć swojego chłopaka. Pilot samolotu, w którym znajdował się Bieber, mówił, że chłopak wydawał się być oburzony oraz zbulwersowany. Wszystko jednak nie zostało potwierdzone przez gwiazdę, która odmówiła jakichkolwiek wyjaśnień.

Harry zmarszczył czoło. Nic nie wiedział o Hawajach. Gdy tylko blondynka, wyszła z łazienki ubrana w granatową sukienkę w szare kropki, ten jak poparzony wstał z miejsca i z telefonem w ręku, przekazał jej to co przeczytał. Był zdziwiony i zdezorientowany.
– Dlaczego mi nie mówiłaś? – spytał nagle, gdy ona była w trakcie czytania. Nie zwróciła uwagi na jego pytanie, tylko sama była ciekawa jak Justin się zachowywał. Słowa Austina potwierdziły się.
– Harry, ja...
Przerwał jej rozpoczynający monolog.
– Co on w ogóle tutaj robi?! Wiem, że ma na Ciebie świra, ale to przesada. Bez przerwy za tobą łazi! Jak  magnes...
Dziewczyna skierowała się po torbę, która leżała na łóżku i schowała swoje rzeczy. Nałożyła swoje lakierowe, czarne baletki, chcąc wrócić do Austina, byleby uniknąć kolejnych niepotrzebnych kłótni. – Maggie, słuchasz mnie?
– Harry przepraszam Cię, ale ja muszę wracać do niego... – wydukała. Chłopak zacisnął zęby oraz pięść. Zauważyła to i teraz chciałaby zapaść się pod ziemię. Byli oboje dla niej ważni, ale Harry’ego przenigdy nie chciałaby zawieść, ale Justina złość nie ma granic. Jego zazdrość... czy też on sam. Przytuliła go delikatnie, a ten pocałował jej czubek głowy. Wiedziała, że nie tylko Justin da jej popalić. Johanne pewnie odpoczywa teraz nad basenem, stukając paznokciami o szkło, czekając aż w końcu jej córka się zjawi i będzie mogła sobie z nią na temat jej złego zachowania porozmawiać, mimo, że Harry wiele dla niej znaczył. Wiedziała dobrze, że to rodzinny wyjazd i w sumie takie uciekanie to raczej nie jest dobre. Spojrzeli sobie przez chwilę w oczy, po czym Harry cicho wyszeptał:
– Odwiozę Cię do hotelu.
Przytaknęła tylko bezsensownie głową i razem z nim udali się do samochodu, żegnając się z bliskimi Brytyjczyka. Jak widać Harry miał plan. Nie odpuści, a Maggie tylko brała to tylko jako podwózkę pod hotel, w którym się znajdował. Jechali w ciszy, co chwilę kątem oka patrzyli na siebie. Kiedy dotarli, paparazzi byli gotowi robić im zdjęcia. Szybko przedostali się przez tłum oraz brytyjskie fanki Justina. Przeszli szybko przez duże drzwi, zaczynając się rozglądać wokół. Nie zauważyli żadnej znajomej twarzy, więc wraz z Harrym udała się ku recepcji.
– Przepraszam, w którym pokoju jest zameldowany pan Bieber? – zapytała, patrząc w oczy siedzącej brunetki, która tylko odpowiedziała:
– Wymeldował się jakiś czas temu, w tej chwili znajduje się na parkingu – oznajmiła z lekkim przejęciem. Dziewczyna tylko kiwnęła głową i pociągnęła loczka gdzieś dalej.
– Musimy się tutaj pożegnać – westchnęła głośno, spuszczając wzrok.
– Jeszcze nic nie musimy – powiedział cicho, mijając ją i idąc na parking znajdujący się w ostatnich drzwiach na pierwszym piętrze. Maggie była wystraszona, miała mieszane myśli. Bała się, że znów dojdzie do bójki, której za wszelką cenę chciała uniknąć.
W końcu zastali jeszcze stojącego Austina przy czarnym jeepie, rozmawiającego przez telefon. Aż odskoczył widząc blondynkę i Harry’ego. Rozglądnął się dookoła, sprawdzając czy przypadkiem Justin nie znajduje się w pobliżu. Podbiegła do niego i mocno się w niego wtuliła.
– Austin ja przepraszam... musiałam tutaj przyjechać. Gdzie jest Justin? – mówiła jak katarynka. Brunet tylko zmarszczył czoło i wziął głęboki oddech.
– Harry lepiej już idź, nie chcę by doszło do bójki, z resztą Meg pewnie też nie chce – wypuścił powietrze, otwierając drzwi ze strony kierowcy. Zielonooki prychnął pod nosem, jakby mówił; „Nie boję się.” Po chwili zauważyli Bieber’a pędzącego w stronę samochodu. Widząc Harry’ego omal by nie wybuchnął z przekleństwami skierowane w jego stronę. W środku poczuł dziwne, ale przyjemne ciepło gdy znów ujrzał te złociste włosy. Aniołku, jesteś,  powiedział w myślach.
– Co on tutaj robi? – zaczął na przywitanie, nie mogąc oderwać się od jej widoku.
– Przyszedłem się pożegnać ze swoją dziewczyną – podniósł jedną brew Harry, pewien, że wygra ze swoim rywalem. Maggie, aż ciśnienie podskoczyło.
– Przepraszam, samolot mamy za pół godziny – oznajmił z wrogim spojrzeniem na twarzy. – Meg... – zwrócił się do niej – twoja mama nie jest zachwycona z twojej „ucieczki”.
–  Wiem, wiem... – wywróciła teatralnie oczami.
Harry poczuł się zazdrosny, więc najlepszym sposobem by zrobić mu na złość – przybliżył w pasie, niebezpiecznie blisko siebie Maggie, którą następnie namiętnie pocałował w usta. Udało mu się. Justin zacisnął pięść.
– To jedziesz, czy nie? – powiedział głośno. Harry uśmiechnął się łobuzersko i musnął ostatni raz jej policzek.
– Szerokiej drogi – dodał. Niechętnie puścił jej rękę, a ona wsiadła do auta. Bieber stał jeszcze przez chwilę i posłał mu ostrzegawcze spojrzenie. Uważaj lamusie, dodał w myślach, wsiadając z przodu.
Przez całą drogę siedzieli cicho jakby w ogóle nie istnieli. Przecież widziała te spojrzenia... między nimi czuć było agresję, zazdrość i wrogość, która panowała między nimi. Położyła głowę przy okrąglutkim oknie i patrzyła na chmury i czyste niebo, co chwila. Słyszała dźwięki dochodzące z przodu, jak widać Justin grał sobie na iPhonie. Zdenerwowana ciągłą, denną muzyczką, kopnęła siedzenie z całej siły. On nawet nie zareagował, tylko lekko się uśmiechnął, cicho śmiejąc. Gdy w końcu zauważyli turkusowy ocean, domyślili się, że zaraz będą lądować. W końcu Harry powysyłał jej dość podejrzliwe zdjęcia, a także i ona trochę podenerwowana tym wszystkim, wraz z nim wyszła z samolotu. Austin zawiózł ich z powrotem do hotelu, gdzie przed wejściem stała Pattie. Nie była także zadowolona z tego co zrobiła jej ulubienica. We czwórkę weszli do hotelu, postali przez chwilę przy egzotycznych roślinach znajdujących się w holu. Justin trzymał ręce w kieszeniach, wpatrując się w dziewczynę. Szczególnie na jej nogi, które tak bardzo lubił. Wciąż miał jednak obraz ich pocałunku, a potem swój z nią. Zaczął tak błądzić myślami, gdy w końcu Austin żegnał się z całą resztą. Maggie wtuliła się mocno w swojego wysokiego przyjaciela, po czym szatyn. Johanne niespodziewanie znalazła się obok nich. Jej wzrok ku córce był naprawdę negatywny. Jakby chciała ją rozszarpać, albo też dać jej szlaban na całe życie. Chłopak łobuzersko się uśmiechnął i wraz z Pattie udali się do pokoju na górę. Podała mu klucz i musnął policzek swojej niskiej, ślicznej mamie.
– Dlaczego jesteś taka uparta? – w końcu wydusiła z siebie słowa kobieta, zakładając ręce na biodra.
– Harry był w śpiączce, Niall zadzwonił do mnie, bym przyjechała jak najszybciej, chociażby w tamtym momencie. Miałam okazję z nim porozmawiać, więc z tego skorzystałam. Nie wiń mnie za wszystko, to trochę niesprawiedliwe, nie sądzisz? – wytłumaczyła.
– Te wakacje są specjalnie dla Ciebie, specjalnie zorganizowane od Justina, a chcesz wiedzieć dlaczego?
– Każdy wie dlaczego... ale ja  w to nie wierzę, próbuję mu wytłumaczyć, by przestał się zachowywać jakbym była jego własnością. – Dodała poważnym tonem.
– Ale ty go ranisz – wtrąciła.
Dziewczyna prychnęła pod nosem i odwracając się napięcie, szła w stronę windy. Klęła pod nosem, mówiąc jedynie swoje racje. W sumie niewiadomo czy taka prawda była, czy też nie. Była dziewczyną zmienną i wciąż nią jest, pokazując jak bardzo ceni swoje czyny, ale czasem się przyznaje do ich błędów. Stara się najlepiej jak może, byleby tylko nikogo nie zawieść, ale przecież nikt nie jest idealny – a Justin ją naśladuje.
Johanne podbiegła do niej z jakimś świstkiem w ręku. Spojrzała na nią zdezorientowana.
–  Tata znów napisał. Przeczytaj to dziś, dzisiaj rano przyszło. 
Kiwnęła głową, idąc bez słowa. Popatrzyła na kopertę i poczuła zapach wanilii – ulubiony zapach swojej babci. Dziwne, że jej ojciec akurat tego zapachu użył, być może chciał ją poruszyć. Kiedy znalazła się w pokoju, ujrzała Justina, ubranego w szaro-niebieski t-shirt, czarne dżinsy oraz niebieskie vansy. Nie poruszyła żadnego tematu. Szykując ręcznik, ładny jasnoróżowy kostium kąpielowy oraz szczotkę do włosów, usłyszała jego pierwsze słowa:
– Poczekam na Ciebie.
Momentalnie odwróciła głowę.
–  Słucham?
– Pójdziemy razem nad basen, chcę popływać oraz popracować nad kondycją, a ty, jak podejrzewam będziesz się opalać – odparł z lekkim uśmiechem na twarzy. Ona również mimowolnie się uśmiechnęła w jego stronę.
– No dobrze – odpowiedziała, wchodząc szybko do łazienki, w której długo nie pobyła. Jej ciekawość to zawartej treści koperty, była większa niż chęć zrobienia sobie długiej kąpieli po locie.
Ubrani, udali się nad kryty basen, na którym niewielka liczba ludzi w nim przebywała. Większość z nich to młode kobiety, a także młodzi chłopcy. Znajdowały się również tam sztuczne, duże palmy. Pod jedną z nich rozłożyła się na kremowym leżaku. W końcu jej ciekawość była na tyle wielka, że mniej niż pięć sekund, otworzyła kopertę. Wiedziała, że wkrótce ojczulek napisze.

Droga Maggie!
Teraz znajdujesz się na wakacjach ze swoją mamą, czyż nie? Wierz mi, jestem zainteresowany twoim życiem, bo dość często kontaktuje się z twoją matką. W każdym razie...
Chciałbym Cię zaprosić również do mnie, do Madrytu, chciałbym byś zobaczyła jak teraz żyję. Chciałbym by nasz kontakt między ojcem a córką się poprawił, bo przecież gdy byłaś jeszcze dzieckiem, też nie byłem prawdziwym ojcem. Kiedy w końcu się odważę, powiem Ci dlaczego to wszystko tak potoczyło się w twoim życiu. To był po prostu błąd. Musisz zrozumieć jedno i najważniejsze... nie chcę Cię stracić, również chcę dla Ciebie dobrze. Zawsze będę z tobą mimo wszystko, mimo tego, że tak rzadko rozmawiamy, a prawie w ogóle. Jesteś moją małą kochaną Maggie, którą na zawsze będę kochać. Już niedługo się zobaczymy, obiecuję.

Twój Tata.


„W końcu zrozumiałam, ale chyba za późno. W tym momencie... kiedy tak bardzo poczułam się szczęśliwa.”