Kolejny list
„Czy ja
zwariowałam? Może i nie, ale wszystko zaczyna być takie, jakie być powinno.
Moje plany w końcu zaczynają być rzeczywistością...”
Przechodzili już z powrotem w ciszy. Harry tym
razem wraz z Maggie, przenocowali w domu pani Styles. Była mile zaskoczona
widząc blondynkę. Również i siostra Harry’ego mile przywitała gościa. Maggie
była już tak głodna, więc wraz z Anne
przygotowała kolację, po czym ją zjedli.
Po tym, wróciła do pokoju gościnnego gdzie spędziła noc. Pokój był
bardziej okrągły, ale prostokątny. Meble były bardzo wygodne. Ściany były
koloru, waniliowego oraz popielatego, podłoga była z ciemnego drewna. Nad
łóżkiem było średniej wielkości okno, przez które można było zobaczyć śliczny
ogródek. Odstawiła swoją torbę na pościelone łóżko i przyglądała się drzewom
oraz zielonej trawie. Usłyszała ten męski, kochany głos. Odwróciwszy się, Harry
stał uśmiechnięty z rozpiętą koszulą i lekko uśmiechającego się w jej stronę.
Odwzajemniła uśmiech, zagryzając dolną wargę.
Przybliżyli się jednocześnie do siebie, a ona wtuliła się niepewnie w niego.
Wciąż miała w głowie te jego przedziwne wyjaśnienia. Harry mocno ją objął, nie
mogąc wydusić z siebie słowa.
– Dobranoc kochanie – musnął jej czoło.
Spojrzała w jego szmaragdowe oczy, które zalśniły.
– Dobranoc – wyszeptała. Ostatni raz posłał
jej delikatny, słodki uśmiech, po czym wyszedł. Tą wspaniałą ciszę, którą tak
pokochała, przerwał dźwięk telefonu, dochodzącego z torby. Szybko po niego
sięgnęła, był to Austin.
– Maggie, jestem z Justinem w hotelu, kazał mi
zadzwonić, ponieważ nie mógł usiedzieć w miejscu i czekać bezczynnie. –
Powiedział szybko, bez chwili słów powitalnych. Zanim dziewczyna wydobyła z
siebie jakiekolwiek słowo, dodał: – Wiem, że Harry się obudził i tak dalej, ale
on był wściekły, już prawie zabiłby pilota, który miał problem z lądowaniem.
Słuchaj, jutro rano podjadę do Ciebie bez niego, okej? Podasz mi adres.
– Austin, nie interesuje mnie to.
Najważniejsze jest teraz dla mnie zdrowie Harry’ego.
Po tych słowach, oboje się rozłączyli. Jak
widać Austin się gdzieś spieszył, lub po prostu musiał pilnować Bieber’a. Nie
chciała nawet myśleć, gdyby zauważył ich trzymających się za ręce w szpitalu.
Rankiem, usłyszała ten san donośny dźwięk.
Niechętnie sięgnęła po komórkę, znajdującą się na szafeczce. Jednak nie był to
Austin... był to Justin. Zignorowała go i wyłączyła telefon. Wzdrygnęła się,
gdy po chwili ktoś zapukał do drzwi, a
był to Harry w samych spodniach. Usiadł obok swojej ukochanej i pogłaskał
kciukiem jej policzek. Uśmiechnął się do niej i złożył delikatny pocałunek na
jej wargach. W głowie głos mówił jej, że Justin wkrótce zrobi kolejną awanturę,
gdy zobaczy loczka. Tego wręcz nie znosi.
– Jak się spało? – spytał.
– A dobrze... – westchnęła głośno.
Zmrużyła oczy i jeszcze raz walnęła się na
poduszkę, w której schowała twarz, mrucząc pod nosem. Harry przyglądał jej się,
zagryzając wargę. Usłyszeli głos Anne, która wołała na śniadanie. Oboje tam
poszli, trzymając się za rękę. Zauważyła ładnie przygotowane jedzenie,
znajdujące się na stole, który na dodatek pięknie pachniał. Usiadła obok
siostry Harry’ego, a ten obok niej. Wraz z rodziną Brytyjczyka zaczęli smakować
cudowny poranny posiłek. Wraz z Anne i jej córką posprzątały na stole, a potem
w końcu mogła wziąć prysznic. Harry siedział w jej pokoju, rozglądając się
wokół wraz z przeglądaniem Internetu. Niestety zauważył zdjęcia z wczorajszego
wieczoru, nie swoje... nie Maggie. Były to zdjęcia Bieber’a, wydającego się
naprawdę złego. Więc zaczął czytać treść nowej informacji:
JUSTIN
BIEBER W LONDYNIE
Dzisiejszego
wieczoru, zauważono Justina Bieber’a przed lotniskiem, który jeszcze tego
samego dnia przebywał na Hawajach. Również widziano pannę Blue, która stała z
resztą członków zespołu One Direction pod szpitalem. Być może pan Bieber
specjalnie przyjechał po swoją „przyjaciółkę”. Media mówią, że tuż po
przebudzeniu się Harry’ego Stylesa, dziewczyna niezwłocznie udała się do
Londynu, by ujrzeć swojego chłopaka. Pilot samolotu, w którym znajdował się
Bieber, mówił, że chłopak wydawał się być oburzony oraz zbulwersowany. Wszystko
jednak nie zostało potwierdzone przez gwiazdę, która odmówiła jakichkolwiek
wyjaśnień.
Harry zmarszczył czoło. Nic nie wiedział o
Hawajach. Gdy tylko blondynka, wyszła z łazienki ubrana w granatową sukienkę w
szare kropki, ten jak poparzony wstał z miejsca i z telefonem w ręku, przekazał
jej to co przeczytał. Był zdziwiony i zdezorientowany.
– Dlaczego mi nie mówiłaś? – spytał nagle, gdy
ona była w trakcie czytania. Nie zwróciła uwagi na jego pytanie, tylko sama
była ciekawa jak Justin się zachowywał. Słowa Austina potwierdziły się.
– Harry, ja...
Przerwał jej rozpoczynający monolog.
– Co on w ogóle tutaj robi?! Wiem, że ma na
Ciebie świra, ale to przesada. Bez przerwy za tobą łazi! Jak magnes...
Dziewczyna skierowała się po torbę, która
leżała na łóżku i schowała swoje rzeczy. Nałożyła swoje lakierowe, czarne
baletki, chcąc wrócić do Austina, byleby uniknąć kolejnych niepotrzebnych
kłótni. – Maggie, słuchasz mnie?
– Harry przepraszam Cię, ale ja muszę wracać
do niego... – wydukała. Chłopak zacisnął zęby oraz pięść. Zauważyła to i teraz
chciałaby zapaść się pod ziemię. Byli oboje dla niej ważni, ale Harry’ego
przenigdy nie chciałaby zawieść, ale Justina złość nie ma granic. Jego
zazdrość... czy też on sam. Przytuliła go delikatnie, a ten pocałował jej
czubek głowy. Wiedziała, że nie tylko Justin da jej popalić. Johanne pewnie
odpoczywa teraz nad basenem, stukając paznokciami o szkło, czekając aż w końcu
jej córka się zjawi i będzie mogła sobie z nią na temat jej złego zachowania
porozmawiać, mimo, że Harry wiele dla niej znaczył. Wiedziała dobrze, że to
rodzinny wyjazd i w sumie takie uciekanie to raczej nie jest dobre. Spojrzeli
sobie przez chwilę w oczy, po czym Harry cicho wyszeptał:
– Odwiozę Cię do hotelu.
Przytaknęła tylko bezsensownie głową i razem z
nim udali się do samochodu, żegnając się z bliskimi Brytyjczyka. Jak widać
Harry miał plan. Nie odpuści, a Maggie tylko brała to tylko jako podwózkę pod
hotel, w którym się znajdował. Jechali w ciszy, co chwilę kątem oka patrzyli na
siebie. Kiedy dotarli, paparazzi byli gotowi robić im zdjęcia. Szybko
przedostali się przez tłum oraz brytyjskie fanki Justina. Przeszli szybko przez
duże drzwi, zaczynając się rozglądać wokół. Nie zauważyli żadnej znajomej
twarzy, więc wraz z Harrym udała się ku recepcji.
– Przepraszam, w którym pokoju jest
zameldowany pan Bieber? – zapytała, patrząc w oczy siedzącej brunetki, która
tylko odpowiedziała:
– Wymeldował się jakiś czas temu, w tej chwili
znajduje się na parkingu – oznajmiła z lekkim przejęciem. Dziewczyna tylko
kiwnęła głową i pociągnęła loczka gdzieś dalej.
– Musimy się tutaj pożegnać – westchnęła
głośno, spuszczając wzrok.
– Jeszcze nic nie musimy – powiedział cicho,
mijając ją i idąc na parking znajdujący się w ostatnich drzwiach na pierwszym
piętrze. Maggie była wystraszona, miała mieszane myśli. Bała się, że znów
dojdzie do bójki, której za wszelką cenę chciała uniknąć.
W końcu zastali jeszcze stojącego Austina przy
czarnym jeepie, rozmawiającego przez telefon. Aż odskoczył widząc blondynkę i
Harry’ego. Rozglądnął się dookoła, sprawdzając czy przypadkiem Justin nie
znajduje się w pobliżu. Podbiegła do niego i mocno się w niego wtuliła.
– Austin ja przepraszam... musiałam tutaj
przyjechać. Gdzie jest Justin? – mówiła jak katarynka. Brunet tylko zmarszczył
czoło i wziął głęboki oddech.
– Harry lepiej już idź, nie chcę by doszło do
bójki, z resztą Meg pewnie też nie chce – wypuścił powietrze, otwierając drzwi
ze strony kierowcy. Zielonooki prychnął pod nosem, jakby mówił; „Nie boję się.”
Po chwili zauważyli Bieber’a pędzącego w stronę samochodu. Widząc Harry’ego
omal by nie wybuchnął z przekleństwami skierowane w jego stronę. W środku
poczuł dziwne, ale przyjemne ciepło gdy znów ujrzał te złociste włosy. Aniołku, jesteś, powiedział w myślach.
– Co on tutaj robi? – zaczął na przywitanie,
nie mogąc oderwać się od jej widoku.
– Przyszedłem się pożegnać ze swoją dziewczyną
– podniósł jedną brew Harry, pewien, że wygra ze swoim rywalem. Maggie, aż
ciśnienie podskoczyło.
– Przepraszam, samolot mamy za pół godziny –
oznajmił z wrogim spojrzeniem na twarzy. – Meg... – zwrócił się do niej – twoja
mama nie jest zachwycona z twojej „ucieczki”.
– Wiem,
wiem... – wywróciła teatralnie oczami.
Harry poczuł się zazdrosny, więc najlepszym
sposobem by zrobić mu na złość – przybliżył w pasie, niebezpiecznie blisko
siebie Maggie, którą następnie namiętnie pocałował w usta. Udało mu się. Justin
zacisnął pięść.
– To jedziesz, czy nie? – powiedział głośno.
Harry uśmiechnął się łobuzersko i musnął ostatni raz jej policzek.
– Szerokiej drogi – dodał. Niechętnie puścił
jej rękę, a ona wsiadła do auta. Bieber stał jeszcze przez chwilę i posłał mu
ostrzegawcze spojrzenie. Uważaj lamusie,
dodał w myślach, wsiadając z przodu.
Przez całą drogę siedzieli cicho jakby w ogóle
nie istnieli. Przecież widziała te spojrzenia... między nimi czuć było agresję,
zazdrość i wrogość, która panowała między nimi. Położyła głowę przy okrąglutkim
oknie i patrzyła na chmury i czyste niebo, co chwila. Słyszała dźwięki
dochodzące z przodu, jak widać Justin grał sobie na iPhonie. Zdenerwowana
ciągłą, denną muzyczką, kopnęła siedzenie z całej siły. On nawet nie
zareagował, tylko lekko się uśmiechnął, cicho śmiejąc. Gdy w końcu zauważyli
turkusowy ocean, domyślili się, że zaraz będą lądować. W końcu Harry powysyłał
jej dość podejrzliwe zdjęcia, a także i ona trochę podenerwowana tym wszystkim,
wraz z nim wyszła z samolotu. Austin zawiózł ich z powrotem do hotelu, gdzie
przed wejściem stała Pattie. Nie była także zadowolona z tego co zrobiła jej
ulubienica. We czwórkę weszli do hotelu, postali przez chwilę przy egzotycznych
roślinach znajdujących się w holu. Justin trzymał ręce w kieszeniach, wpatrując
się w dziewczynę. Szczególnie na jej nogi, które tak bardzo lubił. Wciąż miał
jednak obraz ich pocałunku, a potem swój z nią. Zaczął tak błądzić myślami, gdy
w końcu Austin żegnał się z całą resztą. Maggie wtuliła się mocno w swojego
wysokiego przyjaciela, po czym szatyn. Johanne niespodziewanie znalazła się
obok nich. Jej wzrok ku córce był naprawdę negatywny. Jakby chciała ją
rozszarpać, albo też dać jej szlaban na całe życie. Chłopak łobuzersko się
uśmiechnął i wraz z Pattie udali się do pokoju na górę. Podała mu klucz i
musnął policzek swojej niskiej, ślicznej mamie.
– Dlaczego jesteś taka uparta? – w końcu
wydusiła z siebie słowa kobieta, zakładając ręce na biodra.
– Harry był w śpiączce, Niall zadzwonił do
mnie, bym przyjechała jak najszybciej, chociażby w tamtym momencie. Miałam
okazję z nim porozmawiać, więc z tego skorzystałam. Nie wiń mnie za wszystko,
to trochę niesprawiedliwe, nie sądzisz? – wytłumaczyła.
– Te wakacje są specjalnie dla Ciebie,
specjalnie zorganizowane od Justina, a chcesz wiedzieć dlaczego?
– Każdy wie dlaczego... ale ja w to nie wierzę, próbuję mu wytłumaczyć, by
przestał się zachowywać jakbym była jego własnością. – Dodała poważnym tonem.
– Ale ty go ranisz – wtrąciła.
Dziewczyna prychnęła pod nosem i odwracając
się napięcie, szła w stronę windy. Klęła pod nosem, mówiąc jedynie swoje racje.
W sumie niewiadomo czy taka prawda była, czy też nie. Była dziewczyną zmienną i
wciąż nią jest, pokazując jak bardzo ceni swoje czyny, ale czasem się przyznaje
do ich błędów. Stara się najlepiej jak może, byleby tylko nikogo nie zawieść,
ale przecież nikt nie jest idealny – a Justin ją naśladuje.
Johanne podbiegła do niej z jakimś świstkiem w
ręku. Spojrzała na nią zdezorientowana.
– Tata
znów napisał. Przeczytaj to dziś, dzisiaj rano przyszło.
Kiwnęła głową, idąc bez słowa. Popatrzyła na
kopertę i poczuła zapach wanilii – ulubiony zapach swojej babci. Dziwne, że jej
ojciec akurat tego zapachu użył, być może chciał ją poruszyć. Kiedy znalazła
się w pokoju, ujrzała Justina, ubranego w szaro-niebieski t-shirt, czarne
dżinsy oraz niebieskie vansy. Nie poruszyła żadnego tematu. Szykując ręcznik,
ładny jasnoróżowy kostium kąpielowy oraz szczotkę do włosów, usłyszała jego
pierwsze słowa:
– Poczekam na Ciebie.
Momentalnie odwróciła głowę.
–
Słucham?
– Pójdziemy razem nad basen, chcę popływać
oraz popracować nad kondycją, a ty, jak podejrzewam będziesz się opalać –
odparł z lekkim uśmiechem na twarzy. Ona również mimowolnie się uśmiechnęła w
jego stronę.
– No dobrze – odpowiedziała, wchodząc szybko
do łazienki, w której długo nie pobyła. Jej ciekawość to zawartej treści
koperty, była większa niż chęć zrobienia sobie długiej kąpieli po locie.
Ubrani, udali się nad kryty basen, na którym
niewielka liczba ludzi w nim przebywała. Większość z nich to młode kobiety, a
także młodzi chłopcy. Znajdowały się również tam sztuczne, duże palmy. Pod
jedną z nich rozłożyła się na kremowym leżaku. W końcu jej ciekawość była na
tyle wielka, że mniej niż pięć sekund, otworzyła kopertę. Wiedziała, że wkrótce
ojczulek napisze.
Droga
Maggie!
Teraz
znajdujesz się na wakacjach ze swoją mamą, czyż nie? Wierz mi, jestem
zainteresowany twoim życiem, bo dość często kontaktuje się z twoją matką. W
każdym razie...
Chciałbym
Cię zaprosić również do mnie, do Madrytu, chciałbym byś zobaczyła jak teraz
żyję. Chciałbym by nasz kontakt między ojcem a córką się poprawił, bo przecież
gdy byłaś jeszcze dzieckiem, też nie byłem prawdziwym ojcem. Kiedy w końcu się
odważę, powiem Ci dlaczego to wszystko tak potoczyło się w twoim życiu. To był
po prostu błąd. Musisz zrozumieć jedno i najważniejsze... nie chcę Cię stracić,
również chcę dla Ciebie dobrze. Zawsze będę z tobą mimo wszystko, mimo tego, że
tak rzadko rozmawiamy, a prawie w ogóle. Jesteś moją małą kochaną Maggie, którą
na zawsze będę kochać. Już niedługo się zobaczymy, obiecuję.
Twój
Tata.
„W końcu
zrozumiałam, ale chyba za późno. W tym momencie... kiedy tak bardzo poczułam
się szczęśliwa.”