Plaża Malibu
„Niebieskie
niebo, ciepłe powietrze i szum morza – cisza i ukojenie.”
Kolejny cudowny, słoneczny dzień. Na jej twarz
padało słońce, a włosy cudownie się wtedy mieniły. Zakryła twarz w poduszkę,
mrucząc pod nosem. Słyszała już nawet ćwierkanie ptaków, co już trochę ją
denerwowało. Lekko odwróciwszy głowę, niespodziewanie poczuła muskanie w policzek.
Nie była to Roxan. Już kątem oka, zauważyła czekoladowe oczy i ten sam uśmiech.
Chłopak objął ją delikatnie wokół szyi, lecz ona po chwili zsunęła jego ręce.
Zakryła głowę, kołdrą, myśląc, że to przynajmniej pomoże, żeby sobie poszedł.
Wywrócił teatralnie oczami. Drażnił się z nią po prostu. Jeszcze pamiętał jak
to ona budziła go do szkoły. Nawet skakała po nim, po łóżku i głośno wołała
jego imię. Doczekał się zemsty, ale była dość inna. Położywszy głowę na
poduszce, oparł się łokciem i patrzył na jej słodkie śpiące oczy.
- Mógłbyś sobie darować – mruknęła. Chłopak
uśmiechnął się, gdy zauważył jak słońce padło kolejny raz na jej włosy, które
delikatnie zaczęły się mienić jak diamenciki. Uwielbiał jej włosy, a
szczególnie całokształt.
Justin, delikatnie sunął dłonią wzdłuż jej
ciała, będąc cicho jak makiem zasiał. Poczuła gęsią skórkę, a dreszcz przeszedł
ją od stóp do głów. Chociaż przez chwile poczuła się kochana, ale nie przez
osobę, którą gardzi. Nagle wstała i mozolnym krokiem, pokierowała się ku
łazience, byleby nie leżeć przy nim i czuć się zupełnie inaczej niż powinna.
Justin zagryzł dolną wargę i cicho mruknął widząc ją pół nagą. Ubrana z
kucykiem na boku, zeszła na dół. Ujrzała tam śmiejących Roxan i Justina, jak
widać cieszyli się oboje z jej wizyty. Nie zauważyła przy kuchence ni Pattie ni
Johanne. Trochę zdziwiona i zmieszana, usiadła naprzeciwko swojej kuzynki.
Justin patrzył na nią uśmiechnięty, dość lekko jakby dumny z siebie.
Podejrzewała, że Roxan już mu wszystko wyśpiewała i dlatego bierze z tego
satysfakcje, ale ona udawała w ogóle niedostępną – jak zwykle. Szatyn nie
spuszczał jej z oczu, bez przerwy patrzył się jak głupi. Brunetka to zauważyła,
lecz nic nie mówiła.
- To co chcesz na śniadanie? – spytała po
chwili. Maggie otrząsnęła się po dłuższej sekundzie, a on tylko westchnął.
- Nie jestem głodna... zamierzam trochę się po
lenić – zaśmiała się cicho. Justin tylko przeczesał ręką swoje włosy i zaraz
opuścił dziewczyny. Siedziały cicho. Roxan patrzyła w jej kakaowe oczy, jakby
się nad czymś zastanawiała lub w nich szukała coś co mogłoby naprowadzić ją na
trop. Była wpatrzona w niego, gdy siedział na słońcu i stukał w swój telefon,
ale powiedziałaby, że tylko zamyśliła się. Odwróciła się wraz z nią i spojrzała
gdzie ona. Na wprost w jego uśmiechniętą buzię. Blondynka wzdrygnęła się i
dopiero teraz spojrzała na kuzynkę. - Mam pewien pomysł...
- Jaki?
- Co byś pomyślała, żebyśmy poszły na plażę
Malibu? – zaproponowała. Zagryzła dolną wargę, a brunetka podrapała się po
głowie.
- Weźmy jeszcze Justina, będzie fajnie –
oznajmiła. Maggie skrzywiła usta i niechętnie przytaknęła głową. Wiedziała, że
Roxan gdy tylko by zostawiła ich samych, wiedziałaby jaki temat padłby na
pierwszy ogień, lecz nie chciała także by siedział sam w domu.
Przed południem już zaczęli się szykować.
Roxan spędziła kilka godzin w łazience, a Justin nudził się jeszcze w salonie,
grając w gry. Czekał aż obie zejdą na dół i będą mogli wybrać się na główną
plażę, gdzie głównie większość sław przebywa. Gdy tylko zeszły, Justin od razu,
zamknąwszy dom, wziął swojego Ferrari i razem do niego wsiedli. Ciepło im
dopisywało. Maggie siedziała obok Justina, patrząc na wysokie palmy oraz
błękitne czyste niebo. Chłopak co chwilę spoglądał na nią, pożerającym
wzrokiem. Oblizał wargi, po czym odrobinę przyśpieszył. Zaparkowali na jednym z
wolnych miejsc na parkingu, a Roxan widząc turkusowe morze, oraz fale
rozbijające się o ogromne skały na wysokich wzgórzach, która była cała
obrośnięta zielenią oniemiała z zachwytu. Pierwszy raz była w Los Angeles, a
już się w tym mieście zakochała, zupełnie jak blondynka. Paparazzi nie
próżnowali, zauważyli z oddali ich, jak robią im zdjęcia. Szatyn stanął obok
Maggie, a po chwili już nie zwracając uwagi na fotoreporterów szybko udali się
w znalezieniu miejsca. Kiedy tylko je znaleźli w odpowiednim miejscu, Roxan od
razu ściągnęła bluzkę oraz swoje spodenki. Maggie przebrana w ładną na
ramiączkach sukienkę o kolorze bladoniebieskim, położyła się tylko na swoim
dużym ręczniku, zakładając na nos Ray-Bany. Justin ściągnąwszy swoją koszulę,
usiadł obok niej i spojrzał na nią gdy ta podciągnęła sukienkę do góry,
pokazując swoje trochę blade biodra oraz nogi. Zagryzł dolną wargę i przybliżył
się dyskretnie do niej. Roxan głośno westchnęła, po czym powiedziała:
- Idę zobaczyć jaka jest woda.
Wstała i podbiegła do brzegu turkusowego i
jakże letniego morza. Moczyła w nim stopy na wysokości kostki.
- Wszystko w porządku? – spytał gwałtownie,
lecz cicho. Można powiedzieć, że nawet szum morza zagłuszało jego pytanie. Ona
momentalnie się odwróciła i spojrzała na jego wargi. Przytaknęła bezsensownie
głową.
- Jasne, jest okej, a czemu pytasz?
- Bo wydajesz się smutna – mruknął. Chwycił
jej rękę, lecz ona oderwała ją. Rozglądnęła się wokół, sprawdzając czy aby paparazzi
nie uchwycili tego momentu. Byłby to kolejny powód, dla którego Harry urwałby z
nią kontakt, a nie chciała tego.
- Przestałbyś wtrącać się w moje życie –
powiedziała cicho.
Chłopak ponownie zagryzł dolną wargę.
- Ale mieszkasz ze mną, kocham Cię... jesteś
kimś najważniejszym dla mnie, nie chcę żebyś bez przerwy chodziła taka smutna –
dziewczyna teraz spojrzała na jego tors i poczuła jak serce momentalnie
przyśpiesza. Zaczęła głęboko oddychać, a on delikatnie pocałował jej czoło.
Odsunęła go od siebie. – Nie wiem co ty takiego czujesz do Harry’ego, przecież
widzę jak na mnie patrzysz. Dziś rano... oboje. Powiedz, że mnie kochasz...
Dotknął jej policzka i przybliżył do niej
swoją twarz. Odwróciła głowę i zauważyła swoją kuzynkę gdy bawiła się w wodzie
z jakimś chłopakiem, który miał co najmniej dziesięć centymetrów więcej od
niej. – Nie przejmuj się swoją kuzynką, ona też znalazła sobie towarzystwo.
Niespodziewanie musnął jej usta, po czym
stworzył czuły pocałunek. Trzymał jej nadgarstek i delikatnie przybliżył ją do
siebie. Wiedział, że paparazzi na pewno skorzystają na pocałunku świetny
nagłówek, ale również nie mógł się powstrzymać. Dziewczyna wyrwała się z
trudnością z jego ust i wyrwała swoją dłoń z uścisku.
- Idę popływać – poinformowała, ściągając z
siebie sukienkę. Gdy tylko Justin spojrzał na nią, kolejny raz tego dnia
zagryzł dolną wargę. Ruszył ku niej i gwałtownie chwycił jej rękę. Spojrzała na
niego jak na osobę, której chciałaby już na dobre trzepnąć w łeb. Warknęła
zirytowana, a on objął ją z tyłu w pasie.
- Pójdziemy razem popływać – zaśmiał się
zwycięsko. Wywróciła oczami i razem zamoczyli swoje stopy. Justin już ją tulił
od tyłu. Roxan wciąż była kimś zajęta, nawet nie zauważyła swoją kuzynkę z jej
przyjacielem, gdy odprężali się w morzu kilkanaście metrów dalej. Chłopak
pociągnął ją głębiej, gdy ona już raczej nie czuła ziemi. Spanikowana
blondynka, powiesiła ręce na jego szyi. Szatyn bez skrupułów kolejny raz ją
pocałował. Zanurzył się na wysokości szyi, a ona poczuła jego dłonie na jej
pośladkach, gdy delikatnie je masuje. Niestety Harry wtargnął do jej głowy, a
ona gwałtownie przerwała pocałunek.
- Przestańmy już, bo to głupie – prychnęła pod
nosem, oblizując wargi.
- Mi się tam podobało – mruknął do jej ucha.
Zaśmiał się pod nosem i splótł ich dłonie w jedność. – To był dobry pomysł, by
pójść na plażę.
- Ale myślałam, że pójdę tylko z Roxan –
wtrąciła, odpychając go od siebie, zaczynając się kierować w stronę brzegu.
- Mogłabyś mi powiedzieć co się dzieje? –
gwałtownie pociągnął ją do siebie i teraz zaczął być agresywny.
Pokręciła głową.
- Puść mnie.
- Nie puszczę Cię choćbym musiał – ścisnął
dłonie, a ona za wszelką cenę chciała się od niego uwolnić.
- Gdybym mogła, zabiłabym Cię z rozkoszą –
warknęła w jego stronę. Spojrzeli sobie w oczy.
- A ja gdybym mógł, zabrałbym Cię siłą z tego
świata, gdzie spędziłabyś ze mną całe życie – zaśmiał się. Prychnęła z kpiną w
głosie, klnąc pod nosem. Wbiła paznokcie w jego nadgarstki, odpychając go
raptownie.
- Wiedz, że nigdy z Tobą nie będę.
Powiedziawszy to odpłynęła w stronę brzegu,
gdzie już opalała się Roxan. Było ją widać z daleka. Znalazłszy się obok niej,
wytarła swoje ciało, po czym ubrała sukienkę. Brunetka była zdziwiona jej
zdenerwowaną miną, ale domyśliła się iż spędzała czas w morzu z Justinem.
Zauważyły go, gdy wychodził z morza, a jego blady tors, rzucał się w oczy.
Usiadła na piasku, a on stał już nad nią, ocierając się ręcznikiem. Między nimi
panowała cisza, milczenie. Słychać było tylko fale, ludzi którzy już wracali na
parking. Maggie spojrzała na lekko uśmiechniętą kuzynkę, potem na Bieber’a.
Usłyszała dźwięk swojego telefonu. Szybko wygrzebała go z torby, a chłopak
uważnie się przyglądał skałom.
- Słucham?
- Cześć Meg, tu Louis – słysząc głos
przyjaciela, trochę zesmutniała. Zrobiła skwaszoną minę.
- Cześć – westchnęła głośno – Harry wciąż nie
chce ze mną rozmawiać?
- Niestety nie umiemy się z nim porozumieć. Ma
Ciebie... dość. – Mruknął niechętnie.
Maggie poczuła dziwne kłucie w serce. Omal by
się nie rozpłakała, a najgorsze w obecności Bieber’a.
- A może wiesz już dlaczego? – powiedziała
drżącym głosem. Problemem było teraz tylko to, by ona nie dała upust emocjom,
nie chciała dawać satysfakcji Justinowi. Chłopak słysząc niepokojący głos
blondynki, zwrócił teraz wzrok na nią.
- On nie chce z nami na ten temat rozmawiać...
jeszcze X-factor... – westchnął ciężko – jeśli byłyby jakieś wiadomości od
niego, niezwłocznie będę do Ciebie dzwonić.
- Dzięki Lou, jesteś wielki – uśmiechnęła się
sztucznie, po czym się rozłączyła. Usłyszawszy imię, szatyn zacisnął zęby.
Ścisnął dyskretnie pięść, a ona odłożywszy telefon do torby, zauważyła jego
poważną minę, której nie lubiła.
Minęła godzina, po czym razem wrócili do domu.
Justin i Maggie w ogóle już ze sobą nie rozmawiali, a Roxan czuła się jak
nowonarodzona. Szybko wbiegła na górę, witając się pospiesznie z Pattie i
Johanne, które najwidoczniej wróciły z zakupami. Uśmiechnął się Bieber to
matki, a ona pocałowała go w policzek.
Justin resztę dnia spędził przed laptopem. Roxan
i Maggie w kuchni, szykując kolację. Gdy wybiła godzina siódma, wszyscy
zasiedli przy stole, ale oni wciąż ze sobą nie rozmawiali i w ogóle z nikim.
Dziewczyna bawiła się posiłkiem, ledwo je jedząc. Justin robił podobnie, lecz
patrzył na nią podejrzliwym wzrokiem. Johanne i Maggie sprzątnęły ze stołu w
ciszy, a chłopak siedział i grał na XBOXIE. Nudzili się oboje, ale nie żałowali
tego co zdarzyło się na Malibu. Nawet ona, ale w głowie utkwiły jej słowa
Louisa na temat Harry’ego. Po prostu musi się dowiedzieć co się dzieje, tęskni
za nim niezmiernie. Jego to bolało, nawet gdy z jej cudownych ust wymawia jego
imię z ogromną radością i czułością. Już nawet nie wspomnieć o pocałunkach,
które składał... kiedy czuje jego wargi, gdy ją całuje. W końcu mogła wrócić do
pokoju. Postanowiła zrobić sobie kojącą kąpiel, która trwała z niecałą godzinę.
Przebrana w pidżamę, skierowała się ku pościelonego łóżka, do którego nie mogąc
się doczekać, otuliła pachnącą kołdrą. Usłyszała ciche pukanie do pokoju,
domyśliła się, że to Justin, który tylko czekał aż wyjaśni mu to i owo. Nie
pomyliła się. Uśmiechnął się do niej czule, usiadłszy na jej łóżku. Panowała
wciąż cisza, ale przerwał ją niespodziewanie:
- Wiem, że Scooter kłamał gdy mówił, że
wszystko u Ciebie w porządku. – Maggie wywróciła oczami, a Bieber gwałtownie
chwycił jej nadgarstek. – Ty z resztą też.
- Kiedy zrozumiesz, że to moje życie, kiedy
zrozumiesz że pomiędzy nami nic nigdy nie będzie – jęknęła.
- Ja nawet nie chcę o tym myśleć – wtrącił,
przybliżając twarz do jej twarzy – Meg, ja po prostu żyć bez Ciebie nie mogę.
Nie chcę teraz o tym rozmawiać, tylko o tym co się dzieje.
- Nie twoja sprawa. – Wywróciła oczami. –
Przestań naciskać, bo nic Ci to nie da.
- To co mam zrobić? – poczuł się teraz
bezradny. Spuścił głowę, delikatnie biorąc jej rękę.
- Nic nie rób... po prostu wyjdź z tego pokoju
– mruknęła oschle. Chłopak gwałtownie położył ją na łóżku razem ze sobą.
Poczuła bicie jego serca, oraz zauważyła jego dość przygnębioną minę.
- Nie mam zamiaru nigdzie wychodzić – uniósł
lekko kąciki swoich ust. Wzięła głęboki oddech, ten wieczór raczej zapowiadał
się na bardziej namiętny niż zwykle.
„Jego
pocałunki zawsze sprawiały, że serce mi przyśpiesza. Oddech staje się płytki, a
ja pragnę Go bardziej, jednak muszę się opamiętać...”