piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 25

Plaża Malibu

„Niebieskie niebo, ciepłe powietrze i szum morza – cisza i ukojenie.”


Kolejny cudowny, słoneczny dzień. Na jej twarz padało słońce, a włosy cudownie się wtedy mieniły. Zakryła twarz w poduszkę, mrucząc pod nosem. Słyszała już nawet ćwierkanie ptaków, co już trochę ją denerwowało. Lekko odwróciwszy głowę, niespodziewanie poczuła muskanie w policzek. Nie była to Roxan. Już kątem oka, zauważyła czekoladowe oczy i ten sam uśmiech. Chłopak objął ją delikatnie wokół szyi, lecz ona po chwili zsunęła jego ręce. Zakryła głowę, kołdrą, myśląc, że to przynajmniej pomoże, żeby sobie poszedł. Wywrócił teatralnie oczami. Drażnił się z nią po prostu. Jeszcze pamiętał jak to ona budziła go do szkoły. Nawet skakała po nim, po łóżku i głośno wołała jego imię. Doczekał się zemsty, ale była dość inna. Położywszy głowę na poduszce, oparł się łokciem i patrzył na jej słodkie śpiące oczy.
- Mógłbyś sobie darować – mruknęła. Chłopak uśmiechnął się, gdy zauważył jak słońce padło kolejny raz na jej włosy, które delikatnie zaczęły się mienić jak diamenciki. Uwielbiał jej włosy, a szczególnie całokształt.
Justin, delikatnie sunął dłonią wzdłuż jej ciała, będąc cicho jak makiem zasiał. Poczuła gęsią skórkę, a dreszcz przeszedł ją od stóp do głów. Chociaż przez chwile poczuła się kochana, ale nie przez osobę, którą gardzi. Nagle wstała i mozolnym krokiem, pokierowała się ku łazience, byleby nie leżeć przy nim i czuć się zupełnie inaczej niż powinna. Justin zagryzł dolną wargę i cicho mruknął widząc ją pół nagą. Ubrana z kucykiem na boku, zeszła na dół. Ujrzała tam śmiejących Roxan i Justina, jak widać cieszyli się oboje z jej wizyty. Nie zauważyła przy kuchence ni Pattie ni Johanne. Trochę zdziwiona i zmieszana, usiadła naprzeciwko swojej kuzynki. Justin patrzył na nią uśmiechnięty, dość lekko jakby dumny z siebie. Podejrzewała, że Roxan już mu wszystko wyśpiewała i dlatego bierze z tego satysfakcje, ale ona udawała w ogóle niedostępną – jak zwykle. Szatyn nie spuszczał jej z oczu, bez przerwy patrzył się jak głupi. Brunetka to zauważyła, lecz nic nie mówiła.
- To co chcesz na śniadanie? – spytała po chwili. Maggie otrząsnęła się po dłuższej sekundzie, a on tylko westchnął.
- Nie jestem głodna... zamierzam trochę się po lenić – zaśmiała się cicho. Justin tylko przeczesał ręką swoje włosy i zaraz opuścił dziewczyny. Siedziały cicho. Roxan patrzyła w jej kakaowe oczy, jakby się nad czymś zastanawiała lub w nich szukała coś co mogłoby naprowadzić ją na trop. Była wpatrzona w niego, gdy siedział na słońcu i stukał w swój telefon, ale powiedziałaby, że tylko zamyśliła się. Odwróciła się wraz z nią i spojrzała gdzie ona. Na wprost w jego uśmiechniętą buzię. Blondynka wzdrygnęła się i dopiero teraz spojrzała na kuzynkę. - Mam pewien pomysł...
- Jaki?
- Co byś pomyślała, żebyśmy poszły na plażę Malibu? – zaproponowała. Zagryzła dolną wargę, a brunetka podrapała się po głowie.
- Weźmy jeszcze Justina, będzie fajnie – oznajmiła. Maggie skrzywiła usta i niechętnie przytaknęła głową. Wiedziała, że Roxan gdy tylko by zostawiła ich samych, wiedziałaby jaki temat padłby na pierwszy ogień, lecz nie chciała także by siedział sam w domu.
Przed południem już zaczęli się szykować. Roxan spędziła kilka godzin w łazience, a Justin nudził się jeszcze w salonie, grając w gry. Czekał aż obie zejdą na dół i będą mogli wybrać się na główną plażę, gdzie głównie większość sław przebywa. Gdy tylko zeszły, Justin od razu, zamknąwszy dom, wziął swojego Ferrari i razem do niego wsiedli. Ciepło im dopisywało. Maggie siedziała obok Justina, patrząc na wysokie palmy oraz błękitne czyste niebo. Chłopak co chwilę spoglądał na nią, pożerającym wzrokiem. Oblizał wargi, po czym odrobinę przyśpieszył. Zaparkowali na jednym z wolnych miejsc na parkingu, a Roxan widząc turkusowe morze, oraz fale rozbijające się o ogromne skały na wysokich wzgórzach, która była cała obrośnięta zielenią oniemiała z zachwytu. Pierwszy raz była w Los Angeles, a już się w tym mieście zakochała, zupełnie jak blondynka. Paparazzi nie próżnowali, zauważyli z oddali ich, jak robią im zdjęcia. Szatyn stanął obok Maggie, a po chwili już nie zwracając uwagi na fotoreporterów szybko udali się w znalezieniu miejsca. Kiedy tylko je znaleźli w odpowiednim miejscu, Roxan od razu ściągnęła bluzkę oraz swoje spodenki. Maggie przebrana w ładną na ramiączkach sukienkę o kolorze bladoniebieskim, położyła się tylko na swoim dużym ręczniku, zakładając na nos Ray-Bany. Justin ściągnąwszy swoją koszulę, usiadł obok niej i spojrzał na nią gdy ta podciągnęła sukienkę do góry, pokazując swoje trochę blade biodra oraz nogi. Zagryzł dolną wargę i przybliżył się dyskretnie do niej. Roxan głośno westchnęła, po czym powiedziała:
- Idę zobaczyć jaka jest woda.
Wstała i podbiegła do brzegu turkusowego i jakże letniego morza. Moczyła w nim stopy na wysokości kostki.
- Wszystko w porządku? – spytał gwałtownie, lecz cicho. Można powiedzieć, że nawet szum morza zagłuszało jego pytanie. Ona momentalnie się odwróciła i spojrzała na jego wargi. Przytaknęła bezsensownie głową.
- Jasne, jest okej, a czemu pytasz?
- Bo wydajesz się smutna – mruknął. Chwycił jej rękę, lecz ona oderwała ją. Rozglądnęła się wokół, sprawdzając czy aby paparazzi nie uchwycili tego momentu. Byłby to kolejny powód, dla którego Harry urwałby z nią kontakt, a nie chciała tego.
- Przestałbyś wtrącać się w moje życie – powiedziała cicho.
Chłopak ponownie zagryzł dolną wargę.
- Ale mieszkasz ze mną, kocham Cię... jesteś kimś najważniejszym dla mnie, nie chcę żebyś bez przerwy chodziła taka smutna – dziewczyna teraz spojrzała na jego tors i poczuła jak serce momentalnie przyśpiesza. Zaczęła głęboko oddychać, a on delikatnie pocałował jej czoło. Odsunęła go od siebie. – Nie wiem co ty takiego czujesz do Harry’ego, przecież widzę jak na mnie patrzysz. Dziś rano... oboje. Powiedz, że mnie kochasz...
Dotknął jej policzka i przybliżył do niej swoją twarz. Odwróciła głowę i zauważyła swoją kuzynkę gdy bawiła się w wodzie z jakimś chłopakiem, który miał co najmniej dziesięć centymetrów więcej od niej. – Nie przejmuj się swoją kuzynką, ona też znalazła sobie towarzystwo.
Niespodziewanie musnął jej usta, po czym stworzył czuły pocałunek. Trzymał jej nadgarstek i delikatnie przybliżył ją do siebie. Wiedział, że paparazzi na pewno skorzystają na pocałunku świetny nagłówek, ale również nie mógł się powstrzymać. Dziewczyna wyrwała się z trudnością z jego ust i wyrwała swoją dłoń z uścisku.
- Idę popływać – poinformowała, ściągając z siebie sukienkę. Gdy tylko Justin spojrzał na nią, kolejny raz tego dnia zagryzł dolną wargę. Ruszył ku niej i gwałtownie chwycił jej rękę. Spojrzała na niego jak na osobę, której chciałaby już na dobre trzepnąć w łeb. Warknęła zirytowana, a on objął ją z tyłu w pasie.
- Pójdziemy razem popływać – zaśmiał się zwycięsko. Wywróciła oczami i razem zamoczyli swoje stopy. Justin już ją tulił od tyłu. Roxan wciąż była kimś zajęta, nawet nie zauważyła swoją kuzynkę z jej przyjacielem, gdy odprężali się w morzu kilkanaście metrów dalej. Chłopak pociągnął ją głębiej, gdy ona już raczej nie czuła ziemi. Spanikowana blondynka, powiesiła ręce na jego szyi. Szatyn bez skrupułów kolejny raz ją pocałował. Zanurzył się na wysokości szyi, a ona poczuła jego dłonie na jej pośladkach, gdy delikatnie je masuje. Niestety Harry wtargnął do jej głowy, a ona gwałtownie przerwała pocałunek.
- Przestańmy już, bo to głupie – prychnęła pod nosem, oblizując wargi.
- Mi się tam podobało – mruknął do jej ucha. Zaśmiał się pod nosem i splótł ich dłonie w jedność. – To był dobry pomysł, by pójść na plażę.
- Ale myślałam, że pójdę tylko z Roxan – wtrąciła, odpychając go od siebie, zaczynając się kierować w stronę brzegu.
- Mogłabyś mi powiedzieć co się dzieje? – gwałtownie pociągnął ją do siebie i teraz zaczął być agresywny.
Pokręciła głową.
- Puść mnie.
- Nie puszczę Cię choćbym musiał – ścisnął dłonie, a ona za wszelką cenę chciała się od niego uwolnić.
- Gdybym mogła, zabiłabym Cię z rozkoszą – warknęła w jego stronę. Spojrzeli sobie w oczy.
- A ja gdybym mógł, zabrałbym Cię siłą z tego świata, gdzie spędziłabyś ze mną całe życie – zaśmiał się. Prychnęła z kpiną w głosie, klnąc pod nosem. Wbiła paznokcie w jego nadgarstki, odpychając go raptownie.
- Wiedz, że nigdy z Tobą nie będę.
Powiedziawszy to odpłynęła w stronę brzegu, gdzie już opalała się Roxan. Było ją widać z daleka. Znalazłszy się obok niej, wytarła swoje ciało, po czym ubrała sukienkę. Brunetka była zdziwiona jej zdenerwowaną miną, ale domyśliła się iż spędzała czas w morzu z Justinem. Zauważyły go, gdy wychodził z morza, a jego blady tors, rzucał się w oczy. Usiadła na piasku, a on stał już nad nią, ocierając się ręcznikiem. Między nimi panowała cisza, milczenie. Słychać było tylko fale, ludzi którzy już wracali na parking. Maggie spojrzała na lekko uśmiechniętą kuzynkę, potem na Bieber’a. Usłyszała dźwięk swojego telefonu. Szybko wygrzebała go z torby, a chłopak uważnie się przyglądał skałom.
- Słucham?
- Cześć Meg, tu Louis – słysząc głos przyjaciela, trochę zesmutniała. Zrobiła skwaszoną minę.
- Cześć – westchnęła głośno – Harry wciąż nie chce ze mną rozmawiać?
- Niestety nie umiemy się z nim porozumieć. Ma Ciebie... dość. – Mruknął niechętnie.
Maggie poczuła dziwne kłucie w serce. Omal by się nie rozpłakała, a najgorsze w obecności Bieber’a.
- A może wiesz już dlaczego? – powiedziała drżącym głosem. Problemem było teraz tylko to, by ona nie dała upust emocjom, nie chciała dawać satysfakcji Justinowi. Chłopak słysząc niepokojący głos blondynki, zwrócił teraz wzrok na nią.
- On nie chce z nami na ten temat rozmawiać... jeszcze X-factor... – westchnął ciężko – jeśli byłyby jakieś wiadomości od niego, niezwłocznie będę do Ciebie dzwonić.
- Dzięki Lou, jesteś wielki – uśmiechnęła się sztucznie, po czym się rozłączyła. Usłyszawszy imię, szatyn zacisnął zęby. Ścisnął dyskretnie pięść, a ona odłożywszy telefon do torby, zauważyła jego poważną minę, której nie lubiła.
Minęła godzina, po czym razem wrócili do domu. Justin i Maggie w ogóle już ze sobą nie rozmawiali, a Roxan czuła się jak nowonarodzona. Szybko wbiegła na górę, witając się pospiesznie z Pattie i Johanne, które najwidoczniej wróciły z zakupami. Uśmiechnął się Bieber to matki, a ona pocałowała go w policzek.
Justin resztę dnia spędził przed laptopem. Roxan i Maggie w kuchni, szykując kolację. Gdy wybiła godzina siódma, wszyscy zasiedli przy stole, ale oni wciąż ze sobą nie rozmawiali i w ogóle z nikim. Dziewczyna bawiła się posiłkiem, ledwo je jedząc. Justin robił podobnie, lecz patrzył na nią podejrzliwym wzrokiem. Johanne i Maggie sprzątnęły ze stołu w ciszy, a chłopak siedział i grał na XBOXIE. Nudzili się oboje, ale nie żałowali tego co zdarzyło się na Malibu. Nawet ona, ale w głowie utkwiły jej słowa Louisa na temat Harry’ego. Po prostu musi się dowiedzieć co się dzieje, tęskni za nim niezmiernie. Jego to bolało, nawet gdy z jej cudownych ust wymawia jego imię z ogromną radością i czułością. Już nawet nie wspomnieć o pocałunkach, które składał... kiedy czuje jego wargi, gdy ją całuje. W końcu mogła wrócić do pokoju. Postanowiła zrobić sobie kojącą kąpiel, która trwała z niecałą godzinę. Przebrana w pidżamę, skierowała się ku pościelonego łóżka, do którego nie mogąc się doczekać, otuliła pachnącą kołdrą. Usłyszała ciche pukanie do pokoju, domyśliła się, że to Justin, który tylko czekał aż wyjaśni mu to i owo. Nie pomyliła się. Uśmiechnął się do niej czule, usiadłszy na jej łóżku. Panowała wciąż cisza, ale przerwał ją niespodziewanie:
- Wiem, że Scooter kłamał gdy mówił, że wszystko u Ciebie w porządku. – Maggie wywróciła oczami, a Bieber gwałtownie chwycił jej nadgarstek. – Ty z resztą też.
- Kiedy zrozumiesz, że to moje życie, kiedy zrozumiesz że pomiędzy nami nic nigdy nie będzie – jęknęła.
- Ja nawet nie chcę o tym myśleć – wtrącił, przybliżając twarz do jej twarzy – Meg, ja po prostu żyć bez Ciebie nie mogę. Nie chcę teraz o tym rozmawiać, tylko o tym co się dzieje.
- Nie twoja sprawa. – Wywróciła oczami. – Przestań naciskać, bo nic Ci to nie da.
- To co mam zrobić? – poczuł się teraz bezradny. Spuścił głowę, delikatnie biorąc jej rękę.
- Nic nie rób... po prostu wyjdź z tego pokoju – mruknęła oschle. Chłopak gwałtownie położył ją na łóżku razem ze sobą. Poczuła bicie jego serca, oraz zauważyła jego dość przygnębioną minę.
- Nie mam zamiaru nigdzie wychodzić – uniósł lekko kąciki swoich ust. Wzięła głęboki oddech, ten wieczór raczej zapowiadał się na bardziej namiętny niż zwykle.


„Jego pocałunki zawsze sprawiały, że serce mi przyśpiesza. Oddech staje się płytki, a ja pragnę Go bardziej, jednak muszę się opamiętać...”