Urwany kontakt...
„Człowiekiem
być trudno, ale potworem łatwo.”
Wszystko toczyło się powoli, z umiarem. Maggie
od tego czasu była bardzo skryta, o niczym, z nikim nie mówiła. Siedziała w
czterech ścianach, komponując kolejne piosenki. Zwyczajnie Johanne bała podejść
do córki i porozmawiać z nią o liście, o którym się dowiedziała. Po prostu
siedziała zamknięta w sobie. Justin zaś pracował przez kilka dni na próbach. Na
koncertach dawał z siebie po prostu wszystko. Jednak komplikowała w tym
wszystkim Selena, która za wszelką cenę udawała niewiniątko. Denerwowało go to,
jej zwykłe aktorstwo, chociaż potrafiła być naprawdę uprzejma. Do Harry’ego
bardzo ciężko było się dodzwonić. Chłopak był po prostu zdołowany i smutny.
Odbierał tylko Louis oraz Niall, którzy mówili tylko o tym jak Harry się
zachowuje. Siedziała bezbronnie na łóżku i głupio wlepiała wzrok w sufit,
myśląc tylko o nim. I dlatego z taką oto myślą, napisała kolejny wspaniały
utwór. Codziennie go śpiewała i nawet nie straciła na tym czas. Kompletnie
zawładnęła nią wena i muzyka. Siedziała całymi dniami w studiu nagraniowym w
Los Angeles i bez problemu nagrała połowę swojego nowego albumu. Justin spędził
prawie cały tydzień w Berlinie. Nikt nie stracił na czasie. One Direction może
i nie wygrało X-factor, ale dostali największy prezent od swojej niezawodnej
przyjaciółki – dziewczyny ich przyjaciela – kontrakt, a od siebie – fanów.
Stali się prawdziwym, jedynym w swoim rodzaju zespołem. Wszystkie smutki,
przeżycia, przelali na nuty, które potem wylądowały na ich nadchodzący
wspaniały album. Może i nie był to najlepszy miesiąc, ale był dobry.
Dziewczyna właśnie kończyła sesję okładkową na
swoją nową płytę. Była wielce podekscytowana tym. Mimo iż pracowała, ale z
myślą o Harrym. Był jedną z najważniejszych osób w jej życiu. Kiedy Scooter
dowiedział się, że już płyta jest gotowa, mogłaby już ujrzeć światło dzienne.
Sam był nią zachwycony nawet Antonio, z którym skontaktował się ostatnio.
Usłyszała głos Austina, zauważyła go stojącego przy samochodzie, więc jak najszybciej
do niego podeszła. Uśmiechnął się do niej i razem wsiedli do auta. Austin
zapalił silnik, po czym odjechał. Panowało między nimi milczenie, ale w końcu
mężczyzna miał dość i wybuchł.
- I co? Harry się wciąż nie odzywa? – podniósł
jedną brew do góry.
Spojrzawszy na niego, pokręciła głową,
spuszczając wzrok. – Dziś wyjeżdżam jeszcze po Jusa do Berlina, bo Kenny nie da
rady sam z tyloma fanami. – Zaśmiał się.
Maggie mu wtórowała. Zaczęła palcami bawić się
kosmykami swoich złocistych włosów.
- Justin kazał Kenny’emu, a Kenny mi,
przekazać Ci jak bardzo za Tobą tęskni i jak bardzo Cię kocha – powiedział
cicho. Maggie tylko niechętnie przytaknęła głową i wywróciła teatralnie oczami.
Prychnęła dodatkowo pod nosem, a Austin spojrzał na nią spode łba. – Mogłabyś
mi wytłumaczyć co Cię irytuje w nim? Spójrz na niego, jest przystojny, miliony
dziewczyn go chcą, ale woli Ciebie... Ty jesteś śliczna, masz cudowną
osobowość, jesteś dobra, każdy Cię chce, to czemu ty nie możesz go chcieć?
- Mam Harry’ego – wtrąciła – i będę o niego
walczyć, mimo to, że osoba, która mnie zraniła, robi wszystko by zepsuć nasze
szczęście.
- Jakie szczęście? – prychnął. – Nie widziałem
go od kilku tygodni, tylko Ciebie, samą.
Dziewczyna machnęła ręką i tylko czekała aż w
końcu dojadą na miejsce. Resztę drogi przejechali w ciszy i spokoju, Pattie
opalała się nad basenem, a kolację przygotowywała Johanne. Czuć było świeżymi
hamburgerami. Pojawiła się na tarasie, kilka metrów przed kobietami. Założywszy
na biodra ręce, odchrząknęła, a one miały spóźnione reakcje. Johanne
uśmiechnęła się do córki. Podeszła do nich i musnęła policzek matki, po czym
stanęła nad jej przyjaciółką. Kucnęła, a Pattie ujęła ją ręką przez ramię.
Delikatnie się uśmiechnęły.
- Jak poszła sesja? – spytała po chwili.
- Świetnie – odpowiedziała prawie bez
entuzjazmu. Johanne po chwili podała jej jednego, świeżego, soczystego
hamburgera. Z chęcią go przyjęła. Brzuch zaczął jej burczeć, więc nie czekając
dłużej, ugryzła kęs. Był on zrobiony domowej roboty, jednak ostatnio nie
robiła, gdyż nie było okazji. Lato zbliżało się wielkimi krokami, a pogoda
dawała ku temu powody.
- Austin mówił Ci już, że jedzie do Berlina? –
dodała nagle.
Kiwnęła twierdząco głową i przełknęła ostatni
kęs swojego posiłku. Usłyszały dzwonek do drzwi. Dziewczyna skorzystała z
okazji, wzięła porcelanowe talerzyki, chcąc położyć je w kuchni na blacie.
Otworzywszy drzwi, serce jej przez moment stanęło. Sylwetka klepsydry, sto
osiemdziesiąt pięć i pół centymetrów wzrostu, brunetka. Była to jedyna w swoim
rodzaju kuzynka Roxan. Szeroko się uśmiechała, a po chwili dodatkowo usłyszały
głos Johanne zbliżający się do drzwi.
- O, kogo my tu mamy?
- Witaj ciociu, cześć piękna – mrugnęła do
niej, pokazując czubek swojego języka. Weszła do środka, odstawiając walizkę
przy pół ściance. Maggie musiała stać trochę na palcach, była o głowę niższa od
niej.
- Boże, Roxan jak dobrze, że jesteś!
- Cieszę się, że Cię widzę Meg... –
rozglądnęła się wokół domu. Była zdumiona, ale czego było się spodziewać.
Ogromna przestrzeń, wygodne, drogie meble i hektar ogródka z basenem. Razem
poszły na górę, gdzie weszły do jej wszechstronnego, jakże poukładanego pokoju.
Usiadły na łóżku, a blondynka przyłożyła głowę na jej piersi. Roxan z chęcią
czesała ją palcami po włosach, splatając je w małe warkoczyki. Z przymkniętymi
oczami, uśmiechała się, ciesząc się wizytą kuzynki. – Jak tam? Justin jest
teraz w Berlinie?
- Tak... a na pewno wiesz, bo jesteś na
bieżąco z Internetem – parsknęła śmiechem dziewczyna. Zsunęła głowę na kolana Roxan,
po czym spojrzały na siebie.
- Jesteś taka śliczna – powiedziała – masz
chłopaka?
Po tym pytaniu odwróciła wzrok w prawą stronę
i sama zaczęła się zastanawiać.
- Nie wiem czy to już koniec mojego kilku
miesięcznego związku z Harrym Stylesem – westchnęła ciężko. Roxan zaczęła
kojarzyć to nazwisko po czasopismach, które widziała w kioskach w Phoenix.
- A dlaczego tak sądzisz? – spytała ciekawa,
przeczesując wciąż jej kosmyki złocistych włosów. Maggie znów poczuła ten ból w
nadgarstku, po czym mrowienie przeszło na palec, którym przez przypadek się
przecięła.
- Zastanawiam się i zastanawiam... –
westchnęła raz jeszcze – ale wciąż do głowy nie może mi trafić, dlaczego zaczął
mnie unikać... dlaczego kiedy dzwonię odbiera Niall, albo Louis?
Ścisnęła dyskretnie nadgarstek. Kuzynka
wzruszyła ramionami trochę zdziwiona.
- Miałam na myśli... Justina – mruknęła,
krzywiąc usta. Spojrzała na nią jak na wariatkę. Nic nie odpowiedziała. Nie za
bardzo zdziwiła się tą sugestią ze strony brunetki, ale po tym pytaniu utopiła
się w myślach. To było raczej pytanie: „Co tam u Justina?”. Przypomniało jej
się jak kiedyś przyjechała do Kanady, mając jedenaście lat. Bez przerwy o nim
mówiła, plotkowała, czy też wypytywała. Mimo, że wtedy przyjaźnili się,
irytowało ją to iż ciągle tylko w głowie jego imię.
- Eh... Justin? Nie – pokręciła głową. –
Justin i ja to tylko wymysł jego wyobraźni.
- Podejrzewałam, że ukrywacie się przed prasą
i tak naprawdę jesteście razem – wytrzeszczyła ze zdziwienia oczy. – Nie
kochasz go?
- Kocham Harry’ego. – Powiedziała stanowczo.
Roxan niechętnie skinęła głową.
Wieczór spędziły na siedzeniu przed
telewizorem w pidżamie oglądały telenowele. Maggie zaczęła się powoli nudzić,
wciąż myślała o Harrym i po prostu, co się z nim dzieje. Stęskniła się za nim
bardzo. Nie odpowiadał na żadne wiadomości... nic. Jakby jakaś pustka nagle
zapanowała w jej sercu, jakaś nicość. Roxan, widząc ją taką przygnębioną,
objęła ją ramieniem. Krótkie słówka, że będzie w porządku i musnęła jej czoło.
Zawsze mogła na nią liczyć, a szczególnie teraz, gdy naprawdę jej potrzebuje.
Ranek był dość przyjemny. Niebo głęboko było
niebieskie, a trawa jeszcze bardziej zielona niż poprzedniego dnia. Roxan
siedziała już z Pattie i Johanne, popijając poranną kawę. Usłyszały kroki ku
kuchni, automatycznie się odwróciły i zauważyły jeszcze niewyspaną blondynkę.
Miała worki pod oczami, a jej humor sam za siebie mówił. Zaśmiały się pod
nosem, a kuzynka przywitała ją czułym, ciepłym uściskiem. Chwyciła jedną świeżą
bułkę i ugryzła kęs. Czuła na sobie wzrok innych i była to prawda. Patrzyły na
nią przez chwilę gdy w końcu rozglądnęła się wzrokiem wokół. Pattie uśmiechnęła
się i opuściła resztę, chcąc spędzić kilka minut w swojej wannie. Panowała
wciąż cisza aż nie przerwało to pukanie do drzwi. Roxan skierowała się ku
miedzianym drzwiom, otworzywszy je. Ujrzała wysokiego bruneta. Maggie podeszła
ku kuzynce, a widząc Austina już sobie nie wiedziała co ma zrobić.
- E, Austin, myślałam że jesteś już w drodze
do Berlina – powiedziała zmieszana jego wizytą. Brunet uśmiechnął się tylko,
gdy tylko zauważył ją całą rozczochraną i niewyspaną. Było to bardzo zabawne, a
także jej zdziwiony wyraz twarzy.
- Mam za godzinę lot, a Scooter ma dla Ciebie
niespodziankę w studiu, wystarczy, że dzisiaj tam pojedziesz – powiedział
szybko. Zwrócił zaraz wzrok na jej kuzynkę, która wraz z nią cieszyła się. –
Jeśli chcesz weź ze sobą tą panią... czekam w samochodzie.
Kiwnęły obie głowami, a Johanne tylko pod
nosem się zaśmiała. Po kilkudziesięciu minutach, były już gotowe do wyjścia.
Austin zaczął się niecierpliwić, a one swobodnie szły przez drzwi, aż po samą
bramę. Wywrócił oczami, a one zachichotały. Droga była bardzo przyjemna, Maggie
opowiadała Roxan o swoim teraźniejszym życiu. Chociaż i tak sama nie była nim
zachwycona. Zaparkowali przed studiem, które wyglądało jakby było to muzeum
szkła. Brunetka była tym wszystkim podekscytowana niczym dziecko kiedy dostaje
nową zabawkę, lub lizaka. Scooter wrócił w nocy, więc zdziwiona raczej już nie
była, widząc go. Przytuliła go mocno, a on ją lekko podniósł do góry. Zauważył
wysoką brunetkę, trochę zakłopotany.
- Jestem kuzynką Maggie – podała dłoń, a
Scooter bez żadnych skrupułów uścisnął ją. Uśmiechnęli się do siebie i razem
weszli do środka pomieszczenia. Obie dziewczyny czekały na to, jaka
niespodzianka ją czeka. Mężczyzna sięgnął obok stolika do kawy, płytę.
- Twoja płyta jest już gotowa! – krzyknął sam
podekscytowany. Maggie zmrużyła oczy, myślała, że śni, jednak nie był to żaden
sen na jawie. Roxan sięgnęła po rzecz i dokładnie się przyjrzały. Dziewczyna
była uśmiechnięta od ucha do ucha. – Dzwonił Justin dzisiaj nad ranem...
Roxan zwróciła po chwili wzrok ku niemu, a
Maggie udawała, że go nie słyszy. Już na samo jego imię, aż zadrżała.
- Pytał się czy... wszystko u Ciebie w
porządku – bąknął, bacznie ją obserwując.
- Co mu odpowiedziałeś? – spytała po chwili
milczenia.
- Powiedziałem, że wszystko okej, nie musi się
martwić – westchnął.
Maggie zagryzła dolną wargę.
- Dobrze, że skłamałeś – powiedziała prawie
niesłyszalnie. Tylko Roxan to słyszała i ścisnęła usta w długą linię. Podała mu
płytę, po czym stała wryta obok kuzynki, która zaczęła się trochę o nią
martwić. Panowała chwila ciszy, niezręcznej.
- Coś mu przekazać? – spytał szybko.
- Nie... – kiwnęła przecząco głową i wraz z
kuzynką opuściła pomieszczenie. Przechodziły przez długi korytarz aż znalazły
się na parkingu.
Wsiadły do samochodu, a dziewczynie uśmiech
twarzy zniknął. Wciąż te słowa... „w porządku” dręczyło ją. Siedziały cicho jak
makiem zasiał, a Austin nawet nie pisnął. Myślał, że z inną miną wrócą do
samochodu. Bardziej wesołą, a tu jej przeciwieństwo.
Po południe było zwykłym skwarem. Plaża była
cała zapchana turystami, nastolatkami oraz opalającymi się ludźmi. Maggie
siedziała cała rozpłakana w pokoju. Łzy powoli spływały po jej policzkach, a
ona po cichu szlochała z tęsknoty. Drzwi uchyliły się, a w nich brunetka, która
kątem oka rozglądała się po pomieszczeniu, ale szlochanie swojej młodszej i
najukochańszej kuzynki pod słońcem, trochę ją zmartwiło. Zamknęła cicho drzwi i
sama usiadła na łóżku, głaskając ją delikatnie po włosach. Niespodziewanie,
dziewczyna wtuliła się w nią i jeszcze bardziej się rozpłakała. Była bardzo
wrażliwą osobą i łatwo było zranić jej uczucia, ale gdyby wiedziała, jaką teraz
ma sytuację. Jednak starała się jakoś ją uspokoić, dowiedzieć się co ją dręczy.
Nie było to jednak proste.
- Co się stało, Meg? – spytała z troską w
głosie.
- Tęsknię za nim – wyszeptała, ocierając łzy,
które wciąż spływały po jej twarzy – tak mi go brakuje, jak nikogo innego.
- Powiedz lepiej co się dzieje – usadowiła ją
na swoich kolanach i wtuliła jej głowę pod swoją brodę, głaskając po włosach. –
Muszę wiedzieć co Cię tak dręczy...
- Proszę Cię Roxan, nie chcę żebyś mieszała
się w moją sytuację, powinnam sama trochę pomyśleć – oznajmiła stanowczo,
próbując przestać płakać.
Dziewczyna odsunęła się od niej i szybko
otarła łzy. Wspomnienia powróciły i to było w tym wszystkim najgorsze. Gdy po
raz pierwszy spotkała Harry’ego, aż po niezręczną sytuację zaistniałą w
restauracji w Londynie, podejrzana sprawa związana z Seleną... aż po urwany
kontakt z Harrym. Niegdyś myślała, że w końcu zazna odrobinę szczęścia, a tak
naprawdę będzie musiała wybrać pomiędzy Nim a Harrym. Nie chciała nikogo zranić,
ale jedyną osobą, którą rani jest Justin...
„O
związek trzeba dbać. Nie tylko ja... on też, ale oboje nie wiemy dokąd
zmierzamy...”