piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 24

Urwany kontakt...

„Człowiekiem być trudno, ale potworem łatwo.”



Wszystko toczyło się powoli, z umiarem. Maggie od tego czasu była bardzo skryta, o niczym, z nikim nie mówiła. Siedziała w czterech ścianach, komponując kolejne piosenki. Zwyczajnie Johanne bała podejść do córki i porozmawiać z nią o liście, o którym się dowiedziała. Po prostu siedziała zamknięta w sobie. Justin zaś pracował przez kilka dni na próbach. Na koncertach dawał z siebie po prostu wszystko. Jednak komplikowała w tym wszystkim Selena, która za wszelką cenę udawała niewiniątko. Denerwowało go to, jej zwykłe aktorstwo, chociaż potrafiła być naprawdę uprzejma. Do Harry’ego bardzo ciężko było się dodzwonić. Chłopak był po prostu zdołowany i smutny. Odbierał tylko Louis oraz Niall, którzy mówili tylko o tym jak Harry się zachowuje. Siedziała bezbronnie na łóżku i głupio wlepiała wzrok w sufit, myśląc tylko o nim. I dlatego z taką oto myślą, napisała kolejny wspaniały utwór. Codziennie go śpiewała i nawet nie straciła na tym czas. Kompletnie zawładnęła nią wena i muzyka. Siedziała całymi dniami w studiu nagraniowym w Los Angeles i bez problemu nagrała połowę swojego nowego albumu. Justin spędził prawie cały tydzień w Berlinie. Nikt nie stracił na czasie. One Direction może i nie wygrało X-factor, ale dostali największy prezent od swojej niezawodnej przyjaciółki – dziewczyny ich przyjaciela – kontrakt, a od siebie – fanów. Stali się prawdziwym, jedynym w swoim rodzaju zespołem. Wszystkie smutki, przeżycia, przelali na nuty, które potem wylądowały na ich nadchodzący wspaniały album. Może i nie był to najlepszy miesiąc, ale był dobry.
Dziewczyna właśnie kończyła sesję okładkową na swoją nową płytę. Była wielce podekscytowana tym. Mimo iż pracowała, ale z myślą o Harrym. Był jedną z najważniejszych osób w jej życiu. Kiedy Scooter dowiedział się, że już płyta jest gotowa, mogłaby już ujrzeć światło dzienne. Sam był nią zachwycony nawet Antonio, z którym skontaktował się ostatnio. Usłyszała głos Austina, zauważyła go stojącego przy samochodzie, więc jak najszybciej do niego podeszła. Uśmiechnął się do niej i razem wsiedli do auta. Austin zapalił silnik, po czym odjechał. Panowało między nimi milczenie, ale w końcu mężczyzna miał dość i wybuchł.
- I co? Harry się wciąż nie odzywa? – podniósł jedną brew do góry.
Spojrzawszy na niego, pokręciła głową, spuszczając wzrok. – Dziś wyjeżdżam jeszcze po Jusa do Berlina, bo Kenny nie da rady sam z tyloma fanami. – Zaśmiał się.
Maggie mu wtórowała. Zaczęła palcami bawić się kosmykami swoich złocistych włosów.
- Justin kazał Kenny’emu, a Kenny mi, przekazać Ci jak bardzo za Tobą tęskni i jak bardzo Cię kocha – powiedział cicho. Maggie tylko niechętnie przytaknęła głową i wywróciła teatralnie oczami. Prychnęła dodatkowo pod nosem, a Austin spojrzał na nią spode łba. – Mogłabyś mi wytłumaczyć co Cię irytuje w nim? Spójrz na niego, jest przystojny, miliony dziewczyn go chcą, ale woli Ciebie... Ty jesteś śliczna, masz cudowną osobowość, jesteś dobra, każdy Cię chce, to czemu ty nie możesz go chcieć?
- Mam Harry’ego – wtrąciła – i będę o niego walczyć, mimo to, że osoba, która mnie zraniła, robi wszystko by zepsuć nasze szczęście.
- Jakie szczęście? – prychnął. – Nie widziałem go od kilku tygodni, tylko Ciebie, samą.
Dziewczyna machnęła ręką i tylko czekała aż w końcu dojadą na miejsce. Resztę drogi przejechali w ciszy i spokoju, Pattie opalała się nad basenem, a kolację przygotowywała Johanne. Czuć było świeżymi hamburgerami. Pojawiła się na tarasie, kilka metrów przed kobietami. Założywszy na biodra ręce, odchrząknęła, a one miały spóźnione reakcje. Johanne uśmiechnęła się do córki. Podeszła do nich i musnęła policzek matki, po czym stanęła nad jej przyjaciółką. Kucnęła, a Pattie ujęła ją ręką przez ramię. Delikatnie się uśmiechnęły.
- Jak poszła sesja? – spytała po chwili.
- Świetnie – odpowiedziała prawie bez entuzjazmu. Johanne po chwili podała jej jednego, świeżego, soczystego hamburgera. Z chęcią go przyjęła. Brzuch zaczął jej burczeć, więc nie czekając dłużej, ugryzła kęs. Był on zrobiony domowej roboty, jednak ostatnio nie robiła, gdyż nie było okazji. Lato zbliżało się wielkimi krokami, a pogoda dawała ku temu powody.
- Austin mówił Ci już, że jedzie do Berlina? – dodała nagle.
Kiwnęła twierdząco głową i przełknęła ostatni kęs swojego posiłku. Usłyszały dzwonek do drzwi. Dziewczyna skorzystała z okazji, wzięła porcelanowe talerzyki, chcąc położyć je w kuchni na blacie. Otworzywszy drzwi, serce jej przez moment stanęło. Sylwetka klepsydry, sto osiemdziesiąt pięć i pół centymetrów wzrostu, brunetka. Była to jedyna w swoim rodzaju kuzynka Roxan. Szeroko się uśmiechała, a po chwili dodatkowo usłyszały głos Johanne zbliżający się do drzwi.
- O, kogo my tu mamy?
- Witaj ciociu, cześć piękna – mrugnęła do niej, pokazując czubek swojego języka. Weszła do środka, odstawiając walizkę przy pół ściance. Maggie musiała stać trochę na palcach, była o głowę niższa od niej.
- Boże, Roxan jak dobrze, że jesteś!
- Cieszę się, że Cię widzę Meg... – rozglądnęła się wokół domu. Była zdumiona, ale czego było się spodziewać. Ogromna przestrzeń, wygodne, drogie meble i hektar ogródka z basenem. Razem poszły na górę, gdzie weszły do jej wszechstronnego, jakże poukładanego pokoju. Usiadły na łóżku, a blondynka przyłożyła głowę na jej piersi. Roxan z chęcią czesała ją palcami po włosach, splatając je w małe warkoczyki. Z przymkniętymi oczami, uśmiechała się, ciesząc się wizytą kuzynki. – Jak tam? Justin jest teraz w Berlinie?
- Tak... a na pewno wiesz, bo jesteś na bieżąco z Internetem – parsknęła śmiechem dziewczyna. Zsunęła głowę na kolana Roxan, po czym spojrzały na siebie.
- Jesteś taka śliczna – powiedziała – masz chłopaka?
Po tym pytaniu odwróciła wzrok w prawą stronę i sama zaczęła się zastanawiać.
- Nie wiem czy to już koniec mojego kilku miesięcznego związku z Harrym Stylesem – westchnęła ciężko. Roxan zaczęła kojarzyć to nazwisko po czasopismach, które widziała w kioskach w Phoenix.
- A dlaczego tak sądzisz? – spytała ciekawa, przeczesując wciąż jej kosmyki złocistych włosów. Maggie znów poczuła ten ból w nadgarstku, po czym mrowienie przeszło na palec, którym przez przypadek się przecięła.
- Zastanawiam się i zastanawiam... – westchnęła raz jeszcze – ale wciąż do głowy nie może mi trafić, dlaczego zaczął mnie unikać... dlaczego kiedy dzwonię odbiera Niall, albo Louis?
Ścisnęła dyskretnie nadgarstek. Kuzynka wzruszyła ramionami trochę zdziwiona.
- Miałam na myśli... Justina – mruknęła, krzywiąc usta. Spojrzała na nią jak na wariatkę. Nic nie odpowiedziała. Nie za bardzo zdziwiła się tą sugestią ze strony brunetki, ale po tym pytaniu utopiła się w myślach. To było raczej pytanie: „Co tam u Justina?”. Przypomniało jej się jak kiedyś przyjechała do Kanady, mając jedenaście lat. Bez przerwy o nim mówiła, plotkowała, czy też wypytywała. Mimo, że wtedy przyjaźnili się, irytowało ją to iż ciągle tylko w głowie jego imię.
- Eh... Justin? Nie – pokręciła głową. – Justin i ja to tylko wymysł jego wyobraźni.
- Podejrzewałam, że ukrywacie się przed prasą i tak naprawdę jesteście razem – wytrzeszczyła ze zdziwienia oczy. – Nie kochasz go?
- Kocham Harry’ego. – Powiedziała stanowczo.
Roxan niechętnie skinęła głową.
Wieczór spędziły na siedzeniu przed telewizorem w pidżamie oglądały telenowele. Maggie zaczęła się powoli nudzić, wciąż myślała o Harrym i po prostu, co się z nim dzieje. Stęskniła się za nim bardzo. Nie odpowiadał na żadne wiadomości... nic. Jakby jakaś pustka nagle zapanowała w jej sercu, jakaś nicość. Roxan, widząc ją taką przygnębioną, objęła ją ramieniem. Krótkie słówka, że będzie w porządku i musnęła jej czoło. Zawsze mogła na nią liczyć, a szczególnie teraz, gdy naprawdę jej potrzebuje.
Ranek był dość przyjemny. Niebo głęboko było niebieskie, a trawa jeszcze bardziej zielona niż poprzedniego dnia. Roxan siedziała już z Pattie i Johanne, popijając poranną kawę. Usłyszały kroki ku kuchni, automatycznie się odwróciły i zauważyły jeszcze niewyspaną blondynkę. Miała worki pod oczami, a jej humor sam za siebie mówił. Zaśmiały się pod nosem, a kuzynka przywitała ją czułym, ciepłym uściskiem. Chwyciła jedną świeżą bułkę i ugryzła kęs. Czuła na sobie wzrok innych i była to prawda. Patrzyły na nią przez chwilę gdy w końcu rozglądnęła się wzrokiem wokół. Pattie uśmiechnęła się i opuściła resztę, chcąc spędzić kilka minut w swojej wannie. Panowała wciąż cisza aż nie przerwało to pukanie do drzwi. Roxan skierowała się ku miedzianym drzwiom, otworzywszy je. Ujrzała wysokiego bruneta. Maggie podeszła ku kuzynce, a widząc Austina już sobie nie wiedziała co ma zrobić.
- E, Austin, myślałam że jesteś już w drodze do Berlina – powiedziała zmieszana jego wizytą. Brunet uśmiechnął się tylko, gdy tylko zauważył ją całą rozczochraną i niewyspaną. Było to bardzo zabawne, a także jej zdziwiony wyraz twarzy.
- Mam za godzinę lot, a Scooter ma dla Ciebie niespodziankę w studiu, wystarczy, że dzisiaj tam pojedziesz – powiedział szybko. Zwrócił zaraz wzrok na jej kuzynkę, która wraz z nią cieszyła się. – Jeśli chcesz weź ze sobą tą panią... czekam w samochodzie.
Kiwnęły obie głowami, a Johanne tylko pod nosem się zaśmiała. Po kilkudziesięciu minutach, były już gotowe do wyjścia. Austin zaczął się niecierpliwić, a one swobodnie szły przez drzwi, aż po samą bramę. Wywrócił oczami, a one zachichotały. Droga była bardzo przyjemna, Maggie opowiadała Roxan o swoim teraźniejszym życiu. Chociaż i tak sama nie była nim zachwycona. Zaparkowali przed studiem, które wyglądało jakby było to muzeum szkła. Brunetka była tym wszystkim podekscytowana niczym dziecko kiedy dostaje nową zabawkę, lub lizaka. Scooter wrócił w nocy, więc zdziwiona raczej już nie była, widząc go. Przytuliła go mocno, a on ją lekko podniósł do góry. Zauważył wysoką brunetkę, trochę zakłopotany.
- Jestem kuzynką Maggie – podała dłoń, a Scooter bez żadnych skrupułów uścisnął ją. Uśmiechnęli się do siebie i razem weszli do środka pomieszczenia. Obie dziewczyny czekały na to, jaka niespodzianka ją czeka. Mężczyzna sięgnął obok stolika do kawy, płytę.
- Twoja płyta jest już gotowa! – krzyknął sam podekscytowany. Maggie zmrużyła oczy, myślała, że śni, jednak nie był to żaden sen na jawie. Roxan sięgnęła po rzecz i dokładnie się przyjrzały. Dziewczyna była uśmiechnięta od ucha do ucha. – Dzwonił Justin dzisiaj nad ranem...
Roxan zwróciła po chwili wzrok ku niemu, a Maggie udawała, że go nie słyszy. Już na samo jego imię, aż zadrżała.
- Pytał się czy... wszystko u Ciebie w porządku – bąknął, bacznie ją obserwując. 
- Co mu odpowiedziałeś? – spytała po chwili milczenia.
- Powiedziałem, że wszystko okej, nie musi się martwić – westchnął.
Maggie zagryzła dolną wargę.
- Dobrze, że skłamałeś – powiedziała prawie niesłyszalnie. Tylko Roxan to słyszała i ścisnęła usta w długą linię. Podała mu płytę, po czym stała wryta obok kuzynki, która zaczęła się trochę o nią martwić. Panowała chwila ciszy, niezręcznej.
- Coś mu przekazać? – spytał szybko.
- Nie... – kiwnęła przecząco głową i wraz z kuzynką opuściła pomieszczenie. Przechodziły przez długi korytarz aż znalazły się na parkingu.
Wsiadły do samochodu, a dziewczynie uśmiech twarzy zniknął. Wciąż te słowa... „w porządku” dręczyło ją. Siedziały cicho jak makiem zasiał, a Austin nawet nie pisnął. Myślał, że z inną miną wrócą do samochodu. Bardziej wesołą, a tu jej przeciwieństwo.
Po południe było zwykłym skwarem. Plaża była cała zapchana turystami, nastolatkami oraz opalającymi się ludźmi. Maggie siedziała cała rozpłakana w pokoju. Łzy powoli spływały po jej policzkach, a ona po cichu szlochała z tęsknoty. Drzwi uchyliły się, a w nich brunetka, która kątem oka rozglądała się po pomieszczeniu, ale szlochanie swojej młodszej i najukochańszej kuzynki pod słońcem, trochę ją zmartwiło. Zamknęła cicho drzwi i sama usiadła na łóżku, głaskając ją delikatnie po włosach. Niespodziewanie, dziewczyna wtuliła się w nią i jeszcze bardziej się rozpłakała. Była bardzo wrażliwą osobą i łatwo było zranić jej uczucia, ale gdyby wiedziała, jaką teraz ma sytuację. Jednak starała się jakoś ją uspokoić, dowiedzieć się co ją dręczy. Nie było to jednak proste.
- Co się stało, Meg? – spytała z troską w głosie.
- Tęsknię za nim – wyszeptała, ocierając łzy, które wciąż spływały po jej twarzy – tak mi go brakuje, jak nikogo innego.
- Powiedz lepiej co się dzieje – usadowiła ją na swoich kolanach i wtuliła jej głowę pod swoją brodę, głaskając po włosach. – Muszę wiedzieć co Cię tak dręczy...
- Proszę Cię Roxan, nie chcę żebyś mieszała się w moją sytuację, powinnam sama trochę pomyśleć – oznajmiła stanowczo, próbując przestać płakać.
Dziewczyna odsunęła się od niej i szybko otarła łzy. Wspomnienia powróciły i to było w tym wszystkim najgorsze. Gdy po raz pierwszy spotkała Harry’ego, aż po niezręczną sytuację zaistniałą w restauracji w Londynie, podejrzana sprawa związana z Seleną... aż po urwany kontakt z Harrym. Niegdyś myślała, że w końcu zazna odrobinę szczęścia, a tak naprawdę będzie musiała wybrać pomiędzy Nim a Harrym. Nie chciała nikogo zranić, ale jedyną osobą, którą rani jest Justin...


„O związek trzeba dbać. Nie tylko ja... on też, ale oboje nie wiemy dokąd zmierzamy...”