piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 21

Kłamstwa Harry’ego

„Zaufałam mu ponownie, ponieważ go kocham, ale wykorzystał mnie i dlatego zranił mnie tym najbardziej...”


Kolejny ranek, zapowiadał się być miły. Dziewczyna była wtulona w poduszkę, a policzki różowiutkie jak u małego dziecka. Smutna mina i sińce pod oczami świadczyły iż była po długim wieczornym płaczu. Wzdrygnęła się gdy poczuła, jak słońce na błękitnym niebie chętnie otula ją swoim ciepłem. Tej nocy śniła tylko o Nim. Kołdra była śliska i intensywnie czerwona, a poduszka śnieżnobiała, do której uwielbiała się tulić niczym słodko śpiąca dziewczynka. Czuła, że nie jest sama. Wdarł się do jej głowy pomimo tego, że próbowała się go pozbyć z głowy. Jednak dobrze spała i to było najważniejsze. Słysząc dobijanie się do drzwi, jeszcze bardziej chciała spać.
- Maggie otwieraj! – usłyszała głos Nialla i Austina. Mruknęła pod nosem i nakryła na głowę śliską kołdrę. Austin miał zapasowy klucz i dlatego mogli już bez problemu wejść do środka, a nie stać i modlić się przed drzwiami. Brunet i Irlandczyk, razem zrzucili z niej kołdrę, a ona poczuła chłód na ciele. Skuliła nogi, mrucząc coś pod nosem. – Zamówiłem dla Ciebie croissanta z mlekiem. – Powiedział Niall, siadając przy jej łóżku.
- Skąd możesz wiedzieć, że nic nie jadłam przez najbliższe dwa dni? – zaśmiała się cicho, a on wytrzeszczył oczy. Oparła się łokciem o materac i patrzyła w błękitne oczy blondyna.
- Tym bardziej powinnaś coś zjeść – pogłaskał ją po głowie, całując w jego czubek.
Kiwnęła twierdząco głową, tuląc się do chłopaka. Strasznie była mu wdzięczna, że przynajmniej on robi coś dobrego dla niej, wiedząc, że wcale nie musi. Taką rzeczą nazywana jest przyjaźń. Austin wspomógł w wyborze czystych ubrań, lecz najbardziej zależało mu na tym by jej samopoczucie było w porządku. Sprawdził gardło, oczy oraz temperaturę. Na ich szczęście nie zastali chorej dziewczyny tylko głodnej. Ubrana, wraz z Niallem zeszła na swoje śniadanie. Miał on dobry spust, a ona z głodu szybko zjadła. Siedzieli wciąż przy stoliku, na którym był piękny koronkowy obrus oraz cudownie pachnąca biała róża. Uśmiechali się do siebie, a ochroniarz stał od nich odrobinę dalej. Rozglądała się co chwilę wokół, a on wpatrywał się w jej urodę. Nie zdziwiło go to dlaczego jego przyjaciel zadurzył się w niej. Złociste włosy dodawały uroku jej dość blado, trochę opalonej karnacji oraz cudnym różowiutkim policzkom. Polubił te kakaowe oczy.
- Jak długo znasz Bieber’a? – spytał nagle. Ona zwróciła momentalnie głowę w jego stronę i zaobserwowała go. Jednak milczała. Znów te same pytania.
- Dzieciaki, dostałem telefon od Scootera i niejakiego Paula, chcą byście przyjechali do studia, mają nowinę – powiedział Austin, chowając telefon do kieszeni, Maggie i Niall wstali, po czym razem udali się do samochodu ochroniarza.
W drodze do studia, Niall z chęcią opowiadał historie kiedy poznał chłopaków z zespołu oraz różnych wpadek ze swojego życia. Śmiali się i żartowali, a brunet uśmiechnął się gdy tylko widział uśmiech na twarzy dziewczyny. Kiedy dotarli, pod studiem stał Harry, Zayn, Liam i Louis. Uśmiechnęła się do każdego i niespodziewanie przytuliła loczka. Mile go to zaskoczyło. Wtulił ją w swój tors i pocałował w czubek głowy. Trzymając się za rękę, weszli ku ogromnym szklanym drzwiom, a na drodze spotkali Scootera. Również go przytuliła. Niejaki Paul Higgins słysząc piosenkę, oraz widząc jak współpracują na scenie w X-factorze, zaproponował im kontrakt. Chłopcy byli wniebowzięci, a Harry i Niall najbardziej ich to wzruszyło. Podpisali go najprędzej i pochwalili się rodzicom. Ten dzień jednak zapowiadał się na wspaniały i taki był. Razem słuchali dzieła, który nagrali, a Harry był dumny z tego, że ma taką wspaniałą dziewczynę jak Maggie. Objął ją wzdłuż pleców ramieniem, kładąc dłoń na pasie, dodatkowo pocałował ją w policzek.
Paul i Scooter to dobrzy kumple, dlatego było dobre to również dla One Direction i Maggie. Sami przechodzili przez Hyde Park w Londynie, który cały kwitnął zielenią. Uśmiechali się do siebie, po czym usiedli na trawie w samotności. Chłopak patrzył na nią jak zakochany kundel, po czym przybliżył się niebezpiecznie blisko, kładąc dłoń na jej lewym udzie. Przybliżył ją momentalnie do siebie.
- Harry... – nie dokończyła gdyż loczek namiętnie zaczął ją całować. Położył ją na zielonej, świeżej trawie i nie miał zamiaru przestać. Objęła go, a ten ustami zjechał do jej pachnącej kwiatami szyi. – Harry nie tutaj... – wyszeptała mu do ucha.
Chłopak spojrzał na nią i ostatni raz musnął jej usta.
- A gdzie mógłbym jak nie tutaj... Kocham Cię, piękna – powiedział z uśmiechem na ustach, a ona patrzyła teraz na jego słodkie dołeczki.
- Pomimo tego, że mnie zdenerwowałeś tą kartką, ja też Cię bardzo kocham – oznajmiła, kładąc głowę na jego ramieniu.
- A co było w niej takiego złego? – spytał zaciekawiony i podniósł jedną brew. Ona zamruczała mu do ucha i gwałtownie wstając, szarpnęła go w ramię. Zaczęła uciekać, a on ją gonił. Wokół parku, śmiali się i wygłupiali, a ludzie patrzyli na nich jak na wariatów. Gdy w końcu zatriumfował, podniósł ją do góry i zakręcił wokół własnej osi.
Kiedy tylko za rękę, odprowadzał ją w stronę hotelu, patrzeli na siebie jak zakochani, jednak Maggie zastanawiała się nad czymś, a zdradzało ją ta powaga.
- O czym myślisz? – spytał po chwili. Oparła głowę o jego ramię idąc spokojnie i w ciszy.
- O Selenie – westchnęła.
- Mam się czuć zazdrosny? – dopytał żartobliwie. Zaśmiała się głośno, a on jej wtórował.
- Zżera mnie ciekawość dlaczego to właśnie do mnie zadzwoniła, mówiąc, że jest w ciąży z moim chłopakiem, który na kartce wyznał mi wczoraj miłość i zapewnił nawet jego kumpel, że mnie by nigdy nie zdradził.
- Ponieważ chce zemsty. – Maggie spojrzała na niego zaciekawiona, zarazem zdziwiona.
- Skąd Ci to przyszło do głowy?
Chłopak głośno westchnął.
- Spójrzmy prawdzie w oczy, Justin „wrócił”, zerwał z Seleną, która teraz robi wszystko by uprzykrzyć Tobie życie.
Maggie zmarszczyła czoło.
- Jestem przekonany, że chce byś ty ucierpiała jak ona, a upatrzyła sobie Justina, bo mógłby dać jej ogromną sławę, nie pomyślałaś o tym? – podniósł brwi do góry, patrząc na nią trochę spode łba. Maggie zdziwiła szczerość Brytyjczyka.
- Myślałam, że nie jesteś uprzedzony – zażartowała. Chłopak wywrócił teatralnie oczami i razem weszli ku hotelu. Przeszli przez długi korytarz, aż do drzwi pokoju dziewczyny. Harry oparł się ramieniem o framugę drzwi i patrzył w jej kakaowe oczy. Złapała palcami jego guziki od płaszczu, po czym stanęła na palcach i musnęła jego usta, przymykając delikatnie powieki. Spojrzeli na siebie, a ona poczuła jak się rumieni.
- Może wybrałabyś się dziś ze mną na London Eye? – spytał czułym głosem.
- Z chęcią spędziłabym romantyczny wieczór z najbardziej pociągających osób jakich dotąd poznałam – mruknęła uśmiechnięta. Harry jeszcze raz musnął jej ust, bardziej namiętnie. Po delikatnym pocałunku, niechętnie opuścił hotel.
Wieczór zapowiadał się być cudowny. Maggie po obiedzie, zaczęła szykować się do wyjścia na randkę z Harrym. Byłby to idealny czas, gdyby mogli sobie wyjaśnić niektóre sprawy, oraz pokazać jak bardzo im zależy na sobie. Loczek wiedział, że tylko w ten sposób będzie mógł uwieść prześliczną Kanadyjkę. Bał się jednak reakcji Seleny, gdy tylko ją by spotkał w pobliżu. Blondynka kończąc czesać włosy oraz nakładając delikatny makijaż, zdążyła jeszcze napisać wiadomość do swojej matki:

Cześć mamo, ten dzień był naprawdę wspaniały. Pogodziłam się z Harrym i właśnie wybieram się z nim na London Eye. Tylko proszę nie mów nic Justinowi. Nie chcę by znów był wrakiem...

Po wysłaniu wiadomości, Maggie rozpuściła włosy, które idealnie opadały na jej szczupłe, długie ramiona po czym siadając na skrawku łóżka. Ubrała swoje obcasy i po raz kolejny przejrzała się w lustrze. Uśmiechnęła się szeroko i teraz mogła wraz z Harrym pójść w jedno z najromantyczniejszych miejsc w Londynie. Harry jednak umie zaplanować randkę. Cieszyła się, że taka osoba jak on, nie zawodzi jej i ma ogromną nadzieję, że nigdy jej nie zrani. Usłyszała pukanie do drzwi, otworzywszy je ujrzała te przesłodkie dołeczki. Momentalnie i ona się uśmiechnęła. Chłopak romantycznym wzrokiem przejechał w dół i w górę, zafascynowany jej wyglądem. On również niczego sobie. Zagryzł dolną wargę, podnosząc jedną brew do góry.
- A może zostaniemy dziś u Ciebie? – powiedział uwodzicielskim uśmieszkiem.
- Żartujesz? Chcę zobaczyć Londyn! – pociągnęła go za rękę i razem szli ku wyjściu.
- Poza tym wyglądasz prześlicznie – musnął jej policzek. Razem przechodzili przez rozświetlone miasto aż po sam park prowadzący do London Eye, który przepięknie świecił kolorami. Spojrzała na niego, gdy ten wpatrywał się w księżyc. Pociągnęła go mocno za rękę, a on zmieszany szedł wraz z nią. Były również inne pary. Patrząc na nich, sprawili, że chwilowo wieczór nie był tylko ich. Zrobione zdjęcia i podpisane kartki. Po kilku minutach weszli do szklanej kabiny, po czym ruszyli ku górze. Wpatrywali się z zachwytem na księżyc oraz miasto. Harry złapał Maggie w pasie, a ona objęła go za szyję. Ich uśmiech mówił wszystko. Spojrzeli na siebie i bez słów namiętnie zaczęli się całować. Panowała cisza, wraz milczenie między nimi. Loczek ściskał ją pewnie do siebie, mierzwiąc jej pośladki. Aż jęknęła. Znów przyssał się do jej wilgotnych warg i coraz czulej i łapczywiej ją całował.
- Kocham Cię, słyszysz?
- Nie wątpię w to, kochanie – znów przyssała się do jego ust, głęboko oddychając.
- Przysięgam, że Cię nie zdradziłem... przysięgam – szeptał co chwilę do jej ucha.
Ten wieczór był cudowny. Potrzebowała takiego po kilku dniach smutków. Starała się zachowywać poważnie, lecz on sprawiał, że mu wierzy. Przytulili się do siebie, chłopak lekko uniósł ją i stanęła mu na palcach u stóp. Wiedział, że do tańca wolnego to ona się w ogóle nie nadaje. Położyła głowę na jego ramieniu i przyglądała się całemu miastu, które wyglądało niesamowicie, gdy oświetlały ją kolorowe lampki. Samochody jeździły wciąż, ludzie przechodzili przez chodnik trzymając się za ręce. Wyglądało to naprawdę pięknie. Chłopak bawił się kosmykami jej włosów i oboje bujali się delikatnie na boki. Potrzebowali takiej bliskości... swojej bliskości. Przymknęła delikatnie powieki, jednak znów do jej głowy wtargnął On. Wzdrygnęła się, delikatnie odrywając policzek od ramienia loczka. W głowie miała ich całujących się podczas jakiegoś zachodu słońca. Te słowa... ten uśmiech, wciąż był jej bliski, chociaż próbowała o nim zapomnieć. Najbardziej pragnęłaby już żyć tak jak teraz. Bez niego, bez problemów... normalnie. Jeszcze doskonale pamięta gdy razem uczyli się grać na instrumentach, uczyła go czytać nuty i pomagali sobie w trudnych chwilach. Uśmiechnęła się sama do siebie, a jej oczy pięknie błysnęły. Jedne z najpiękniejszych wspomnień z dzieciństwa, które nie pozwalały jej zapomnieć o tej osobie, którą pokochała nad życie. Łza spłynęła jej po policzku, plamiąc garnitur ukochanego. Kiedy tylko zeszli na ziemię, miała wciąż spuszczoną głowę tak by nie spojrzeć mu w oczy. Trzymał ją pewnie za rękę i razem przechodzili przez park, w którym razem się bawili jeszcze tego dnia. Stanęli nad małym mostkiem, a ona patrząc w swoje odbicie w wodzie, zauważyła także jego twarz. Jedna kryształowa łza, spadła na to odbicie, rozmywając cały obraz tego. Harry obrócił ją do siebie, kładąc dłonie na jej talii i lekko unosząc swoje kąciki ust. Zauważył jej łzy w oczach, wtulił ją do siebie, a ona niepewnie go przytuliła.
Wróciła do pokoju hotelowego dość smutna. Usiadła na skrawku łóżka i zakryła twarz w swoje ciepłe dłonie. Zdołowana była tym, że gdy naprawdę chce czuć się szczęśliwa, On musi ją dręczyć wspomnieniami. Harry przechodził uśmiechnięty przez miasto samotnie. Rozglądał się wokół aż zauważył śliczny diamentowy pierścionek na wystawie, patrzył na niego z zachwytem, rozmarzając się o osobie, na której mu naprawdę zależy. Uśmiechnął się, po czym wstając poszedł dalej. Chociaż był zbyt śliczny, by zapomnieć o nim, tak jak Maggie. Jednak nie wiedział, że nie jest on jej pisany. Trójka ludzi, którzy naprawdę chcą szczęśliwego życia ze sobą, ale to zależy od jednej, małej decyzji, która może zmienić wszystko.

Stoję teraz na krawędzi mojego życia. Wszystko co się dzieje to nie sen, tylko prosta, szara rzeczywistość. Spływają po mnie krople potu po czole, a ja bezradna leżę, a on nade mną stoi i trzyma maleństwo. Naszą słodką córeczkę, którą zawsze chciałam mieć. To wszystko to po prostu koniec... Obiecaliśmy sobie wiele, a wszystko niszczy nam się jak grunt pod nogami. Obiecaliśmy sobie, że nigdy, przenigdy nic, a nikt nas nie rozdzieli, to jest ostatni rozdział mojego życia... teraz zrozumiałam, że tak naprawdę... straciłam to co było, jest i będzie dla mnie najważniejszą rzeczą na świecie... To On.
- Kocham Cię – wyszeptałam śpiąca. – Nigdy Cię nie zapomnę.
Jedyne co na końcu usłyszałam to jego łamiący się głos, oraz pikanie.
Wszystko się skończyło.