Kłamstwa Harry’ego
„Zaufałam
mu ponownie, ponieważ go kocham, ale wykorzystał mnie i dlatego zranił mnie tym
najbardziej...”
Kolejny ranek, zapowiadał się być miły.
Dziewczyna była wtulona w poduszkę, a policzki różowiutkie jak u małego
dziecka. Smutna mina i sińce pod oczami świadczyły iż była po długim wieczornym
płaczu. Wzdrygnęła się gdy poczuła, jak słońce na błękitnym niebie chętnie
otula ją swoim ciepłem. Tej nocy śniła tylko o Nim. Kołdra była śliska i
intensywnie czerwona, a poduszka śnieżnobiała, do której uwielbiała się tulić
niczym słodko śpiąca dziewczynka. Czuła, że nie jest sama. Wdarł się do jej
głowy pomimo tego, że próbowała się go pozbyć z głowy. Jednak dobrze spała i to
było najważniejsze. Słysząc dobijanie się do drzwi, jeszcze bardziej chciała
spać.
- Maggie otwieraj! – usłyszała głos Nialla i
Austina. Mruknęła pod nosem i nakryła na głowę śliską kołdrę. Austin miał
zapasowy klucz i dlatego mogli już bez problemu wejść do środka, a nie stać i
modlić się przed drzwiami. Brunet i Irlandczyk, razem zrzucili z niej kołdrę, a
ona poczuła chłód na ciele. Skuliła nogi, mrucząc coś pod nosem. – Zamówiłem
dla Ciebie croissanta z mlekiem. – Powiedział Niall, siadając przy jej łóżku.
- Skąd możesz wiedzieć, że nic nie jadłam
przez najbliższe dwa dni? – zaśmiała się cicho, a on wytrzeszczył oczy. Oparła
się łokciem o materac i patrzyła w błękitne oczy blondyna.
- Tym bardziej powinnaś coś zjeść – pogłaskał
ją po głowie, całując w jego czubek.
Kiwnęła twierdząco głową, tuląc się do
chłopaka. Strasznie była mu wdzięczna, że przynajmniej on robi coś dobrego dla
niej, wiedząc, że wcale nie musi. Taką rzeczą nazywana jest przyjaźń. Austin
wspomógł w wyborze czystych ubrań, lecz najbardziej zależało mu na tym by jej
samopoczucie było w porządku. Sprawdził gardło, oczy oraz temperaturę. Na ich
szczęście nie zastali chorej dziewczyny tylko głodnej. Ubrana, wraz z Niallem
zeszła na swoje śniadanie. Miał on dobry spust, a ona z głodu szybko zjadła.
Siedzieli wciąż przy stoliku, na którym był piękny koronkowy obrus oraz
cudownie pachnąca biała róża. Uśmiechali się do siebie, a ochroniarz stał od
nich odrobinę dalej. Rozglądała się co chwilę wokół, a on wpatrywał się w jej
urodę. Nie zdziwiło go to dlaczego jego przyjaciel zadurzył się w niej.
Złociste włosy dodawały uroku jej dość blado, trochę opalonej karnacji oraz
cudnym różowiutkim policzkom. Polubił te kakaowe oczy.
- Jak długo znasz Bieber’a? – spytał nagle.
Ona zwróciła momentalnie głowę w jego stronę i zaobserwowała go. Jednak
milczała. Znów te same pytania.
- Dzieciaki, dostałem telefon od Scootera i
niejakiego Paula, chcą byście przyjechali do studia, mają nowinę – powiedział
Austin, chowając telefon do kieszeni, Maggie i Niall wstali, po czym razem
udali się do samochodu ochroniarza.
W drodze do studia, Niall z chęcią opowiadał
historie kiedy poznał chłopaków z zespołu oraz różnych wpadek ze swojego życia.
Śmiali się i żartowali, a brunet uśmiechnął się gdy tylko widział uśmiech na
twarzy dziewczyny. Kiedy dotarli, pod studiem stał Harry, Zayn, Liam i Louis.
Uśmiechnęła się do każdego i niespodziewanie przytuliła loczka. Mile go to
zaskoczyło. Wtulił ją w swój tors i pocałował w czubek głowy. Trzymając się za
rękę, weszli ku ogromnym szklanym drzwiom, a na drodze spotkali Scootera.
Również go przytuliła. Niejaki Paul Higgins słysząc piosenkę, oraz widząc jak
współpracują na scenie w X-factorze, zaproponował im kontrakt. Chłopcy byli
wniebowzięci, a Harry i Niall najbardziej ich to wzruszyło. Podpisali go
najprędzej i pochwalili się rodzicom. Ten dzień jednak zapowiadał się na
wspaniały i taki był. Razem słuchali dzieła, który nagrali, a Harry był dumny z
tego, że ma taką wspaniałą dziewczynę jak Maggie. Objął ją wzdłuż pleców
ramieniem, kładąc dłoń na pasie, dodatkowo pocałował ją w policzek.
Paul i Scooter to dobrzy kumple, dlatego było
dobre to również dla One Direction i Maggie. Sami przechodzili przez Hyde Park
w Londynie, który cały kwitnął zielenią. Uśmiechali się do siebie, po czym
usiedli na trawie w samotności. Chłopak patrzył na nią jak zakochany kundel, po
czym przybliżył się niebezpiecznie blisko, kładąc dłoń na jej lewym udzie.
Przybliżył ją momentalnie do siebie.
- Harry... – nie dokończyła gdyż loczek
namiętnie zaczął ją całować. Położył ją na zielonej, świeżej trawie i nie miał
zamiaru przestać. Objęła go, a ten ustami zjechał do jej pachnącej kwiatami
szyi. – Harry nie tutaj... – wyszeptała mu do ucha.
Chłopak spojrzał na nią i ostatni raz musnął
jej usta.
- A gdzie mógłbym jak nie tutaj... Kocham Cię,
piękna – powiedział z uśmiechem na ustach, a ona patrzyła teraz na jego słodkie
dołeczki.
- Pomimo tego, że mnie zdenerwowałeś tą
kartką, ja też Cię bardzo kocham – oznajmiła, kładąc głowę na jego ramieniu.
- A co było w niej takiego złego? – spytał
zaciekawiony i podniósł jedną brew. Ona zamruczała mu do ucha i gwałtownie
wstając, szarpnęła go w ramię. Zaczęła uciekać, a on ją gonił. Wokół parku,
śmiali się i wygłupiali, a ludzie patrzyli na nich jak na wariatów. Gdy w końcu
zatriumfował, podniósł ją do góry i zakręcił wokół własnej osi.
Kiedy tylko za rękę, odprowadzał ją w stronę
hotelu, patrzeli na siebie jak zakochani, jednak Maggie zastanawiała się nad
czymś, a zdradzało ją ta powaga.
- O czym myślisz? – spytał po chwili. Oparła
głowę o jego ramię idąc spokojnie i w ciszy.
- O Selenie – westchnęła.
- Mam się czuć zazdrosny? – dopytał
żartobliwie. Zaśmiała się głośno, a on jej wtórował.
- Zżera mnie ciekawość dlaczego to właśnie do
mnie zadzwoniła, mówiąc, że jest w ciąży z moim chłopakiem, który na kartce
wyznał mi wczoraj miłość i zapewnił nawet jego kumpel, że mnie by nigdy nie
zdradził.
- Ponieważ chce zemsty. – Maggie spojrzała na
niego zaciekawiona, zarazem zdziwiona.
- Skąd Ci to przyszło do głowy?
Chłopak głośno westchnął.
- Spójrzmy prawdzie w oczy, Justin „wrócił”,
zerwał z Seleną, która teraz robi wszystko by uprzykrzyć Tobie życie.
Maggie zmarszczyła czoło.
- Jestem przekonany, że chce byś ty ucierpiała
jak ona, a upatrzyła sobie Justina, bo mógłby dać jej ogromną sławę, nie
pomyślałaś o tym? – podniósł brwi do góry, patrząc na nią trochę spode łba.
Maggie zdziwiła szczerość Brytyjczyka.
- Myślałam, że nie jesteś uprzedzony –
zażartowała. Chłopak wywrócił teatralnie oczami i razem weszli ku hotelu.
Przeszli przez długi korytarz, aż do drzwi pokoju dziewczyny. Harry oparł się
ramieniem o framugę drzwi i patrzył w jej kakaowe oczy. Złapała palcami jego
guziki od płaszczu, po czym stanęła na palcach i musnęła jego usta, przymykając
delikatnie powieki. Spojrzeli na siebie, a ona poczuła jak się rumieni.
- Może wybrałabyś się dziś ze mną na London
Eye? – spytał czułym głosem.
- Z chęcią spędziłabym romantyczny wieczór z
najbardziej pociągających osób jakich dotąd poznałam – mruknęła uśmiechnięta.
Harry jeszcze raz musnął jej ust, bardziej namiętnie. Po delikatnym pocałunku,
niechętnie opuścił hotel.
Wieczór zapowiadał się być cudowny. Maggie po
obiedzie, zaczęła szykować się do wyjścia na randkę z Harrym. Byłby to idealny
czas, gdyby mogli sobie wyjaśnić niektóre sprawy, oraz pokazać jak bardzo im
zależy na sobie. Loczek wiedział, że tylko w ten sposób będzie mógł uwieść
prześliczną Kanadyjkę. Bał się jednak reakcji Seleny, gdy tylko ją by spotkał w
pobliżu. Blondynka kończąc czesać włosy oraz nakładając delikatny makijaż,
zdążyła jeszcze napisać wiadomość do swojej matki:
Cześć
mamo, ten dzień był naprawdę wspaniały. Pogodziłam się z Harrym i właśnie
wybieram się z nim na London Eye. Tylko proszę nie mów nic Justinowi. Nie chcę
by znów był wrakiem...
Po wysłaniu wiadomości, Maggie rozpuściła
włosy, które idealnie opadały na jej szczupłe, długie ramiona po czym siadając
na skrawku łóżka. Ubrała swoje obcasy i po raz kolejny przejrzała się w
lustrze. Uśmiechnęła się szeroko i teraz mogła wraz z Harrym pójść w jedno z
najromantyczniejszych miejsc w Londynie. Harry jednak umie zaplanować randkę.
Cieszyła się, że taka osoba jak on, nie zawodzi jej i ma ogromną nadzieję, że
nigdy jej nie zrani. Usłyszała pukanie do drzwi, otworzywszy je ujrzała te
przesłodkie dołeczki. Momentalnie i ona się uśmiechnęła. Chłopak romantycznym
wzrokiem przejechał w dół i w górę, zafascynowany jej wyglądem. On również
niczego sobie. Zagryzł dolną wargę, podnosząc jedną brew do góry.
- A może zostaniemy dziś u Ciebie? –
powiedział uwodzicielskim uśmieszkiem.
- Żartujesz? Chcę zobaczyć Londyn! –
pociągnęła go za rękę i razem szli ku wyjściu.
- Poza tym wyglądasz prześlicznie – musnął jej
policzek. Razem przechodzili przez rozświetlone miasto aż po sam park
prowadzący do London Eye, który przepięknie świecił kolorami. Spojrzała na
niego, gdy ten wpatrywał się w księżyc. Pociągnęła go mocno za rękę, a on
zmieszany szedł wraz z nią. Były również inne pary. Patrząc na nich, sprawili,
że chwilowo wieczór nie był tylko ich. Zrobione zdjęcia i podpisane kartki. Po
kilku minutach weszli do szklanej kabiny, po czym ruszyli ku górze. Wpatrywali
się z zachwytem na księżyc oraz miasto. Harry złapał Maggie w pasie, a ona
objęła go za szyję. Ich uśmiech mówił wszystko. Spojrzeli na siebie i bez słów
namiętnie zaczęli się całować. Panowała cisza, wraz milczenie między nimi.
Loczek ściskał ją pewnie do siebie, mierzwiąc jej pośladki. Aż jęknęła. Znów
przyssał się do jej wilgotnych warg i coraz czulej i łapczywiej ją całował.
- Kocham Cię, słyszysz?
- Nie wątpię w to, kochanie – znów przyssała
się do jego ust, głęboko oddychając.
- Przysięgam, że Cię nie zdradziłem...
przysięgam – szeptał co chwilę do jej ucha.
Ten wieczór był cudowny. Potrzebowała takiego
po kilku dniach smutków. Starała się zachowywać poważnie, lecz on sprawiał, że
mu wierzy. Przytulili się do siebie, chłopak lekko uniósł ją i stanęła mu na
palcach u stóp. Wiedział, że do tańca wolnego to ona się w ogóle nie nadaje.
Położyła głowę na jego ramieniu i przyglądała się całemu miastu, które
wyglądało niesamowicie, gdy oświetlały ją kolorowe lampki. Samochody jeździły
wciąż, ludzie przechodzili przez chodnik trzymając się za ręce. Wyglądało to
naprawdę pięknie. Chłopak bawił się kosmykami jej włosów i oboje bujali się
delikatnie na boki. Potrzebowali takiej bliskości... swojej bliskości.
Przymknęła delikatnie powieki, jednak znów do jej głowy wtargnął On. Wzdrygnęła
się, delikatnie odrywając policzek od ramienia loczka. W głowie miała ich
całujących się podczas jakiegoś zachodu słońca. Te słowa... ten uśmiech, wciąż
był jej bliski, chociaż próbowała o nim zapomnieć. Najbardziej pragnęłaby już
żyć tak jak teraz. Bez niego, bez problemów... normalnie. Jeszcze doskonale
pamięta gdy razem uczyli się grać na instrumentach, uczyła go czytać nuty i
pomagali sobie w trudnych chwilach. Uśmiechnęła się sama do siebie, a jej oczy
pięknie błysnęły. Jedne z najpiękniejszych wspomnień z dzieciństwa, które nie
pozwalały jej zapomnieć o tej osobie, którą pokochała nad życie. Łza spłynęła
jej po policzku, plamiąc garnitur ukochanego. Kiedy tylko zeszli na ziemię,
miała wciąż spuszczoną głowę tak by nie spojrzeć mu w oczy. Trzymał ją pewnie
za rękę i razem przechodzili przez park, w którym razem się bawili jeszcze tego
dnia. Stanęli nad małym mostkiem, a ona patrząc w swoje odbicie w wodzie,
zauważyła także jego twarz. Jedna kryształowa łza, spadła na to odbicie,
rozmywając cały obraz tego. Harry obrócił ją do siebie, kładąc dłonie na jej
talii i lekko unosząc swoje kąciki ust. Zauważył jej łzy w oczach, wtulił ją do
siebie, a ona niepewnie go przytuliła.
Wróciła do pokoju hotelowego dość smutna.
Usiadła na skrawku łóżka i zakryła twarz w swoje ciepłe dłonie. Zdołowana była
tym, że gdy naprawdę chce czuć się szczęśliwa, On musi ją dręczyć
wspomnieniami. Harry przechodził uśmiechnięty przez miasto samotnie. Rozglądał
się wokół aż zauważył śliczny diamentowy pierścionek na wystawie, patrzył na
niego z zachwytem, rozmarzając się o osobie, na której mu naprawdę zależy. Uśmiechnął
się, po czym wstając poszedł dalej. Chociaż był zbyt śliczny, by zapomnieć o
nim, tak jak Maggie. Jednak nie wiedział, że nie jest on jej pisany. Trójka
ludzi, którzy naprawdę chcą szczęśliwego życia ze sobą, ale to zależy od
jednej, małej decyzji, która może zmienić wszystko.
Stoję
teraz na krawędzi mojego życia. Wszystko co się dzieje to nie sen, tylko
prosta, szara rzeczywistość. Spływają po mnie krople potu po czole, a ja
bezradna leżę, a on nade mną stoi i trzyma maleństwo. Naszą słodką córeczkę,
którą zawsze chciałam mieć. To wszystko to po prostu koniec... Obiecaliśmy
sobie wiele, a wszystko niszczy nam się jak grunt pod nogami. Obiecaliśmy
sobie, że nigdy, przenigdy nic, a nikt nas nie rozdzieli, to jest ostatni
rozdział mojego życia... teraz zrozumiałam, że tak naprawdę... straciłam to co
było, jest i będzie dla mnie najważniejszą rzeczą na świecie... To On.
- Kocham
Cię – wyszeptałam śpiąca. – Nigdy Cię nie zapomnę.
Jedyne
co na końcu usłyszałam to jego łamiący się głos, oraz pikanie.
Wszystko się skończyło.