piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 18

Plany

„Bywają chwile, dla których człowiek nie chce w ogóle żyć... a szczególnie gdy dowiaduje się czegoś dziwnego...”


Następnego dnia, Justin wstał dość wcześnie. Przygotował swoje rzeczy, po czym ruszył ku łazience. Wziąwszy gorący prysznic, wysuszył swoje mokre włosy, nałożywszy po tym na nich trochę żelu. Co chwila patrzył na zegarek. Wiedział, że musi być gotowy za niecałe pół godziny, gdyż musiał zjawić się w studiu Ellen. Szybko schodząc na dół na swoje śniadanie, gdzie spotkał jeszcze ziewającą Maggie, tylko uśmiechnął się do siebie. Ucałował swoją rodzicielkę na przywitanie i zasiadł naprzeciw dziewczyny.
- Witaj skarbie – uśmiechnęła się kobieta do syna. – To dzisiaj masz ten wywiad, tak?
Chłopak kiwnął głową, kątem oka patrząc na blondynkę, która otarła ponownie oczy, ziewając.
- Nie wyspana? – zaczął cicho. Ona tylko na niego spojrzała nic nie mówiąc. Jak widać nie miała ochoty na żadne rozmowy. Chłopak zjadł swoją kanapkę, a po chwili do drzwi zapukał Kenny, którego było widać zza koronkowych zasłon. Johanne otworzyła drzwi i uśmiechnęła się do wielkoluda. Chłopak duszkiem wypił swoją wodę, po czym ruszył ku drzwiom. Ona siedziała cicho i wpatrywała się w jeden kąt. Wróciła do pokoju, w którym się zamknęła. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać, a szczególnie z Pattie i Johanne. Uważała, że teraz nie powinna na razie z nikim rozmawiać.
W drodze do Burbanku, spoglądał przez okno. Wokoło zielono, czyste błękitne niebo – standardowo w Kalifornii – do tego upał. Oparł głowę o ciepłą szybę, jednak słońce odrobinę raziło go w oko. Maggie szykowała swoje rzeczy składające się z zwiewnego topu, gdzie podkoszulek był obcisły i czarny. Ubrała jeansy i swoje conversy, które kupiła gdy była w Anglii – tego tygodnia, gdy poznała swojego ukochanego. Ubrała naszyjnik, który dostała na swoje 17-ste urodziny, ułożyła fryzurę w kucyk na boku i ruszyła na dół. Spotkała tam Pattie, zmywającą naczynia ze stołu. Popatrzyły na siebie przez chwilę po czym blondynka opuściła dom. Słońce mocno grzało, jeszcze lepiej. Założyła swoje okulary przeciwsłoneczne i sztucznie się uśmiechnęła, jakby nic się nie stało. Musiała jednak chociaż udawać wesołą gwiazdkę. Będąc za skrzyżowaniem, napadły na nią paparazzi, którzy zaczęli wypytywać ją o różnorodne rzeczy. Nie odpowiedziała jednak i tylko skinęła niepewnie głową.
Szatyn czekał aż w końcu będzie mógł się zobaczyć ze swoją niezawodną i przemiłą Ellen, którą chyba nie widział od wieków. Znalazłszy się w studiu, od razu przywitał się z nią gdy siedziała na kanapie, rozmawiając z organizatorami.
- Ellen! – krzyknął uśmiechnięty.
- Witaj Justin, urosłeś – zaśmiała się, pokazując szereg swoich białych zębów.
- A ty z ładniałaś – dodał. Zaśmiali się oboje, po czym Justin zajął miejsce na rudej kanapie i ramieniem oparł się o oparcie. Rozglądnął się wokół, patrząc na jeszcze puste miejsca. Spuścił wzrok i po raz kolejny rozmarzył się o swojej ukochanej. Co teraz robi, czy płacze, czy się śmieje? Najbardziej bolało go śmiechy i pocałunki z Brytyjczykiem. Bardzo chciałby być na jego miejscu, miał szczególną nadzieję, że tak się stanie, ale nadzieja była jak ogień, który pierw świeci niewielkim płomieniem, a potem wygasa. Odskoczył gdy usłyszał brawa, jednocześnie wracając do rzeczywistości. Uśmiechnął się kolejny raz do fanek, znajdujących się kilka metrów od niego, które piszczały na jego widok.
- Witam Cię Justin tu przy wszystkich zgromadzonych! – krzyknęła Ellen, patrząc w stronę kamery. Justin pomachał i sam skinął głową.
- Cześć Ellen.
- Więc... – westchnęła – może zaczniemy od pytań od fanów?
Usłyszeli piski i krzyki. Justin zaśmiał się słodko i kiwnął tylko głową, a Ellen chwyciła w dłoń, dwie duże kartki z drewnianego stolika. Chłopak wziął głęboki oddech i zagryzł nerwowo dolną wargę. Kobieta tylko wzrokiem przejechała przez chłopaka i powróciła do kartek. – Jest tu ciekawe pytanie od niejakiej Savanny... Czy kiedykolwiek nagrasz duet z moją ulubioną piosenkarką – Maggie Blue?
Justin chwilowo się zamyślił, takiego też udając. Jak widać nie wiedział jak odpowiedzieć na to pytanie. Spojrzał w stronę kamery i zaczął mówić:
- Sam chciałbym nagrać lecz dokładnie nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Widać, że moje ukochane Beliebers lubią osobę, dzięki której tu jestem. Nie mogę wiele powiedzieć jak tylko: Staram się.
Ellen przytaknęła głową.
- Czy wasze relacje się popsuły? – dopytała.
- Niestety tak. Wiem, że prasa uważa nas za rodzeństwo, ale tak nie jest. Nie jest moją siostrą, tylko moją przyjaciółką. Nigdy jej nie kochałem jak siostrę... kochałem jako dziewczynę – odpowiedział szczerze.
- Dobrze, następne pytanie od... Anabel... Czy planujesz wydać świąteczną płytę?
Chłopak od razu kiwnął twierdząco głową.
- Tak, tak. Pracuję nad nią, więc postaram się sprawić moim fanom prezent świąteczny – uśmiechnął się do widowni.
- Czy polubiłeś zespół One Direction, a szczególnie Harry’ego Stylesa? – Ellen w tym momencie podniosła jedną brew do góry. Jak widać wszyscy byli ciekawi, opinii szatyna na temat chłopaka przyjaciółki.
- Eh – westchnął – nie przepadam. Nie mam nic do nich – wzruszył ramionami.
- A Harry Styles? – dopytała, chcąc wydusić z niego jak najwięcej ciekawostek. – Chłopak Maggie Blue, wszyscy mówią, że cudownie razem wyglądają, ale jest dość dużo negatywnych opinii na jego temat.
- Mógłbym ominąć to pytanie – spytał, z dziecinnym uśmieszkiem. – Bardzo proszę.
Ellen wywróciła teatralnie oczami.
- Kiedyś się zemszczę zobaczysz – zażartowała, a Justin zaśmiał się głośno.
- Ostanie pytanie od Sherry... Gdybyś został aktorem jakim byś był? Typu James Bond lub Kapitan Jack Sparrow?
Justin chwilowo się zamyślił, jednak zaraz odpowiedział z pewnym uśmiechem na ustach:
- Normalnym Justinem. Wolę zostać sobą – oznajmił.
Los Angeles tętniło jak zwykle. Maggie spokojnie jadła lody w jednej z kawiarni, od czasu do czasu podchodziły do niej nastoletnie fanki, prosząc o autograf i zdjęcie. Udawała wesołą, wiedziała, że musi to zrobić. Chciała spokojnie zjeść lody w milczeniu. Słyszała pobliski szum morza, ludzi wracających z plaży i kierujący się w jej stronę. Popatrzyła na wiadomości w telefonie, który akurat pokazywał „brak nowych wiadomości”. Wypuściła powietrze i zjadłszy lody, pokierowała się w stronę plaży. Idąc wzdłuż brzegu morza w milczeniu, rozglądała się co chwilę wokół siebie. Wiedziała, że ludzie za jej plecami, wpatrują się w nią z niedowierzaniem. Poczuła jak ktoś niechcący pochlapał ją, wychodząc z wody. Trochę się zdenerwowała, lecz wiedziała, że to tylko woda. Podniosła wzrok i ujrzała te samą twarz co wczoraj rano. Chłopak zaczął nerwowo przepraszać, nawet nie patrząc na nią. W końcu gdy podniósł głowę do góry, uśmiechnął się, a ona zaśmiała.
- Następnym razem będę uważał – powiedział zawstydzony, spuszczając ponownie głowę.
- Nie ma sprawy – westchnęła. Oblizała wargi i wstrzymała na chwilę oddech, trochę spode łba patrząc na niego.
- Nie, nie powiedziałem nikomu o wczorajszym – dodał. Mogła teraz odetchnąć z ulgą. Zaśmiali się oboje i razem pokierowali do jego miejsca gdzie odpoczywał na plaży. Bliżej cienia, pod palmą. Usiedli tam razem, a ona wpatrywała się w fale rozbijające o skały po prawej stronie. – Czemu znowu jesteś sama? Gdzie twój Styles? Wszyscy o tym wciąż mówią.
Spojrzała w jego turkusowe oczy i zagryzła dolną wargę.
- Wrócił do Londynu, a ja mam trochę wolnego.
- Fajnie jest być tak sławnym? – spytał z ciekawości.
- Nie mogę zaprzeczyć, że jest dobrze, ale sława też ma swoje negatywne strony... – westchnęła, mrugnąwszy nerwowo oczami jakby coś ją zaślepiło.
- A Justin Bieber? – dopytał. Nie lubiła jak ktokolwiek pyta się na jego temat. Dodatkowo iż to ona jest przesłuchiwana.
- Miewa się dobrze – kiwnęła głową.
- Wy naprawdę nie jesteście rodzeństwem?
Kiwnęła przecząco głową.
- Wiesz, to dziwne, że tacy podobni ludzie, a nie są rodzeństwem... – mruknął dość zdziwiony. – Sama tak uważasz, co?
- Nie wiem – wzruszyła ramionami, spuszczając głowę. – Ostatnio mam... doła. Ciężko mi jest, więc nie mam głowy by zastanawiać się nad błahostkami.
- Rozumiem – kiwnął głową. Przyglądał jej się dość zaciekawionym wzrokiem. – Jesteś od niego starsza, prawda?
Kiwnęła twierdząco głową, po czym dodała:
- A ty ile masz lat?
- Za kilka dni kończę dwadzieścia – wzruszył ramionami. Maggie zrobiła jakby wielkie oczy ze zdziwienia.
- To wszystkiego najlepszego – lekko uderzyła go pięścią w bark. Zaśmiali się oboje.
- Wiesz, muszę już iść, bardzo miło się rozmawiało – uśmiechnęła się do niego, wstając z piasku. Wstał pośpiesznie i sam pozbierał zielony ręcznik, który zarzucił sobie na ramię.
- Może mógłbym Cię kawałek odprowadzić, mieszkam niedaleko w małej willi z dziadkiem i babcią – zaproponował. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej i przyjęła propozycję. Razem szli przez parking aż do jego vana, który stał obok czarnego volvo. Wsiedli oboje, po czym chłopak odpalił silnik. Samochód aż warknął. Zapięła pasy i razem odjechali. Po drodze śmiali się i śpiewali różne utwory, dodatkowo tworząc jeszcze różne rytmy. Dziewczyna zapamiętała połowę tego tekstu i zaczęła ją pisać gdy tylko wróciła do domu. Teraz była uśmiechnięta. Była mu wdzięczna, że poprawił jej humor przez jedno przypadkowe spotkanie na głównej plaży. Pewnie wyłaniała ze strun gitary wesołe durowe dźwięki. Poczuła się teraz pewna. Z dołu słuchała ją Johanne, która oglądała akurat telewizję w kuchni. Zaczęła tańczyć do piosenki i nucić słowa pod nosem. Justin wrócił do domu i zauważył akurat tańczącą kobietę. Zaśmiał się pod nosem, lecz usłyszał jej śpiew. Chciał sprawdzić co nagle ją wzięło na pisanie tekstu piosenek. Jednak była do tego stworzona i zawsze robiła świetne hity. Przyłożył ucho do białych drzwi od pokoju dziewczyny i z chęcią nasłuchiwał owego hitu ukochanej. Sam zaczął ją śpiewać. Zaczęła zniżać dźwięki. Słodko się uśmiechała do siebie, myśląc tylko o tym, by potem nagrać ją w studiu i napisać kolejny świetny singiel, po czym sam album. Odkładając gitarę, schowała tekst głęboko w szufladzie w stoliku nocnym. Usiadła na łóżku i głośno westchnęła. Po chwili do pokoju zapukał Justin. Maggie nawet nie wstała kiedy chłopak uchylił drzwi i wpatrywał się jednym okiem wokół pokoju. Lekko uniósł kąciki ust, po czym niepewnie wszedł do pokoju. Panowało między nimi dziwne milczenie, ona tylko spuściła wzrok na swoje buty. Domyśliła się, że słuchał jak śpiewa. Obserwowała go przez chwilę wzrokiem, a on chcąc już coś powiedzieć zaniemówił, gdyż usłyszeli dźwięk z telefonu dziewczyny. Zignorowała go i tylko chwyciła do ręki urządzenie, które spokojnie leżało na komodzie.
- Tak słucham? – zaczęła. Justin wycofał się, po czym dyskretnie wyszedł z pokoju. Jak widać wszedł nie w porę, przynajmniej tak myślał.
- Maggie? Mówi Roxan! – usłyszała uradowany głos kuzynki. Sama by zaraz nie rozpłakała się ze szczęścia. Tęskniła za jej głosem, a już nie mówiąc o jej osobie. Były zawsze blisko, kochały się jak siostry, których obie nie miały. Obie pamiętają jak razem nurkowały w Morzu Bałtyckim na wakacje. Roxan często podróżuje, więc zawsze może czyhać wszędzie.
- Boże, jak myśmy dawno nie rozmawiały! – pisnęła z radości, uśmiechnięta szeroko. – Mów co u Ciebie.
- Jestem teraz w Phoenix, za dwa dni wyjeżdżam do Las Vegas – powiedziała. – Poopalałam się i w ogóle... a ty i tak masz ciekawsze życie. Wiele razy słyszałam Cię w radiu, mówiono o Tobie nawet w telewizji!
- Tak, tak, domyślasz się co dzieje się teraz z moim życiem. – Westchnęła, znów znudzona wracając do jednych i tych samych tematów. Usiadła na skrawku łóżka i skrzyżowała nogi.
- A Justin? Co u niego? Mówili, że jakiś zdołowany był... od cioci dowiedziałam się, że mieliście oboje trudne chwile.
- Proszę Cię Roxan... – zacisnęła powieki – nie chcę do tego wracać, to zbyt bolesne i głupie.
Dziewczyna mruknęła.
- No dobrze, wkrótce się spotkamy, przyrzekam! – rozłączyły się, a Maggie rzuciła telefon obok siebie. Jednak trzymała go wciąż w ręce i zastanawiała się nad czymś. Wpadła na pewien pomysł.
Próbowała dodzwonić się do Scootera, który najwyraźniej nie chciał odebrać. Słońce już było prawie za horyzontem. Na dole panował chaos. Wszyscy w kuchni bawili się jedzeniem, które szykowali. Nawet Justin majsterkował przy kuchence. Zdziwiło ją to. Pattie szybkim ruchem wycierała brudny blat, a Johanne cisnęła pomarańcze, jak widać na lemoniadę. Włosy dziewczyny były trochę poczochrane, lecz Justin lubił jak się mienią w świetle. Wyglądała jakby spała. Uśmiechnął się do niej ponownie. Wszyscy to zrobili, a ona w ogóle tego nie odwzajemniła, tylko usiadła gdy oni krzątali się przy kuchence, lodówce, czy zlewie. Patrzyła na nich jak na wariatów, którzy wyglądali jakby zaledwie kilka minut temu zapomnieli co trzeba było zrobić, co do czego służy, lub zachować ostrożność, a bezpieczeństwo między nimi była nieciekawa. Zawsze ktoś mógłby się potknąć, przewrócić. Przy kolacji, którą oczywiście zrobili razem, panowała cisza. Justin raz to wpatrywał się w jedzenie, raz na nią, która jak widać nie była głodna, lecz by nie zrobić nikomu przykrości zjadła swój posiłek. Trzeba było przyznać, że burczało jej trochę w brzuchu. Zebrała wraz z Johanne wszystkie talerze ze stołu. Pozmywała i usiadła na blacie, jedząc dodatkowo banana. Usłyszały obie dźwięk dzwonka jej telefonu, Pattie podała jej z pośpiechem, a ta szybko odebrała. W końcu Scooter się odezwał.
- Maggie dzwoniłaś do mnie, coś się stało? – spytał.
- Napisałam z Harrym fajną piosenkę, co być pomyślał gdybym nagrała z nimi duet, byłby to świetny początek kariery One Direction – oznajmiła z entuzjazmem. Justin usłyszawszy te słowa, odrobinę poczuł się zazdrosny i zirytowany.
Scooter teraz zaczął się dogłębnie zastanawiać – nie był to zły pomysł.
- Hm... – mruknął – może nadawałaby się nawet na płytę. Czemu nie, spróbuję się z nimi skontaktować.
Blondynka na tą wiadomość, uśmiechnęła się, wiedząc, że będzie znów mogła spotkać się z ukochanym. Rozłączywszy się ze Scooterem, przekazała informacje Johanne i Pattie. Pattie kątem oka, spojrzała na syna, który siedział dość naburmuszony na kanapie i grał na XBOXIE w „Call Of Duty”. Maggie zniżając wzrok, spojrzała na szatyna, widziała w nim odrobinę złości w oczach, którą dostrzegła już z oddali. Wiedziała, że to pomoże jej i Harry’emu, nawet nie chciała myśleć jak czuje się z tym wszystkim on – którego tak bardzo kochała.

„Ból i cierpienie – dwa słowa, które są mi bliskie. Teraz przekazuję to osobie, która na to zasłużyła.”