piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 28

Justin? Harry?

„Harry – to osoba, która zawróciła w mojej głowie... osoba, którą pokochałam nad życie, lecz jest jednym z najbardziej nieprzewidywalnych osób, które dotychczas poznałam.
Justin – oto ktoś, kogo ciężko jest się pozbyć, która jest taka jak ja. Osoba, która intryguje mnie, dziwnie przyciąga jak magnes, ale rany, które zadał są zbyt bolesne.”


Przez całą noc, czuwała nad nim i wspominała wspaniałe chwile z nim spędzone. Położyła głowę na jego piersi i sama przymknęła oczy. Jego serce wciąż biło, a ona przez to uśmiechnęła się... Jego ciepło, sprawiało, że wierzyła w to iż obudzi się następnego dnia i wybaczą sobie wszystko i znów będą szczęśliwi. Przeszkód jest mnóstwo na ich drodze i dlatego płacze przez nich oboje.
Rankiem, obudziło ją szturchanie w ramię. Ledwo otworzywszy oczy, ujrzała twarz Louisa oraz Liama, którzy uśmiechali się w jej stronę. Kiedy tylko wyprostowała plecy przeszył ją ból, gdyż noc nie była wygodna, ale gdy przy nim spała, nie miało ono żadnego znaczenia. Liam po chwili wyciągnął do niej dłoń, w której była świeża kanapka. Skinęła tylko głową z wdzięcznością w oczach, a oni to odwzajemnili. Popatrzyli się we trójkę na ich przyjaciela, wyglądał jakby spał i zaraz miałby się obudzić. Wychodząc z Sali, zauważyła Danielle, która niespodziewanie przytuliła ją.
- Cześć – przywitała się – jak się spało?
- Nie mogę powiedzieć, że wygodnie, ale przy nim... – przymknęła delikatnie powieki, gładząc się po karku – czułam się jak w niebie...
Uśmiechnęli się. Dziewczyna poczuła gdy burczy jej w brzuchu, więc bez skrupułów usiadła na plastikowym krześle obok Louisa i zaczęła jeść swoje śniadanie. Nagle przed nimi stanął lekarz Harry’ego, który uśmiechnął się do dwójki przyjaciół. Maggie tylko czekała, aż usłyszy jakąkolwiek wiadomość od niego. Spojrzała na niego z dołu. Czarnowłosy mężczyzna, poprawił na nosie swoje okulary i kątem oka spojrzał na szklane drzwi, przez które było widać nieprzytomnego pacjenta.
- Jest pani jego dziewczyną, czyż nie? – zaczął. Blondynka poprawiła swoją czuprynę, a jej włosy momentalnie zabłysnęły jak diament. Lekarza to przez moment oślepiło, lecz zafascynowało. – Pan Styles czuje się już o niebo lepiej. Prawdopodobnie obudzi się dziś o zmierzchu, ale wszystko może się zdarzyć.
- Oby Bóg darował mu życie – powiedział Louis, obejmując przez ramię dziewczynę. Wtuliła głowę w jego tors, a gdy spojrzała na twarz lekarza, w jej oczach pojawiło się dziwne szczęście, przez które lekarz momentalnie uśmiechnął się. Usłyszeli głos Nialla, który biegł w ich stronę. Blondas szczerze uśmiechnął się do niej oraz Louisa, Liama i Danielle. Po kilku godzinach, dziewczyna wciąż siedziała przy swoim ukochanym i ani śniła od niego odejść. Słychać było tylko rytmiczne pikanie na kardiomonitorze. Wciąż obijały się o jej uszy, słowa lekarza, gdyż jest możliwość, że obudzi się już wkrótce. Na dole stał Louis, Niall i Zayn, którzy najwyraźniej rozmawiali. Wyglądali na zaniepokojonych, a Irlandczyk chyba planował wrócić do Maggie. Czuł, że znów czuje się samotna, a osobiście tego nie chciał. Czekali na Paula, który miał się zjawić pół godziny temu wraz z matką Harry’ego. Niestety podenerwowani stali i nie wiedzieli co dalej mają robić.
Niall zastał dziewczynę, lekko się uśmiechającą przy jego przyjacielu, zrobiło mu aż się ciepło w środku. Odchrząknął, a ona momentalnie zwróciła głowę ku niemu. Skinęła nią, jakby teraz wyglądała na lekko zakłopotaną. Przysiadł się obok i wziął głęboki oddech.
- Widziałem – szepnął lekko ochrypniętym głosem. Spojrzała na niego zdziwiona. – Jak całujesz Bieber’a.
Dziewczyna omal by nie spaliła się ze wstydu, także boi się, że Niall wszystko mu powie. Gdy miała już coś powiedzieć, dodał:
- Nie powiem mu, naprawdę, niech to będzie pomiędzy nami... Tyle, że fascynuje mnie u was tylko to, że tacy jesteście podobni. Wczoraj widziałem jak patrzycie na siebie... nie chcę Ci niczego narzucać, ale czy ty z Bieberem masz romans?
Blondynka od razu zaprzeczyła.
- To dlaczego go całujesz? Gdyby Harry się dowiedział, boję się co mogłoby z tego wyniknąć – bąknął z lekkim przejęciem w oczach.
- Przepraszam... – jęknęła – ale Justin jest nieobliczalny, pełen zazdrości, nie wiem o co mu chodzi.
- Kochasz go?
- Słucham?! – dziewczyna aż podskoczyła. Niall spojrzał na nią spode łba. Prychnęła pod nosem. – Nienawidzę go!
- To wytłumacz mi jedno... – chwycił jej dłoń i głęboko spojrzał w jej kakaowe oczy. Niestety gdy miał już się wypowiedzieć, usłyszeli głośne zachowanie Louisa. Najwyraźniej się kłócił... z Justinem. Jego głos ją dobił jeszcze bardziej. Schowała twarz w dłonie. – Schowaj się. – Wyszeptał.
Kiwnęła twierdząco głową, lekko unosząc kąciki swoich ust. Jednak nigdzie nie było miejsca i gdzie. W końcu Niall wyszedł i pomógł bezbronnemu przyjacielowi. Dziewczyna tylko przyglądała się dyskretnie co robili, to wzrok zwracała na leżącego chłopaka, to na kłócących się chłopców. Była zszokowana wizytą szatyna w Londynie. Gwałtownie drzwi otworzyły się, a nawet nie mrugnęła, gdy już stał nad nią Bieber. Spiorunowała go wzrokiem.
- Czego tu szukasz? – wyszeptała, wykrzywiając usta. Jej mina mówiła sama za siebie. Louis położył dłoń na ramieniu szatyna, lecz ten warknął do niego i posłał mu wrogie spojrzenie.
- Zabierz rękę, bo Ci ją połamię – powiedział Bieber, patrząc na dziewczynę.
- Louis – zwrócił się Niall. Spojrzał na blondyna, po czym zabrał rękę. – Zostawmy ich samych jak widać, mają sobie coś do wyjaśnienia.
Maggie spojrzała w błękitne oczy Irlandczyka, a ten dyskretnie skinął głową i zostawili ich po chwili samych. Wiedzieli oboje o co tak naprawdę chodzi. Justin za nic nie chciał odpuścić. Gwałtownie chwycił jej nadgarstek, a ona momentalnie wstała.
- Wiesz dlaczego jestem zły?
- Wystarczy się domyślić – wyrwała nadgarstek – twoja zazdrość nie zna granic.
- Dziwisz mi się? – podniósł jedną brew do góry, zwróciwszy odrobinę wzrok na leżącego Harry’ego.
- Raczej tak, ponieważ nie umiesz zrozumieć, że nie należysz do mojego świata. Odejdź, Harry mnie teraz potrzebuje – westchnęła, siadając stanowczo na swoim miejscu. Jednak wiedziała, że to nie sprawi, że odejdzie. Jest jak wspomnienia... zawsze wracają. Znów chwycił jej dłoń na wysokości łokcia i podniósł ją siłą do góry.
- Nie odejdę.
Usłyszeli teraz denerwujący pisk, dochodzący z urządzenia. Przerażona dziewczyna szybko zareagowała i pędem sprowadziła pomoc. Justin stanął obok blondynki, trzymając ją w pasie. Niestety musieli oboje wyjść z Sali. Dziewczyna już zalała się łzami, łkając. Serce waliło niczym bębny, a Justin przy innych ją przytulił, jego dłonie spoczęły na jej talii. Niall, Louis i Zayn byli źli, widząc jak Bieber klei się do dziewczyny, ale nie chcieli nic mówić. Najważniejszy był teraz Harry, który walczył o życie.
- Boże Harry – wyszeptała. Justin znów zaczął żałować. Jego zachowanie nie było do końca dobre, ale chce po prostu, by wróciła do domu, ale teraz wiedział, że musi jej odpuścić. Mimo, że go nienawidził, jest dobrym człowiekiem i wiedział, że ona go kocha, co go najbardziej bolało.
Godzinę później, Maggie wtulona była w Nialla, a Justin stał naprzeciw nich, obserwując ją dokładnie, całą zapłakaną. Gdy tylko lekarz wyszedł z Sali, Louis natychmiast zapytał:
- I co z nim?
Czarnowłosy mężczyzna poprawił okulary na nosie, po czym spojrzał na ich szóstkę, dodatkowo na Bieber’a, który patrzył na blondynkę. Chwilowo milczał, co doprowadzało ją i Louisa do szału.
- Nie jesteśmy do końca pewni... ale... prawdopodobnie pan Styles wpadł w śpiączkę.
Słysząc to dziewczyna jeszcze bardziej rozpłakała się i wtuliła twarz w koszulę Irlandczyka. Justin ścisnął zęby, chcąc powstrzymać wybuch zazdrości, zarazem cwaniackiego uśmiechu, jakby to on zatriumfował, ale zrobiłby wtedy jej przykrość oraz źle by postąpił także wobec Scootera.
- Jeszcze dziś postaramy dokładnie zdefiniować czy to prawda – powiedziawszy to, lekarz odszedł, chowając dłonie do białego fartucha.
- To twoja wina! – gwałtownie wrzasnęła dziewczyna, podchodząc do Bieber’a. – Gdyby nie twoja zazdrość, nie byłoby go tu!
- Sam zgotował sobie taki los i nie zwalaj winy na mnie! Nawet nie powiedział Ci dlaczego urwał z tobą kontakt – prychnął.
- Nie powinno Cię tu być – syknęła – wynoś się. Potrafisz tylko wszystko niszczyć. Ja pozwoliłam Ci odejść, więc ty pozwól mi! Pozwoliłam na wszystko, więc jeśli chcesz mi jakoś to wynagrodzić to wynagrodź mi, że ty zapomnisz o mnie, dasz mi normalnie żyć. Przez Ciebie on tu jest, bo to przez Ciebie się cięłam!
Po tych słowach, chłopcom coś stanęło w gardle. Czas jakby ustał i nic teraz nie było słychać. Ostatnie zdanie, które wypowiedziała, Justinowi ugięły się kolana. Prawie by zemdlał. Jak widać prawda wyszła na jaw, a Justin zapomniał języka w gębie. Bez słowa odszedł, a jego oczy zalśniły, po czym zrobiły się szklane. Łza już powoli spływała mu po policzku. Zacisnął zęby i szybkim krokiem odszedł.
Jeszcze tego dnia, czekali w ich domu na telefon od lekarza, ale wzrok wbili w dziewczynę, która słowami powiedziała dlaczego Harry leży w szpitalu. Niall sam zaczął płakać. Zayn krążył wokół kanapy, a Liam siedział obok blondynki. Już nie mógł wytrzymać tej niezręcznej ciszy. Chwycił jej nadgarstek, po czym go odwrócił. Może i nie było widać tych ran tak dokładnie, ale były widać czerwone rysy. Chłopcy sami podeszli i przyjrzeli się ranom, aż zbladli.
- Dlaczego nie powiedziałaś przez telefon, że to dlatego był taki załamany? – powiedział surowym tonem Louis.
- Domyśliłam się niedawno, ale w ogóle skąd wiedział? Skąd wiedział, że się cięłam?
- Może od Bieber’a? Przecież widzę jak na Ciebie patrzy, dzisiaj mu dopiekłaś, więc pewnie zrobił to z zazdrości. – Zasugerował Niall.
- Nie, Justin dowiedział się dzień po tym, gdy to zrobiłam, w dniu moich urodzin. Pojechałam z nim do jednej z restauracji w Atlancie i gdy tańczyliśmy, pocałował mnie w rękę, poczułam wtedy ból, zauważył cięcia, więc zapłaciwszy za kolację, wyprowadził mnie na zewnątrz, ale nie wiedział, że to przez niego.
- A Selena? – wybuchł Zayn.
- Selena o niczym nie wiedziała, wtedy nikt się z nią nie kontaktował... – westchnęła.
- Przecież koncertowała w Berlinie z Justinem, może jej powiedział, a ona przekazała to Harry’emu.
W tym momencie coś ją oświeciło, zarazem załamało. Jęknęła i schowała twarz w dłonie. – Ale Harry nie wie, że to przez Bieber’a.
- Boję się, czy nie pozabijaliby się z tego powodu.
- Przestańcie! Nie chcę o tym myśleć! – krzyknęła zirytowana blondynka. Do głowy nie chciało jej dojść słowa Zayna, sytuacja, która by miała miejsce bójki. Oboje byli nieznośni, Justin broniłby siebie, a Harry chciałby go zabić. To co się działo, było szczytem wszystkiego, ale teraz najważniejsze było to, czy Harry wciąż żyje.

„Harry nigdy nie przestanie być kimś ważnym w moim życiu, ale Jemu będę wierna do końca życia...”