Justin? Harry?
„Harry –
to osoba, która zawróciła w mojej głowie... osoba, którą pokochałam nad życie,
lecz jest jednym z najbardziej nieprzewidywalnych osób, które dotychczas
poznałam.
Justin –
oto ktoś, kogo ciężko jest się pozbyć, która jest taka jak ja. Osoba, która
intryguje mnie, dziwnie przyciąga jak magnes, ale rany, które zadał są zbyt
bolesne.”
Przez całą noc, czuwała nad nim i wspominała
wspaniałe chwile z nim spędzone. Położyła głowę na jego piersi i sama
przymknęła oczy. Jego serce wciąż biło, a ona przez to uśmiechnęła się... Jego
ciepło, sprawiało, że wierzyła w to iż obudzi się następnego dnia i wybaczą
sobie wszystko i znów będą szczęśliwi. Przeszkód jest mnóstwo na ich drodze i
dlatego płacze przez nich oboje.
Rankiem, obudziło ją szturchanie w ramię.
Ledwo otworzywszy oczy, ujrzała twarz Louisa oraz Liama, którzy uśmiechali się
w jej stronę. Kiedy tylko wyprostowała plecy przeszył ją ból, gdyż noc nie była
wygodna, ale gdy przy nim spała, nie miało ono żadnego znaczenia. Liam po
chwili wyciągnął do niej dłoń, w której była świeża kanapka. Skinęła tylko
głową z wdzięcznością w oczach, a oni to odwzajemnili. Popatrzyli się we trójkę
na ich przyjaciela, wyglądał jakby spał i zaraz miałby się obudzić. Wychodząc z
Sali, zauważyła Danielle, która niespodziewanie przytuliła ją.
- Cześć – przywitała się – jak się spało?
- Nie mogę powiedzieć, że wygodnie, ale przy
nim... – przymknęła delikatnie powieki, gładząc się po karku – czułam się jak w
niebie...
Uśmiechnęli się. Dziewczyna poczuła gdy burczy
jej w brzuchu, więc bez skrupułów usiadła na plastikowym krześle obok Louisa i
zaczęła jeść swoje śniadanie. Nagle przed nimi stanął lekarz Harry’ego, który
uśmiechnął się do dwójki przyjaciół. Maggie tylko czekała, aż usłyszy
jakąkolwiek wiadomość od niego. Spojrzała na niego z dołu. Czarnowłosy
mężczyzna, poprawił na nosie swoje okulary i kątem oka spojrzał na szklane
drzwi, przez które było widać nieprzytomnego pacjenta.
- Jest pani jego dziewczyną, czyż nie? –
zaczął. Blondynka poprawiła swoją czuprynę, a jej włosy momentalnie zabłysnęły
jak diament. Lekarza to przez moment oślepiło, lecz zafascynowało. – Pan Styles
czuje się już o niebo lepiej. Prawdopodobnie obudzi się dziś o zmierzchu, ale
wszystko może się zdarzyć.
- Oby Bóg darował mu życie – powiedział Louis,
obejmując przez ramię dziewczynę. Wtuliła głowę w jego tors, a gdy spojrzała na
twarz lekarza, w jej oczach pojawiło się dziwne szczęście, przez które lekarz
momentalnie uśmiechnął się. Usłyszeli głos Nialla, który biegł w ich stronę.
Blondas szczerze uśmiechnął się do niej oraz Louisa, Liama i Danielle. Po kilku
godzinach, dziewczyna wciąż siedziała przy swoim ukochanym i ani śniła od niego
odejść. Słychać było tylko rytmiczne pikanie na kardiomonitorze. Wciąż obijały
się o jej uszy, słowa lekarza, gdyż jest możliwość, że obudzi się już wkrótce.
Na dole stał Louis, Niall i Zayn, którzy najwyraźniej rozmawiali. Wyglądali na
zaniepokojonych, a Irlandczyk chyba planował wrócić do Maggie. Czuł, że znów
czuje się samotna, a osobiście tego nie chciał. Czekali na Paula, który miał
się zjawić pół godziny temu wraz z matką Harry’ego. Niestety podenerwowani
stali i nie wiedzieli co dalej mają robić.
Niall zastał dziewczynę, lekko się
uśmiechającą przy jego przyjacielu, zrobiło mu aż się ciepło w środku. Odchrząknął,
a ona momentalnie zwróciła głowę ku niemu. Skinęła nią, jakby teraz wyglądała
na lekko zakłopotaną. Przysiadł się obok i wziął głęboki oddech.
- Widziałem – szepnął lekko ochrypniętym
głosem. Spojrzała na niego zdziwiona. – Jak całujesz Bieber’a.
Dziewczyna omal by nie spaliła się ze wstydu,
także boi się, że Niall wszystko mu powie. Gdy miała już coś powiedzieć, dodał:
- Nie powiem mu, naprawdę, niech to będzie
pomiędzy nami... Tyle, że fascynuje mnie u was tylko to, że tacy jesteście
podobni. Wczoraj widziałem jak patrzycie na siebie... nie chcę Ci niczego
narzucać, ale czy ty z Bieberem masz romans?
Blondynka od razu zaprzeczyła.
- To dlaczego go całujesz? Gdyby Harry się
dowiedział, boję się co mogłoby z tego wyniknąć – bąknął z lekkim przejęciem w
oczach.
- Przepraszam... – jęknęła – ale Justin jest
nieobliczalny, pełen zazdrości, nie wiem o co mu chodzi.
- Kochasz go?
- Słucham?! – dziewczyna aż podskoczyła. Niall
spojrzał na nią spode łba. Prychnęła pod nosem. – Nienawidzę go!
- To wytłumacz mi jedno... – chwycił jej dłoń
i głęboko spojrzał w jej kakaowe oczy. Niestety gdy miał już się wypowiedzieć,
usłyszeli głośne zachowanie Louisa. Najwyraźniej się kłócił... z Justinem. Jego
głos ją dobił jeszcze bardziej. Schowała twarz w dłonie. – Schowaj się. –
Wyszeptał.
Kiwnęła twierdząco głową, lekko unosząc kąciki
swoich ust. Jednak nigdzie nie było miejsca i gdzie. W końcu Niall wyszedł i
pomógł bezbronnemu przyjacielowi. Dziewczyna tylko przyglądała się dyskretnie
co robili, to wzrok zwracała na leżącego chłopaka, to na kłócących się
chłopców. Była zszokowana wizytą szatyna w Londynie. Gwałtownie drzwi otworzyły
się, a nawet nie mrugnęła, gdy już stał nad nią Bieber. Spiorunowała go
wzrokiem.
- Czego tu szukasz? – wyszeptała, wykrzywiając
usta. Jej mina mówiła sama za siebie. Louis położył dłoń na ramieniu szatyna,
lecz ten warknął do niego i posłał mu wrogie spojrzenie.
- Zabierz rękę, bo Ci ją połamię – powiedział
Bieber, patrząc na dziewczynę.
- Louis – zwrócił się Niall. Spojrzał na
blondyna, po czym zabrał rękę. – Zostawmy ich samych jak widać, mają sobie coś
do wyjaśnienia.
Maggie spojrzała w błękitne oczy Irlandczyka,
a ten dyskretnie skinął głową i zostawili ich po chwili samych. Wiedzieli oboje
o co tak naprawdę chodzi. Justin za nic nie chciał odpuścić. Gwałtownie chwycił
jej nadgarstek, a ona momentalnie wstała.
- Wiesz dlaczego jestem zły?
- Wystarczy się domyślić – wyrwała nadgarstek
– twoja zazdrość nie zna granic.
- Dziwisz mi się? – podniósł jedną brew do
góry, zwróciwszy odrobinę wzrok na leżącego Harry’ego.
- Raczej tak, ponieważ nie umiesz zrozumieć,
że nie należysz do mojego świata. Odejdź, Harry mnie teraz potrzebuje –
westchnęła, siadając stanowczo na swoim miejscu. Jednak wiedziała, że to nie
sprawi, że odejdzie. Jest jak wspomnienia... zawsze wracają. Znów chwycił jej
dłoń na wysokości łokcia i podniósł ją siłą do góry.
- Nie odejdę.
Usłyszeli teraz denerwujący pisk, dochodzący z
urządzenia. Przerażona dziewczyna szybko zareagowała i pędem sprowadziła pomoc.
Justin stanął obok blondynki, trzymając ją w pasie. Niestety musieli oboje
wyjść z Sali. Dziewczyna już zalała się łzami, łkając. Serce waliło niczym bębny,
a Justin przy innych ją przytulił, jego dłonie spoczęły na jej talii. Niall,
Louis i Zayn byli źli, widząc jak Bieber klei się do dziewczyny, ale nie
chcieli nic mówić. Najważniejszy był teraz Harry, który walczył o życie.
- Boże Harry – wyszeptała. Justin znów zaczął
żałować. Jego zachowanie nie było do końca dobre, ale chce po prostu, by
wróciła do domu, ale teraz wiedział, że musi jej odpuścić. Mimo, że go
nienawidził, jest dobrym człowiekiem i wiedział, że ona go kocha, co go
najbardziej bolało.
Godzinę później, Maggie wtulona była w Nialla,
a Justin stał naprzeciw nich, obserwując ją dokładnie, całą zapłakaną. Gdy
tylko lekarz wyszedł z Sali, Louis natychmiast zapytał:
- I co z nim?
Czarnowłosy mężczyzna poprawił okulary na
nosie, po czym spojrzał na ich szóstkę, dodatkowo na Bieber’a, który patrzył na
blondynkę. Chwilowo milczał, co doprowadzało ją i Louisa do szału.
- Nie jesteśmy do końca pewni... ale...
prawdopodobnie pan Styles wpadł w śpiączkę.
Słysząc to dziewczyna jeszcze bardziej
rozpłakała się i wtuliła twarz w koszulę Irlandczyka. Justin ścisnął zęby,
chcąc powstrzymać wybuch zazdrości, zarazem cwaniackiego uśmiechu, jakby to on
zatriumfował, ale zrobiłby wtedy jej przykrość oraz źle by postąpił także wobec
Scootera.
- Jeszcze dziś postaramy dokładnie zdefiniować
czy to prawda – powiedziawszy to, lekarz odszedł, chowając dłonie do białego
fartucha.
- To twoja wina! – gwałtownie wrzasnęła
dziewczyna, podchodząc do Bieber’a. – Gdyby nie twoja zazdrość, nie byłoby go
tu!
- Sam zgotował sobie taki los i nie zwalaj
winy na mnie! Nawet nie powiedział Ci dlaczego urwał z tobą kontakt – prychnął.
- Nie powinno Cię tu być – syknęła – wynoś
się. Potrafisz tylko wszystko niszczyć. Ja pozwoliłam Ci odejść, więc ty pozwól
mi! Pozwoliłam na wszystko, więc jeśli chcesz mi jakoś to wynagrodzić to
wynagrodź mi, że ty zapomnisz o mnie, dasz mi normalnie żyć. Przez Ciebie on tu
jest, bo to przez Ciebie się cięłam!
Po tych słowach, chłopcom coś stanęło w
gardle. Czas jakby ustał i nic teraz nie było słychać. Ostatnie zdanie, które
wypowiedziała, Justinowi ugięły się kolana. Prawie by zemdlał. Jak widać prawda
wyszła na jaw, a Justin zapomniał języka w gębie. Bez słowa odszedł, a jego
oczy zalśniły, po czym zrobiły się szklane. Łza już powoli spływała mu po
policzku. Zacisnął zęby i szybkim krokiem odszedł.
Jeszcze tego dnia, czekali w ich domu na
telefon od lekarza, ale wzrok wbili w dziewczynę, która słowami powiedziała
dlaczego Harry leży w szpitalu. Niall sam zaczął płakać. Zayn krążył wokół
kanapy, a Liam siedział obok blondynki. Już nie mógł wytrzymać tej niezręcznej
ciszy. Chwycił jej nadgarstek, po czym go odwrócił. Może i nie było widać tych
ran tak dokładnie, ale były widać czerwone rysy. Chłopcy sami podeszli i
przyjrzeli się ranom, aż zbladli.
- Dlaczego nie powiedziałaś przez telefon, że
to dlatego był taki załamany? – powiedział surowym tonem Louis.
- Domyśliłam się niedawno, ale w ogóle skąd
wiedział? Skąd wiedział, że się cięłam?
- Może od Bieber’a? Przecież widzę jak na
Ciebie patrzy, dzisiaj mu dopiekłaś, więc pewnie zrobił to z zazdrości. –
Zasugerował Niall.
- Nie, Justin dowiedział się dzień po tym, gdy
to zrobiłam, w dniu moich urodzin. Pojechałam z nim do jednej z restauracji w
Atlancie i gdy tańczyliśmy, pocałował mnie w rękę, poczułam wtedy ból, zauważył
cięcia, więc zapłaciwszy za kolację, wyprowadził mnie na zewnątrz, ale nie
wiedział, że to przez niego.
- A Selena? – wybuchł Zayn.
- Selena o niczym nie wiedziała, wtedy nikt
się z nią nie kontaktował... – westchnęła.
- Przecież koncertowała w Berlinie z Justinem,
może jej powiedział, a ona przekazała to Harry’emu.
W tym momencie coś ją oświeciło, zarazem
załamało. Jęknęła i schowała twarz w dłonie. – Ale Harry nie wie, że to przez
Bieber’a.
- Boję się, czy nie pozabijaliby się z tego
powodu.
- Przestańcie! Nie chcę o tym myśleć! –
krzyknęła zirytowana blondynka. Do głowy nie chciało jej dojść słowa Zayna,
sytuacja, która by miała miejsce bójki. Oboje byli nieznośni, Justin broniłby
siebie, a Harry chciałby go zabić. To co się działo, było szczytem wszystkiego,
ale teraz najważniejsze było to, czy Harry wciąż żyje.
„Harry nigdy nie przestanie być kimś ważnym w moim życiu, ale Jemu będę
wierna do końca życia...”